Nie zarabiaj na swojej pasji!
Ostatnio pewna znana osoba napisała do mnie w komentarzu:
„Czy nie lepiej robić to, co się kocha i dodatkowo zarabiać na tym pieniądze?”
W pierwszej chwili chciałem jej przytaknąć. Poczułem jednak, że coś w tym zdaniu nie trybi.
.
.
.
Doszedłem do wniosku, że autorka nie ma racji.
Jest dokładnie odwrotnie.
Zarabianie na pasji to… błąd!
Zarabianie na tym, co się kocha, to strzał w kolano.
Zaraz Ci to wyjaśnię.
.
.
.
1) Wyobraź sobie, że uwielbiasz przytulać swojego męża.
Mniejsza o to, co dokładnie to znaczy.
I nagle wpadasz na pomysł, żeby zacząć zarabiać na tym, co kochasz robić.
Powiedzmy, 10 zł za każde rozpoczęte 5 sekund przytulania męża.
Miejsce czułości szybko zajmuje wyrachowanie, chłodna kalkulacja.
Wiem, że to mocno przegięty przykład, ale idźmy dalej.
.
.
.
2) Wyobraź sobie, że Twoją pasją jest ogrodnictwo.
Jesteś tak na tym punkcie zakręcona, że zanim skrócisz gałązkę sekatorem, z góry przepraszasz za czekający ją ból.
Jesteś w stanie godzinami troskliwie omywać preparatem listki zaatakowane przez chorobę.
I nagle postanawiasz zacząć zarabiać na swojej pasji.
Dostajesz wytyczne i termin wykonania zlecenia.
Niby wciąż robisz to samo, ale nie do końca.
Nie masz czasu na powolne wykonywanie znanych Ci już czynności.
W dodatku klientowi nie podobają się krzewy, które dzielnie walczą z chorobą i prawie wygrywają.
Musisz je usunąć, wyciąć, spalić.
.
.
.
3) Wyobraź sobie, że Twoją pasją jest taniec.
Tańczysz w pokoju przed telewizorem, kiedy nikt nie patrzy.
Tańczysz w drodze do pracy, kiedy w parku jest pusto.
I nagle postanawiasz zacząć zarabiać na swojej pasji.
Wychodzisz na ulicę, robisz pierwszy układ, drugi, trzeci.
Reakcje? Tyłka nie urywają.
Zaczynasz więc tańczyć coś, co widziałaś w jednym teledysku.
Ludzie biją Ci brawo.
To nie jest Twój styl, nie podoba Ci się taka choreografia, ale publiczność jest zachwycona.
Pieniądze lądują w Twoim kapeluszu, ale gdzieś z tyłu głowy czujesz, że to nie to.
Spełniasz oczekiwania wszystkich, oprócz swoich.
.
.
.
Tam, gdzie obok pasji pojawiają się pieniądze, tam z czasem dochodzą:
wyrachowanie,
interesowność,
konieczność spełniania cudzych oczekiwań,
wykonywanie wytycznych i tak dalej.
.
.
.
Pisanie nie jest moją pasją.
Jest powołaniem, sposobem na życie – ale nie pasją.
Tworzenie niektórych tekstów daje mi sporo frajdy, ale większość z nich wykonuję wyłącznie dlatego, żeby przeżyć.
.
.
.
Moją pasją jest na przykład astronomia
Gapię się w rozgwieżdżone niebo, kiedy chcę, jak chcę i gdzie chcę.
Gdybym musiał na tym zarabiać, na przykład robiąc zdjęcia na zamówienie, czar prysnąłby pewnie dość szybko.
Coraz częściej patrzyłbym na niebo przez pryzmat tego, czy „to” się sprzeda.
.
.
.
Jak zatem pogodzić pasję z pracą?
Jeśli dobrze pamiętam, Wojciech Kilar, genialny kompozytor, rozdzielał te dwie rzeczy.
Żył z pisania filmowych soundtracków, ale spełniał się w muzyce klasycznej, tworzonej dla siebie.
.
.
.
Wniosek jest prosty, choć nieoczywisty.
Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez czegoś, nie bierz za to coś pieniędzy.
A jeśli już musisz, to miej świadomość, że jest spore ryzyko, że pieniądze zniszczą w Twojej pasji to, co w niej najpiękniejsze:
czystość, niewinność, zachwyt, czułość, delikatność i wszystko, co sprawia, że Twojemu sercu chce się bić.