Ten weekend zmieni wszystko! (10-11 grudnia)

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

 


 
Sponsorem tego wydania newslettera jest słowo UPÓR
 


 

1.

Liceum muzyczne, klasa maturalna, lata dziewięćdziesiąte.

Po 5 latach ostrej nauki przychodzi załamanie.
 
 
Przestaje mi zależeć na czymkolwiek.

W efekcie oceny pikują w dół, aż do samych jedynek.

Omijam każdą trudność, jaka tylko mnie spotyka.
 
 
I wtedy młoda nauczycielka polskiego zaczepia mnie na korytarzu.

Odciąga na bok i mówi właściwie tylko jedno zdanie:

„Maciek, nie możesz się tak stale poddawać”.
 
 
Okazuje się, że to zdanie będzie kluczowe dla całej mojej dalszej historii.
 


 

2.

Przez 2 ostatnie lata 6-letniego liceum przygotowuję się do egzaminu na akademię muzyczną.

Trenuję dzień w dzień, ćwiczę godzinami grę na skrzypcach i fortepianie.

Wkuwam teorię.
 
 
Wystarczy zaledwie 15 minut, żeby cała ta harówka poszła na marne.

15 minut i 1,5 punktu, bo tyle mi brakuje, żeby dostać się na wymarzone studia.

Nie poddaję się.
 
 
Przez kolejne 10 dni uczę się historii, od rana do nocy.

Chcę dostać się na prawo.

Bezskutecznie.

Nie poddaję się.
 
 
Przez następne dni wpruwam wymagane lektury i zdaję egzamin na archeologię.

Dostaję się, ale jeszcze nie wiem, że finał będzie opłakany.
 
 
Rok później, po miesiącach przygotowań ponownie startuję na akademię muzyczną.

Tym razem brakuje mi jednego punktu.

Nie poddaję się.
 
 
Za rok znowu próbuję.

Potem znowu za rok.

I jeszcze za kolejny rok.

Nie poddaję się.
 
 
Zmieniam kierunek natarcia.

Chcę dostać się na uzupełniające studia dalekowschodnie.

25 miejsc i tylko 26 osób, które chcą tam się dostać.

Mam największe szanse, bo przez 5 lat uczyłem się języka chińskiego.

Zgadnij, kogo nie przyjęli?

Nie poddaję się.
 
 
Rok później, tuż przed finiszem wylatuję z archeologii.

Startuję drugi raz na studia dalekowschodnie.

Tym razem z powodzeniem.

Nawiasem mówiąc, gdybym dostał się tam wcześniej, nie poznałbym swojej żony.
 


 

3.

Zakładam sklep.

Idzie średnio, ale z czasem coraz lepiej.

Kiedy wszystko układa się coraz bardziej, z USA nadchodzą wieści o kryzysie.

Sklep upada.

Nie poddaję się.
 
 
Reanimuję go 2 razy, ale bez efektów.

Tracę pracę na bardzo długie miesiące.

Nie poddaję się.
 
 
Próbuję swoich sił w internecie.

Bezskutecznie.

Jestem na finansowym dnie.
 
 
Wreszcie znajduję pracę.

3-dniowy okres próbny.

Praca ciężka, ale dobrze płatna.

Słyszę, że mnie chwalą.

Zostaję wezwany do szefa.

Wylatuję.

Nie poddaję się.
 
 
Niemal na drugi dzień dostaję nową pracę.

Daję z siebie wszystko.

Muszę, bo za 3 miesiące okaże się, kto awansuje.

Zgadnij, kto został zwolniony z roboty?

Nie poddaję się.
 
 
Znowu próbuję sił w internecie.

Jakiś czas później wracam do poprzedniej pracy.

Znowu daję z siebie wszystko.

Zgadnij, kto został zredukowany?

Nie poddaję się, bo jestem jedynym żywicielem rodziny.
 
 
Trafiam do agencji reklamowej.

Pierwsza wypłata i tak dalej.

Niestety, agencja wpada w jakieś problemy finansowe.

Okazuje się, że nie dostanę większości pieniędzy za kilka miesięcy pracy.

Nie poddaję się.

Dostaję je 7 lat później.
 


 

4.

Zaczynam szukać klientów na własną rękę.

Zlecenia są marne, a stawki jeszcze gorsze.

Pojawiają się oszuści, którzy nie chcą zapłacić za pracę.

Za każdym razem, kiedy tak się dzieje, a dzieje się tak zbyt często, chcę rzucić w cholerę cały ten copywriting.

Ale na szczęście nie poddaję się.

Również wtedy, kiedy przychodzi pandemia i zostaję praktycznie na lodzie.
 


 

5.

W sierpniu tego roku zaczynam detoks od mediów społecznościowych.

Efekty przechodzą moje najśmielsze oczekiwania.

Zdolności umysłowe szybują w górę.
 
 
Niestety, nie na długo.

Jakiś czas później dają o sobie znać powikłania pocovidowe.

Spore problemy z koncentracją, koszmarne zaniki pamięci.

Utrata umiejętności płynnego pisania.

Czuję, że grunt usuwa mi się spod nóg.
 
 
Tracę wyjątkowo wielu klientów.

Wycofuję się z wyjątkowo wielu projektów.

Jak nigdy wcześniej poprawka goni teraz poprawkę, opóźnienie – opóźnienie, a fakap – fakap.

Nie poddaję się.
 
 
Po długich rozważaniach i przemyśleniach postanawiam działać.

Chcę zrobić coś, co po mnie pozostanie.

Co będzie dobre i trwałe.

Stąd pomysł na wydawnictwo i agencję.

Na takie wydawnictwo, o jakim marzę i taką agencję, jakiej nie ma na rynku.
 


 

6.

Jeszcze wczoraj wieczorem chciałem wysłać do Ciebie newsletter bez żadnej treści.

Nie miałem nic – poza akapitem o tym, ile czasu trzeba poświęcić, żeby zacząć osiągać sukces ze swoim nowym kanał na YT albo podcastem (co najmniej rok, a tak realnie – o wiele więcej).

Ale nie poddałem się.

Wstałem bladym świtem i zabrałem się ostro do roboty.
 
 
Bo moją „supermocą” wcale nie jest pisanie, tylko upór.

I uparta, nieustająca modlitwa o wsparcie.
 


 

7.

Wiele lat po maturze dowiedziałem się, że moja młoda nauczycielka języka polskiego – zmarła po ciężkiej chorobie.

Zostawiła pięcioro dzieci.

Słowa, które mi powiedziała, zmieniły moje życie.

Bo słowa mają ogromną moc.

(ale to pewnie wiesz)
 


 

PS

W zeszłą sobotę jak zwykle wstałem po 4:00 rano, żeby poskładać newsletter i wysłać go do subskrybentów.

Kolejna wolna sobota i kolejna pobudka bladym świtem.

Okazało się, że aplikacja, której do tego używam – padła.

Nie poddałem się.
 
 
Czas naglił, więc musiałem działać szybko.

Przetestowałem 3 różne narzędzia.

Nauczyłem się podstaw ich działania.

Kilka kolejnych prób wysyłki zakończyło się porażką.

Nie poddałem się.
 
 
Udało mi się dopiero za którymś razem.

Oto ten feralny newsletter:

Ten weekend zmieni wszystko! (3-4 grudnia)


 


 

PS 2

Chcesz o coś zapytać albo o czymś pogadać?

Napisz do mnie!