Lepiej się ożenić czy dostać raka? [TEST]
OSTRZEŻENIE:
Wpis momentami mocno przekracza granicę dobrego smaku.
Wchodzisz na własną odpowiedzialność.
Nikt się nie dopytuje, kiedy w końcu dostaniesz raka.
Nawet jeśli masz 40 lat i nadal mieszkasz z mamą.
Nowotwór nie zawsze jest złośliwy.
Bardzo często istnieje wyłącznie w postaci łagodnej.
Znane są przypadki cudownego zniknięcia raka.
Nawet u ludzi w stanie przedagonalnym.
Na wielu produktach znajdują się informacje ostrzegające przed nowotworami.
Widziałeś na jakiejś kobiecie napis, że spotykanie się z nią powoduje choroby serca?
Życie z rakiem nie popycha ludzi do zbrodni.
Z kroniki policyjnej: „Zabił raka w afekcie”, „Pokłócił się z rakiem i pchnął go cztery razy nożem”.
Onkolog bierze mniej niż adwokat.
W dodatku istnieją darmowe poradnie onkologiczne.
Między tobą a rakiem zawsze jest chemia.
W związkach damsko-męskich czar niestety szybko pryska.
Możesz dożyć późnej starości, w ogóle nie wiedząc, że masz raka.
To jeszcze nic! Możesz umrzeć na raka, nie wiedząc, że kiedykolwiek miałeś raka.
Rak nigdy ci nie wypomni, że za mało zarabiasz.
Lepiej – rak będzie przeszczęśliwy z tego powodu, bo wtedy będzie miał pewność, że nie opuści cię aż do śmierci.
Zbierając na leczenie raka, nigdy nie dostaniesz pustych kopert „od kochającego szwagra z rodziną”.
Dostaniesz czystą, żywą gotówkę. Zero badziewnych kwiatów, żelazek, patelni i kompletów pościeli.
Bomba kobaltowa skutecznie eliminuje raka.
Aby pozbyć się żony, musisz znaleźć innego mężczyznę, na którego się przerzuci.
Picie zielonej herbaty zapobiega nowotworom.
Picie nawet najgorszego denaturatu nie chroni przed powiedzeniem „tak”.
PS.
Kochanie, ja tylko żartowałem. Zaraz pozmywam naczynia i wyniosę śmieci.
53 komentarze
No nie, to nie był szczęśliwy wpis. Prawie każdy zna kogoś, kto ma, miał raka. W takiej sytuacji zupełnie inaczej odbiera się porównania onkologiczne. Gdyby to było o raku duszy, to bym zrozumiała. Niektórzy go mają i nie uznają za stosowne wytępić.
Przy jednym i drugim „będziesz” chodził do tyłu
„I że nie opuszczę cię aż do śmierci” i bądź tu mądry, czy to groźba, czy obietnica 🙂
Fajny wpis. Pokazuje Twoje… hm, jak nazwać zdolności krasomówcze przelane na papier? Zdolności krasopismacze?! 😉 chodzi mi o to, że umiesz odwrócić kota ogonem na każdy temat i jeszcze swoją tezę poprzeć argumentami nie do podważenia.
Wszystko przez zawód (parszywy), który wykonuję. Jednego dnia mam np. wychwalać walory napojów gazowanych, drugiego – przestrzegać przed nimi młodzież. Pełna schizofrenia 😉
Nie mam męża. Nie mam… ups…
No cóż… dobry wpis, dobry! 🙂
Dzięki 😉
Przezajebisty artykuł 🙂
Generalnie facetom się podoba, kobietom – mniej 😉
Kobiety są mniej odporne na prawdy życiowe 😉
Ja też ożeniłem się szczęśliwie 🙂
zabawne:)
Humorystycznie, z przymrużeniem oka i z polotem – lubię takie wpisy 😀 Brawo za nietypowe ujęcie tematu!
Dzięki 🙂 Nie wszyscy zauważyli to przymrużenie oka…
Popłynąłeś, nie ma co. Na szczęście nie przekroczyłeś granic dobrego smaku i swojego wyjątkowego pióra. W każdym razie ja zaryzykuję i chyba wybiorę drugą połówkę, ludzką, z krwi i kości. Rak może i wydaje się personalnie lepszą opcją, strukturalnie – wlezie aż do szpiku kości i absolutnie nie da Ci żadnej szansy, w przeciwieństwie do ukochanej osoby.
Wpis jest o tyle dziwny, że sam żyję w szczęśliwym związku :)))
Dla mnie nieco kontrowersyjne porównanie- ale chyba i to właśnie chodziło. Na pewno można polemizować, nie zgadzać się, choć przy szokujących połączeniach uruchamia się też refleksja. Ciekawe, co jeszcze wymyślisz… 😉
Co jeszcze wymyślę? Raczej nie pójdę w stronę takiego szokowania.
Wpis mistrzostwo! W sumie ten tak nie taki straszny jak o nim piszą
Ten wpis w ogóle jest dziwny: jednych zachwyca, innych bulwersuje.
Dobrze że mój mąż nie zrobił takiego porównania, bo właśnie chodził już rakiem
Napisałabym, że fajnie jak zwykle, ale mnie niestety humorystyczne przedstawianie raka nie bawi ;/
Rozumiem, ten wpis jest mocno kontrowersyjny.
Gorzej jak masz obie opcje 🙂
Czyli muszę poinformować swojego chłopaka, że ma raka?
Jeśli jest między wami chemia – to nie 😉
hahhaha rozbawiłeś mnie 🙂 dobre 🙂 lubię taki czarny humor…kurde ja już ochajtana został,….
Zajebisty tekst 🙂 I tytuł 😀 You made my day 🙂 I dzięki Ci za to 😀
Budzi skrajne opinie 🙂
Opinia z Wykopu: „Pomysł dobry ale wykonanie słabe”
Na wykopie ludzie myślą że są anonimowi 😉 I z reguły odreagowują komentarzami swoje frustracje 🙂 czyli innymi słowy – olej to i ich ;D Mi po prostu się podoba 🙂
Wiem, wiem 😉 Wykop jest specyficzny 🙂
A narzeczone porównujemy do jakiej odmiany i jednostki chorobowej ?? 😉
Są choroby tzw. utajone.
To coś jak zmiana natury narzeczonej – po ślubie 😉
To ja powoli widzę przeobrażenie 😉 Czyta to, więc pozwolę sobie na prywatę: Ania kocham cię 🙂
Takie prywaty szanuję bardzo :))
To jak urojona ciąża, niby wiesz – a jednak później się okazuje co innego 🙂
Z tym niepopychaniem przez raka do zbrodni to trochę nieprawda. Taki Walter White dostał raka płuc i to go pchnęło do produkcji metaamfetaminy, więc tak trochę ten argument nie pasuje do teorii 😉 Może to tylko postać z serialu Breaking Bad, ale nie mogłem nie wspomnieć 🙂
Przyjmijmy, że to wyjątek potwierdzający regułę 🙂
Lepiej byłoby, gdyby tytuł zaczynał się od „gorzej” 😉
Dobra myśl 🙂
Haha ale trafiłeś z tematem. Przed chwilą rozmawiałem z kumplem z Pakistanu i mówił, że tam żona nawet podaje mężowi wodę do picia w domu, żeby nie musiał się męczyć i wstawać z fotela 😉
Na co dzień mieszka w Szwecji ale był odwiedzić rodzinę w Karaczi i żartował ze swojej żony, że może jednak wrócą do Pakistanu, a ona na to „nie nie nie, dopóki mam szwedzką wizę to tam nie wracam!” 🙂
Hehe :)))
Rak zapomni o twoich urodzinach, a małżonek… w sumie też może, ale nie chcę być później w jego skórze 😉
Ale za to rak na pewno będzie na twoim pogrzebie 🙂
Ale ile warta ta pewność że nie będzie żył dłużej. Bezcenne…
Piękne zakończenie 🙂 Po takim wpisie oczekiwałabym tygodnia laby od obowiązków domowych 🙂 Zdecydowanie lepiej wyjść za mąż (choć jakby tak spojrzeć, to też pewna choroba :))
Dzięki 🙂 Przeczytałem go żonie 😉 [więcej nie mogę zdradzić]
Jeśli chodzi o bombę kobaltową, to wydaje mi się, że w przypadku żony też by podziałała 😉
Trudno powiedzieć, w internecie brak filmików z takich crash-testów 🙂
Czarny humor z rana 🙂 Idealnie do kawki.
Jakby się tak zastanowić, to nie wiadomo co gorsze…
Właśnie to zdanie sprowokowało ten wpis 😉
No cóż! Nie mam skali porównawczej. Musiałabym znaleźć żonę 😉
:)))