Jak żyć z copywritingu, kiedy jesteś nikim w branży?
Zła wiadomość
jest taka, że jeśli właśnie w tej chwili zaczynasz swoją „przygodę” z copywritingiem, to długo będziesz nikim.
Będziesz jednym z kilkunastu tysięcy ludzi, którzy wstają codziennie rano, żeby tego dnia co najmniej kilkanaście tysięcy razy klepnąć w klawiaturę.
A dobra wiadomość?
Nawet będąc przysłowiowym „nikim”, można spróbować powalczyć o klienta. Wystarczy zrobić tylko trzy proste rzeczy.
- Po pierwsze, dowiedzieć się, czego pragną osoby po drugiej stronie ekranu.
- Po drugie, znaleźć swoje mocne strony.
- A potem pożenić pierwsze z drugim.
Zaraz pokażę Ci, jak to rozgryźć.
Czego chcą klienci?
Teoretycznie każdy chce czegoś innego, ale w praktyce wszyscy chcą dostać od Ciebie tekst, który będzie napisany
- szybko,
- tanio
- i dobrze.
Tych, którzy w tym momencie zaczynają bulgotać, że za żadne skarby nie da się połączyć tych trzech elementów, spieszę uspokoić: da się.
Szybkość czyni cuda
Jeśli jesteś dopiero początkującym copywriterem, to „dobrze” w Twoim przypadku raczej odpada. Chyba, że naprawdę masz talent. Na szczęście pozostają Ci jeszcze dwa kolejne ogniwa, czyli „szybko” i „tanio”.
O ile jednak epatowanie dumpingowymi cenami nie jest zbyt dobrą strategią, to postawienie na szybkość wykonywania zleceń, w sytuacji, kiedy wielu zawodowych freelancerów regularnie zawala dedlajn za dedlajnem, jest bardzo dobrym pomysłem.
Co jeszcze możesz zaoferować klientowi?
Co możesz mu dać, kiedy dopiero zaczynasz? Wbrew temu, co teraz sobie myślisz, jest tego całkiem sporo. Masz wiele rzeczy, których nie mają (już) Twoi bardziej doświadczeni koledzy z branży.
1) Młody wiek, idealizm, świeże spojrzenie
Nie wiem dlaczego, ale niektórzy doświadczeni copywriterzy w pewnym momencie swojego życia zawodowego zaczynają gorzknieć i pierniczeć. Zmieniają się w złośliwych cyników. Patrzą na świat zupełnie inaczej niż ktoś, kto dopiero startuje.
Wydaje im się, że wszystko wiedzą i że są nie wiadomo kim. To okazja dla Ciebie. Twoja młodzieńcza energia może być zaraźliwa i przez to skuteczna. Ludzie naprawdę lubią współpracować z tymi, którym robota pali się w rękach.
2) Umiejętność wczucia się w potrzeby Twojego pokolenia
Twój młody wiek będzie niezaprzeczalnym atutem wszędzie tam, gdzie wymagane będzie wniknięcie do świata, którego ludzie starsi od Ciebie (nawet zaledwie o 10 lat) kompletnie nie rozumieją.
3) Entuzjazm, zapał, power
Stare, tłuste copywriterskie koty (i kotki, żeby nie było, że lekceważę parytety) bywają leniwe i mało ruchliwe.
Nie gonią za każdym zleceniem. Nie zgłaszają się do tematów, które im nie leżą. Wydaje im się, że ten stan będzie trwał wiecznie. Ani się obejrzą, jak ich miejsce zajmą ci, którzy (tak jak Ty) działają z ogniem w oczach i powerem pod opuszkami palców.
4) Profesjonalna obsługa
Możesz „podkręcić na maksa” te elementy, które mają wpływ na zadowolenie klienta. Na przykład obsługę przedsprzedażową i posprzedażową. Możesz nie tylko zaoferować wspomnianą szybkość działania, ale również prostotę oraz bezproblemowość w kontaktach na linii klient-freelancer.
Możesz wreszcie w tym punkcie dodać od siebie coś ekstra, coś poza protokołem, coś, co sprawi, że klient będzie miał o Tobie jak najlepsze mniemanie (na przykład wychodzenie z inicjatywą, bycie proaktywnym do przesady).
Podsumowując
1) Postaw na „szybko”.
2) Kiedy tylko będziesz mógł, ucieknij z „tanio”.
3) Cały czas dąż do tego, żeby było „dobrze”.
4) Znajdź swoje atuty i wykorzystaj je, póki jeszcze możesz.
Zobacz więcej praktycznych porad dla copywriterów:
Praca zdalna: gdzie i kiedy zarobisz najwięcej? [PORADNIK]
Agencje reklamowe, które współpracują ze zdalnymi copywriterami
Z jakimi agencji nie warto współpracować (za żadne pieniądze)?
Jak zacząć zarabiać normalne pieniądze na pisaniu?
Od czego zacząć naukę pisania?
Jak złapać dobrego klienta?
Jak stać się jeszcze lepszym copywriterem?
10 komentarzy
Porady może nie jakieś odkrywcze, ale faktycznie trafione 🙂
Maciej jak zawsze dobrze.
Dzięki! 🙂
Garść cennych porad i motywacji dla młodych autorów. Dzięki!
Nie ma za co 🙂
Ale ściema 🙂
Żeby to było takie lekkie i łatwe, jak piszesz…
Dodałbym jedną ważną rzecz – aktywność. Zamiast czekać na zlecenie i rzucać się na nie w grupach copywriterskich to sugeruję ruszyć tyłek i uderzać wprost do klientów. Niech tu się wykaże ten power młodzieńczy, a nie w narzekaniu na stawki i brak klientów.
Serio. Sama umiejętność pisania tekstów to zaledwie 20% sukcesu w tej branży. 80% to umiejętność zdobywania klientów, czyli po naszemu umiejętność sprzedawania – siebie i swojej pracy.
To pisałem ja, stary pryk…
To moje spostrzeżenia 🙂
Wydaje mi się, że kontrowersja pojawiła się dlatego, że moje rady odnoszą się głównie do webritingu (czyli mojej domeny), a nie do pisania ofert sprzedażowych, czyli „twardego” copywritingu, który Ty uprawiasz. W przypadku tej drugiej aktywności faktycznie mogą one wyglądać trochę jak „ściema”.
Maciek, nie spinaj się tak 🙂 Myślałem, że wyczaisz ironię i masz dystans do tego, co się pisze 🙂
Chciałem tylko uzupełnić Twój wpis o coś, co moim zdaniem jest wartościowe – nawet webwriter potrzebuje kogoś, kto mu tę złotówkę za 1000zzs zapłaci 🙂
Aaaa, teraz kumam :)))