Nieszczęścia są rude, jeżdżą multiplą i grają na altówce
Jedna historia.
Dwa punkty widzenia.
Trzy minuty frajdy.
Część pierwsza: historia z punktu widzenia mężczyzny
Styczeń
Dyrygent znowu się na mnie wydarł przy wszystkich. Już się nawet nie czerwienię ze wstydu. Przyzwyczaiłem się. Bycie rudym altowiolistą nie jest usłane różami.
Dostałem maila od jakiejś kobiety. Chciała się ze mną umówić. Prawie się nabrałem.
Ruda i gra na altówce?
Bez jaj.
Najwyżej będę samotny do końca życia.
Luty
Ktoś nasypał cukru do baku w mojej multipli.
Mechanik też się dziwił. Takich rzeczy się nie robi. To niehumanitarne.
Jeszcze bardziej zaskoczyły go wyrwane kable zapłonowe, jakiś tydzień później.
Ktoś musiał sobie zadać wiele trudu, żeby to zrobić bez podnoszenia maski.
Marzec
Pierwszy raz dyrygent nie miał do mnie żadnych uwag!
Większość koncertu pauzowałem. To znaczy nie grałem, bo w nutach, nie wiedzieć czemu, były głównie pauzy. W moich nutach i w jego partyturze.
Tak to ja mogę pracować!
Kwiecień
W futerale na altówkę znalazłem ulotki szamponu koloryzującego.
Ech, ta wszędobylska reklama.
Parę dni później ktoś podrzucił mi do kieszeni płaszcza saszetki z próbkami farby do włosów. Chyba zrozumiałem aluzję.
Swoją drogą, nie wiedziałem, że czarny kolor fryzury jest tak seksowny.
Maj
Zostałem dyrektorem filharmonii!!!
Przez dwa tygodnie nie mogłem wyjść ze zdumienia i dojść do siebie.
W końcu się udało.
I wyjść, i dojść.
Czerwiec
Zawsze wiedziałem, że koledzy mnie lubią, tylko zwyczajnie boją się to okazać.
Odkąd rządzę całą tą filharmonią, na każdym kroku natykam się na szerokie uśmiechy wycelowane w moją stronę.
Sprzedałem multiplę i kupiłem zapas farby do włosów.
Lipiec
Poszedłem do lekarza. Powiedziałem mu o dojmującym bólu podczas siedzenia.
Lekarz zaczął mnie badać. Spytałem, czy to hemoroidy. Zaprzeczył.
Spytałem, czy to rak. Zdecydowanie zaprzeczył.
Kazał przyjść za miesiąc.
Sierpień
Z drżącym sercem znowu poszedłem do lekarza. Poczułem wielką ulgę, gdy wreszcie postawił diagnozę.
Ileż było śmiechu, kiedy pielęgniarka w gabinecie zabiegowym zabrała się za wyciąganie mi z tyłka prawie całej orkiestry.
Blacha, drewno, smyczki…
Najgorzej było z kotłami i kontrabasami.
Jak oni tam weszli?
I najważniejsze: dlaczego niczego wcześniej nie zauważyłem?
Wrzesień
Do mojego gabinetu przyszła prześliczna wiolonczelistka i patrząc mi prosto w oczy, zapytała, czy jestem wolny.
Odpowiedziałem, że do końca roku jestem zajęty.
Mam wrażenie, że odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała.
Październik
Postanowiłem wrócić do grania w orkiestrze, żeby nie wyjść z wprawy i w ogóle.
Zauważyłem, że dyrygent ewidentnie przymyka ucho na moje fałsze.
Nawet ja to słyszę.
Listopad
Parę razy błysnąłem dowcipem na spotkaniu z prezydentem miasta.
Mam teraz wielu przyjaciół.
Życie jest piękne!
Grudzień
Przyszło pismo z ministerstwa. Podobno moja nominacja była pomyłką.
Z dnia na dzień straciłem wszystko.
Okazało się, że altowiolistka, z którą grałem, nosi perukę, pod którą ukrywa prawdziwe włosy.
Nie zgadniecie, jakiego koloru…
***
Część druga: historia z punktu widzenia kobiety
Styczeń
Obiecałam sobie, że robię to ostatni raz.
Jeśli się uda, to naprawdę już zazdroszczę temu facetowi.
Ale jeśli mnie odrzuci, to… odbiorę mu wszystko!
Najwyżej zostanę starą panną.
Luty
Całkiem dobry patent z tym cukrem w baku.
Ten z kablami też.
Może to go przekona, że najwyższy czas pozbyć się multipli i przestać robić z siebie pośmiewisko.
Marzec
W życiu nie napisałam tylu pauz.
Na szczęście dyrygent ma wyjątkowo słabą pamięć do partii altówki.
Kwiecień
W końcu pojął aluzję.
Trzeba przyznać, że w czarnym nawet mu do twarzy.
Maj
Ten minister kultury nie jest taki obleśny, jak o nim mówią.
Zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu.
Dobrze, że wszystkie papiery trzymał w sypialni, bo inaczej cała robota byłaby na nic.
Czerwiec
Skręciłam kostkę na korytarzu filharmonii.
Poślizgnęłam się na wazelinie.
Lipiec
Aż żal patrzeć, jak mu wchodzą w tyłek…
Sierpień
Nareszcie wygląda jak człowiek.
Normalnie bym się z nim umówiła, ale mam zasady: nie zmieniam swoich postanowień.
Wrzesień
No ale żeby odesłać z kwitkiem najładniejszą wiolonczelistkę w Polsce?
Tego nie przewidziałam.
Październik
Znowu gramy razem.
Nie miałam pojęcia, że nasz dyrygent ma tak gigantyczne zdolności aktorskie.
Listopad
Nowe auto, nowy image, nowe znajomości.
Chyba założę swoją firmę od zmieniania ludziom wizerunku.
Chociaż tak po ludzku to mi go trochę żal.
Ale sam się o to prosił.
Grudzień
Zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Nie miał nic, więc musiałam wepchnąć go na szczyt. A potem zrzucić z wysokiego konia. I odebrać wszystko.
A na finał zdjęłam przy nim perukę.
Rude jest piękne! Nawet jak gra na altówce.
Zobacz też inne, równie zakręcone historie:
Jak dzieci z Bullerbyn pomieszały Prozac z Relanium [BAJKA NA FAKTACH]
62 komentarze
Czytam tak te historie i naprawdę podziwiam! Świetna twórczość 🙂
Dziękuję 🙂
Świetne! 😀
Poza tym to interesujące, że nie dalej jak miesiąc temu zostałam magistrem sztuki w specjalności altówka i założyłam bloga, a teraz trafiłam tu i czytam tę historię 😀
ech życie 😉
No dobra to w końcu postanowiłam sprawdzić jakiego bloga ma ktoś kto pisze takie genialne serwisy informacyjne na grupie. Trochę wstyd się przyznać, ale w końcu lepiej późno niż później. No i teraz już wszystko wiem 🙂 Ty wiesz że to byłby świetny scenariusz na komedię romantyczną 😉 😀 Ja bym oglądała. Rewelacyjnie było przeczytać tę samą historię z dwóch różnych punktów widzenia.
Scenariusz? Mam już rozpisany jego szkic, serio :)))
Mój dyrygent ciągle miał do wszystkiego jakieś uwagi 😀
Dobra i taka prawdziwa historia! Usmialam sie. 🙂 A i suuper, ze przedstawiles ją z dwóch punktów widzenia
Dziękuję 😉
Mam wrażenie, że jednak facet aż tak bardzo się nie przejął – przynajmniej tak to zrozumiałam z tekstu. Ot, takie „łatwo przyszło, łatwo poszło”.
Trudno powiedzieć. Nie wiadomo, co było dalej 😉
Oezu, dobre! Bo zgrabnie i z polotem napisane. I dlatego, że życiowe takie…
Niestety życiowe… 😉
Świetne! ale się uśmiałam 😀
Dziękuję ;)))
Trochę jak internetowa pasta.
Yyy…? To dobrze czy źle?
Mega. A za lipiec podwójne mega 😉
Za orkiestrę w tyłku? 😉
świetne!
Dzięki 🙂
Padłem ze śmiechu już po przeczytaniu pierwszej części, ale… To jest takie prawdziwe… 😀
I chyba dzieje się w wielu branżach :))
W prywatnym życiu też 😀
Już mnie łapki świerzbiły przy samym tytule, aby Ci coś napisać. Już Ci miałam, jako ruda, kilka zdań skreślić o tym jacy są łysi 😉
Ale na szczęście w porę się opanowałam i doczytałam do końca.
Masz szczęście za ostatni akapit 🙂
Znam się na budowaniu dupochronów :))
A serio – zauważ, że ruda kobieta z tego tekstu naprawdę ma jaja! :))
Rude kobiety zawsze mają jaja 😉
Odstaw tą rozpuszczalną bo masz po niej niezłe jazdy! ;))
Świetne!
Piję ziarnistą 🙂
OO- no to może jej nie mielisz i stąd problem 😛 ;).
Serio trzeba mielić przed? 😉
Ale jak rozgryzasz to też dobrze robisz- podobno zwalcza brzydki oddech 😀
HEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEH!!!!!!!!! 🙂
:))))
W punkt! :)))
Uff… po prostu masz nadnaturalne zdolności.
Ulżyło mi :)))
Serial? Hmmm… dobra myśl 😉
Miałbym parę pomysłów :))
Dziękuję 🙂
Naprawdę od początku było wiadomo, o co chodzi?
Kurcze, a myślałem, że puenta wyjdzie najwcześniej w połowie 😉
Przykre to to… po co te podchody? Poproszę o druga część z happy edenem.
Mogę spróbować, ale nie ręczę za wynik 🙁
#teamhappyend czeka 😉
Dawno nie zaglądałam, ale widzę, że dobra forma Cię nie opuszcza. 🙂
Przyczepiła się jak rzep :))
Dawno do Ciebie nie zaglądałem, ale jak zawsze cięty humor sprawia, że uśmiech nie gaśnie. 😉
Dzięki 🙂
Samotny vs stara panna. Jak my kobieyy same się biczujemy w myślach. „Stara panna” ma trochę pejoratywny wydźwięk…
„Singielka” brzmiałoby lepiej?
A to nie był celowy zabieg ze „starą panną”? 😉 Wiem, że kobiety samotne nie za bardzo lubią ja je się tak nazywa. Nie wiem subiektywnie czy to ma pejoratywny wydźwięk bo singielką nie jestem, ale słyszałam, iż kobiety samotne nie za bardzo lubią ja je się tak nazywa…
Stara panna to osoba, która zawsze chciała być w związku, ale nie udało się. Singielka to kobieta, która jest sama z wyboru.
[chyba, że coś pomieszałem, co całkiem możliwe 🙂
Niebywale smutna historia 🙁 Łzy współczucia kręcą mi się jeszcze pod powiekami. Jednak co rude to rude… Idę posłuchać Skaldów.
Ps. Ale tej Multipli trochę żal 😉
Pewnie, że żal. Zawsze chciałem mieć takie auto (oczywiście multiplę „jedynkę”) 🙂
Mega plus za Skaldów! :))
Napisałabym, że fajne, udane, miło się czytało, czy coś… ale tu się nadaje tylko jedno stwierdzenie: ZAJEBISTE 😀
A choć trochę prawdziwe? (pytam, bo od 20 lat jestem poza branżą 🙂
Hmmm… Ty może i wyszedłeś z branży, ale nieszczęście wcale nie wyszło z życia altowiolistów 🙂
:))))))
Turlam się po dywanie :)))
Fajny wpis, zapraszam do siebie 😀 😀 😀 A tak serio: fajny, bo na dwa spojrzenia 🙂 Jak ja lubię takie opowieści, można się tak świetnie bawić językiem, zaskakiwać, a potem się śmiać 😀 😀 (już Cię rozumiem, ile śmiechu było przy pisaniu 😀 😀 :D). Nasza praca nigdy nie będzie normalna i dobra dla zdrowia psychicznego 😀 😀 (Strach pomyśleć, co będzie na starość, ale może nie Alzhaimer? :)). Jak Ty tak piszesz obrazowo, to ja się aż boję pomyśleć jakie trzeba mieć sny 😀 Ja sama mam odjechane i absurdalne, które mnie bawią, ale te Twoje to musi być jakiś kosmos 😀 Tyle razy pytałam co Ty bierzesz i wciąż nie chcesz powiedzieć 😀 😀 😀 Przypomniał mi się też fajny tekst (to chyba z pikseli): „Jedyne zasady, jakich się trzymam to zasady gramatyki” 🙂 PS. A gdyby tak zrobić dalszy ciąg?
„Nasza praca nigdy nie będzie normalna” — ech, gdyby dostawać takie zlecenia od klientów… było bosko!
Zazwyczaj jednak – sama wiesz, jak jest zazwyczaj 😀
Wszystko opiera się na minimalizmie i niedopowiedzeniach. Cały ciężar złożenia tej historii w całość przerzuciłem na czytelnika :)))
Bardzo dobry trik 😀 😀
Chyba czytałem o tym u Artura Jabłońskiego 🙂
A ja wciąż czekam na książkę… 🙂 Może będzie w przyszłym tygodniu 🙂
Jest forma. Świetnie się to czyta.
Dziękuję! 🙂
To jest pyszne i kropka!
Dziękuję 🙂