Copywriterzy kontra seowcy
Dlaczego mam alergię na seowców?
Ostrzeżenie: poniższy wpis nie powinien być Twoim jedynym źródłem informacji o branży SEO.
Oto 3 powody:
Po pierwsze, mam wrażenie, że część z nich w szkole miała zwolnienie z polskiego. Ale to można im wybaczyć.
Po drugie, niektórzy wychodzą z założenia, że pozycja w Google to rzecz święta. Ich zdaniem, wysoko wypozycjonowana strona wypełniona słowną sieczką to jest to, co internauci lubią najbardziej. To też mogę zrozumieć.
Po trzecie, zdarzają się seowcy, których można porównać do kelnera wchodzącego do restauracyjnej kuchni. Człowiek taki bierze tacę z wykwintnym daniem, po czym ukradkiem wyjmuje z kieszeni butelkę keczupu i doprawia wszystko grubą warstwą czerwonej mazi. Wrrr…
Przykład:
Wyobraźcie sobie, że Adam Mickiewicz napisał rewelacyjny tekst reklamowy dla litewskiego biura podróży. Tekst trafia do seowca, a ten poprawia go z finezją młota pneumatycznego. W ten oto sposób:
Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cena za wczasy na Litwie, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Panno święta na Litwie gdzie spędzić, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy dojazd
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powrót z Litwy autobusem cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Wilna odległość do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad Niemnem pola namiotowe rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Na szczęście tacy seowcy to tylko margines.
Barwny i denerwujący, ale tylko margines 😉
87 komentarzy
Branża seo to 10% ludzi którzy do tematu podchodzą sumiennie, reszta to osoby które chcą iść na skróty. Tak się nie da. Jak ktoś uważa że Google to głupi algorytm którego można zrobić w konia to sam jest głupi i niech zacznie zamiatać ulice.
Kiedy jako SEOwiec przeglądasz internet i trafiasz na tekst z 2016 r. o SEOwcach i śmiechasz.
Śmiechasz, bo pokazywany margines kiedyś naprawdę bardzo mocno działał w polskim internecie.
Śmiechasz, bo taki tekst o hejcie na SEOwców stał się evergreen content i wciąż trafia do nowych użytkowników pomimo upływu lat.
Autor zna się na rzeczy i wie jak trafić wyjazdy do Lublina do użytkowników 😀
Taki komentarz od seowca (a dostaję ich sporo, o niektórych wolę nie pisać) to ja naprawdę szanuję 🙂
Wreszcie ktoś podjął ten temat. Na wesoło, ale w punkt. Problem moim zdaniem jest jeden – seowcy to raczej umysły ścisłe, a copywriterzy to humaniści. Każdy z nich inaczej widzi świat i tu jest problem. Poza tym dla wielu liczą się koszty. Każdy chce na wszystkim zaoszczędzić. Myślę, że można zrobić jeszcze „lepsze wydanie” Inwokacji:
Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cena wczasy LITWA, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Pozdrawiam 🙂
Strzał w dziesiątkę. Gratuluję pomysłu aż nawet troszkę zazdroszczę 😉 Wpadłem dzięki udostępnieniu przez Zgreda na FB. Można tworzyć dobre teksty bez unikania naturalnej fleksji języka polskiego, czyli deklinacji rzeczowników i koniugacji czasowników dla słów kluczowych.
Dobry tekst 🙂 Ale nawet najlepsza treść nie zostanie odkryta, jeśli jej nie zareklamujemy – nawet wśród znajomych.
W końcu zrozumiałam SEO dzięki Tobie :)))) i również ta opcja mnie nie przekonuje, a bawię się nią od kilku ostatnich moich postów. Oddziera mnie z naturalności.
Potraktuj seo jako wyzwanie dla swojej kreatywności 🙂
Ale żeby tak od razu brać Wieszcza narodowego ;). Uśmiałam się jak norka.
To pierwszy tekst jaki przyszedł mi do głowy 🙂
hahahaha mistrz! kurczę dziękuję za ten wpis 🙂 faktycznie to kminienie nad SEO czasami mnie zabija… jak widzę na blogu pomarańczową kropkę SEO to mam grymas, przy zielonej śpię spokojnie, a tak jak piszesz – dobry content zawsze się obroni 🙂 Nie zabijamy języka!
Dlatego wywaliłem tę wtyczkę do seo, wkurzała mnie 😀
Dlaczego tak późno trafilam na tego bloga? Lov <3
Dobre pytanie! :))
Ale nowsze wpisy są o niebo lepsze 😉
Copywriter czy marketingowiec w końcu ?:P
I to, i to 😉
Obecnie ten post jest moim jedynym źródłem informacji o branży SEO, bo nigdy wcześniej nie interesowałem się nią. Ba, nie wiedziałem nawet czym jest. Dopiero dzisiaj postanowiłem poszukać w Google z czym to się je.
Ale przyznaję, przerobiona inwokacja mnie rozbawiła.
Pozdrawiam serdecznie,
graf zer0.
świetny wpis, przykład z Mickiewiczem rozbraja;)
Hahahaha, dawno nic mnie tak nie rozbawiło 😀
A to znasz? 🙂
http://maciejwojtas.pl/komentarze-na-blogu/
Taaaak 😉
Dobre na przywołanie uśmiechu w ciągu dość pracowitego dnia, na króciutki przerywnik. 😉
Bookendorfina
:))
Mam nadzieję, że się spadkobiercy Mickiewicza nie obrażą za to 🙂
Powinno być Litwo państwo sąsiadujące z Polską,
Ty jesteś jak zdrowie 😀 fajny wpis 😉
:)))
W sumie – dobry seowiec wcisnąłby tutaj jeszcze z 50 fraz 😉
Ale się uśmiałam 😀
Dawno się tak nie uśmiałam jak czytając twoją wersję inwokacji. Niestety, ten nurt o którym piszesz jest u blogerów coraz popularniejszy.
Chodzi ci o to, że nasycają swoje wpisy frazami pod seo (ponad miarę)?
Dokładnie o to mi chodzi. Plus jeszcze wysycenie postów różnymi „klikami” 😉
Brawo! Uśmiałam się 🙂 Kiedy zaczynałam czytać tekst pomyślałam sobie „Ok, wszystko spoko, ale co do tego mają frytki? (zdjęcie główne)”, aż w końcu doszłam do wyjaśnienia i stwierdziłam, że to genialne porównanie 🙂 Pomysł z Mickiewiczem – fantastyczny.
Dziękuję 🙂 To najpopularniejszy wpis na tym blogu (nie wiedzieć czemu 😉
Świetny tekst z nutą humorystyczną 🙂 Jednakże złoty środek między Seowcami, a Copywriterami leży pewnie, gdzieś po środku 🙂
Też bym go umieścił w tych okolicach 😉
Świetny, nieco humorystyczny tekst 🙂 Jednakże pewnie złoty środek między Seowcami a Copywriterami leży gdzieś po środku 🙂
Idealny wpis na poprawę humoru po ciężkim dniu! 😀
😀
się uśmiałam 😀
Super, właśnie taki był cel tego artykułu 🙂
Przykład z Mickiewiczem jest rewelacyjny 🙂 Szacun dla Ciebie za te pomysłowość! 🙂
Dzięki 🙂 Taka praca 🙂
Genialne 🙂 Mickiewicz się w grobie… śmieje do rozpuku 🙂
Biedny rozpuk. Wszyscy się do niego śmieją, a on nie wie dlaczego… 😉
Po prostu wesoły z niego chłopak 🙂 Gdzie nie pójdzie tam się z (do) niego śmieją 😀
:))
Hehe, no Teresa miała racje- mega i wciągasz 😀
Dzięki :))
Nie za ma co 🙂
Uśmiałam się, świetnie to zobrazowałeś. Z tekstami typowo do pozycjonowania, nie ma problemu, bo ich i tak nie czyta, gorzej, kiedy klient chce takie teksty na stronę albo bloga firmowego. 😉
Dzięki 🙂
A tak w ogóle, to świetnie rozkręciłeś blog – chyba zacznę od ciebie „zgapiać” 🙂
Bardzo proszę, nie widzę przeszkód 🙂
nie myl precli z SEO – content marketing to podstawa 🙂 a tu pryzklady precli
Wiem, ale tekst jest celowo mocno wyolbrzymiony i ironiczny. Nie wolno brać go na poważnie :))))
Padłem. Zaplułem monitor. Zwracasz mi za tanie ściereczki do monitorów sklep.
Ale prawda jest często taka, że starasz się przekonać klienta aby z tych 500 znaków tekstu na podstronie i 2000 w całej witrynie pozwolił Ci zrobić ciekawy content marketing czy skuteczne teksty seo. Niestety klient jest niczym, ściana którą pokrywa beton architektoniczny i nic nie zrobisz. Góra ciśnie o wynik, Ty chcesz wynik, a to już jest prosta droga do przejścia na ciemną stronę mocy i później wchodzi w nawyk tak bardzo, że w życiu codziennym zaczynasz przeplatać pozycjonowanie top 10 tanio. 😉
Widzę, że wplatanie fraz do tekstu zaczyna być modne 🙂
A to, o czym piszesz – to czysta prawda…
mi się coś robi, jak dostaję od klienta wytyczne, że w artykule mają być frazy typu „wakacje w Chorwacji cena”. pytam się: jak? przecież to nijak nie brzmi – według mnie lepiej odpuścić trochę z SEO, ale przynajmniej mieć tekst napisany po polsku.
Oj, znam ten ból 🙂 Dlatego, choć zaczynałem karierę od SEO, pewnego dnia postanowiłem, że muszę się z tego szybko wymiksować 🙂
Teoretycznie jest na takie frazy sposób.
Na przykład: „A co w przypadku, gdy zechcesz spędzisz wakacje w Chorwacji? Cena jest niewątpliwie czynnikiem, który będziesz musiał wziąć pod uwagę.”
no tak, czasem można pokombinować. gorzej, jeśli klient życzy sobie, żeby taka fraza pojawiła się w tekście 3 albo 5 razy. 😛
„Wakacje w Chorwacji. Cena nie gra roli” – powiedział Janusz do pracownicy biura podróży 🙂
– Mam nadzieję, że Grażyna będzie zadowolona! 😀
Hej Maciej,
Chociaż sam zajmuję się SEO, to muszę przyznać, że rozbawiłeś mnie tym Mickiewiczem krople do oczu łez 😀 Świetny, zasadniczo masz sporo racji. Jest w tym coś prawdziwego, że SEO zabija język polski, ale to też trochę wina Google 😉
Mam ubaw po pachy z komentarzy kolegów z branży, których piecze maść na hemorojdy dupka. Pozdrawiam i mam nadzieję, że takie teksty sprawią, że branża też spojrzy na siebie bardziej krytycznym krople do oczu okiem.
Piękny komentarz, błyskotliwy (szanuję 🙂
Powiem szczerze, że bardzo chętnie przeczytałbym artykuł „z drugiej strony barykady”? Czyli „co seowcy myślą o copywriterach” 🙂
Akurat wybieram się na wakacje 2016 polskie morze, ale jak wrócę to spodziewaj się odpowiedzi. Czyli tak wakacje 2 tyg all inclusive i jestem z powrotem 🙂
Zdjęcie powinno również pomóc w SEO i zebrać trochę więcej atencji pod komentarzem 🙂
:))))
Jak dobry content zjada SEO na śniadanie? Przecież to przede wszystkim BL decyduje o pozycji w organikach, a nie zawartość treści. Najlepiej, jeśli jedno idzie w parze z drugim, ale w relacji: słaba treść + dużo mocnych BL vs dobra treść + słaby BL, wygrywa zawsze i tak to pierwsze.
Dzięki za komentarz. Przykład ze zjadaniem SEO pochodzi z tego artykułu: http://100ry.pl/smok-blog-czyli-jak-przeniesc-blogowanie-na-najwyzszy-poziom/
Cytuję:
„Google lubi unikalny jakościowy content. Optymalizacja jest ważna, ale nie zastąpi smakowitych kąsków na blogu – wysokiej jakości treści, zdjęć i filmów. W drugą stronę raczej się nie da. SEO nie zje dobrej treści na śniadanie. Sorry, Winnetou!”
Bo wpis pisał copywriter, a nie pozycjoner.
Argument anegdotyczny, bez liczb, szerokiego kontekstu, porównań etc. nie ma zbyt dużej wagi. To tak jak powiedzieć, że papierosy nie szkodzą, bo babcia ma 80 lat, pali od kilku dekad i jest zdrowa.
Postaw nowego WP, napisz wpis z tłustą treścią i czekaj na efekty. Potem postaw drugiego, czystego WP, wrzuć wpis wypluty z synonimizatora, wrzuć trochę linków i zobacz, co będzie wyżej.
Nie musisz odpowiadać, ja wynik znam.
Mając naprawdę wartościową treść i zoptymalizowaną stronę, będąc odrobinę cierpliwym (jak sugerujesz), można zajść naprawdę wysoko.
Nie zrozumiałeś mnie. Nawet najlepsza, ale niepodlinkowana treść, nie będzie wysoko w wynikach organicznych (dot. startu serwisu, gdzie do domeny nie prowadzą żadne linki i nawet linkowanie wewnętrzne nic nie daje). Jasne, można czekać, aż autorytet domeny ktoś nam wbije (czyli podlinkuje taką treść sam – co w ujęciu całości działań SEO jest jednak kroplą w morzu potrzeb – szczególnie jeśli w branży jest już ciasno i wyniki obstawiają agencje SEO), ale argument o tym, że content zjada SEO na śniadanie, jest po prostu nietrafiony. Bo nawet jeśli przygotuję nieporównywalnie słabszą treść, ale mocno ją dopalę, to nawet najlepszy content go nie wyprzedzi. Przeceniacie algorytm. Stroną o oponach mózgowych można pozycjonować sklep z oponami zimowymi – algorytm nie potrafi rozróżnić, że są takie i takie opony i że to dwie zupełnie różne branże. Treść treścią, ale algorytm to tylko zbiór wskaźników, a nie osoba, która siedzi przed ekranem komputera i decyduje o tym, co jest sexy, a co nie. A, że to backlinki stanowią nadal większościowy udział w rankingu, jest jak jest.
Żeby nie było wątpliwości, sami mamy w ofercie copywriting, tyle tylko, że odcinanie się od czysto technicznych aspektów SEO, jest zakrzywianiem rzeczywistości.
Zgadzam się, racja leży gdzieś pośrodku. Content i SEO są na siebie skazane.
Dokładnie content i seo razem dają pełną moc, nie można napisać, że jedno jest lepsze od drugiego.
Posmarkałem się ze śmiechu, genialne, dlatego, że takie prawdziwe 😉 !
Rozwalił mnie Twój komentarz :))) Dzięki 🙂
Padłam 🙂 Genialne!!! Szczególnie „powrót z Litwy autobusem cudem” 🙂
Akurat „cudem” nie było frazą kluczową, ale świetnie tutaj pasuje.
Moja ulubiona fraza to „Panno święta na Litwie gdzie spędzić” 🙂
Tak, tak, wiem 🙂 Ale to się tak idealnie zgrało, że aż obawiam się jechać na Litwę autobusem, skoro powrót z niej możliwy tylko cudem 😉 Panno święta na Litwie też ma moc 🙂
Wolę nie wiedzieć, co Mickiewicz robi teraz w grobie 🙂
Hahaha 🙂 Uśmiałam się 🙂 Dzięki!
Taki był cel tego tekstu :)))
ja też! świetny pomysł 😀
Dzięki 🙂