Jak znaleźć pracę / pomysł na biznes, który będzie miał sens?
W chwili, gdy odkryłem, co mam w życiu robić, poczułem niewyobrażalną ulgę.
Tylko dlaczego musiałem czekać na ten moment aż 40 lat?
W poszukiwaniu sensu życia
Oto sześć kroków, dzięki którym udało mi się znaleźć (taką mam cichą nadzieję) odpowiedź na tytułowe pytanie. Zapraszam cię na wyprawę w poszukiwaniu sensu życia.
Uwaga: w tym wpisie słowa „misja”, „sens” i „cel” stosowane są wymiennie.
Krok 1: Co robić, żeby zarobić?
Przez wiele lat szukałem zajęcia, które da mi pełnię satysfakcji. Pisanie spełnia to kryterium w jakichś dziewięćdziesięciu procentach. Ale nie w stu.
Dlatego wpadłem ostatnio na pomysł, by w pół roku dorobić się nowego zawodu.
W tym celu poprosiłem o pomoc członków grupy Jak zrobić wpis na bloga, żeby czytelnika wyrwało z butów. Otrzymałem mnóstwo odpowiedzi i jeszcze więcej inspiracji. Nawiasem mówiąc, ta grupa jest absolutnie niezwykła.
Czy znalazłem nowy zawód? Prawie. Czy znalazłem odpowiedź na pytanie co naprawdę chcę w życiu robić? Częściowo tak.
Ale do osiągnięcia celu moich poszukiwań było jeszcze bardzo daleko.
Krok 2: Wszyscy mówią „znajdź swoją pasję”
Znajdź pasję, a nie będziesz nigdy musiał pracować. Pasja to jest to, co robiłbyś nawet za darmo.
Te hasła są dobre, ale moim zdaniem nijak nie pomagają w znalezieniu odpowiedzi na pytanie o sens życia, pracy czy blogowania.
Zrozumiałem, że odpowiedź kryje się gdzie indziej.
Krok 3: Misja w biznesie
Jaką misję może mieć firma sprzedająca maszyny rolnicze?
Takie pytanie postawił przede mną jeden z klientów. Czy chodzi o sprzedaż jak największej liczby ciągników?
Raczej nie. Sięgnąłem głębiej i odkryłem, że ideą napędzającą działalność firmy może być pragnienie zrewolucjonizowania polskiej wsi. Chęć przeniesienia jej w XXI wiek.
Mając z tyłu głowy tak sformułowaną misję, właściciel firmy zawsze będzie miał wewnętrzny kompas, który pomoże mu codziennie zmierzać do celu.
No dobrze, a co z pieniędzmi?
Odpowiem pytaniem na pytanie: od kogo wolałbyś kupić traktor? Od zwykłego sprzedawcy czy od kogoś, kto chce, by polska wieś stała się synonimem nowoczesności i w związku z tym robi wszystko, by oferować najbardziej innowacyjny sprzęt w najbardziej atrakcyjnej cenie?
Krok 4: Jaki jest twój cel?
Dla jednego celem będzie posiadanie Ferrari Enzo, dla drugiego – możliwość napawania się widokiem statuetki Oscara na półce, a dla trzeciego – zaliczenie Korony Himalajów.
Problem w tym, że takie „egoistyczne” cele mają pewną skazę: prędzej czy później prowadzą do frustracji.
Głód posiadania nigdy się nie kończy.
Mając Ferrari, marzy się o Bugattim. Mając jednego Oscara, człowieka ściska w dołku, kiedy widzi, że jego mniej uzdolniony kolega z branży ma ich cztery, a w tym roku jest nominowany po raz piąty. Schodząc z czternastego ośmiotysięcznika, ma się świadomość, że to już koniec tej przygody.
Krok nr 4 był przełomem. Dalej było już z górki.
Krok 5: Simon Sinek i jego trzy pytania
Dlaczego jedne firmy odnoszą sukces, a inne nie?
Zwykłe firmy, poszukując klientów, wysyłają do nich następujący komunikat: Zobacz, robimy to i to. Niezły sprzęt, no nie?
Czasami dodają: Zobacz naszą technologię. Przyjrzyj się, jak to robimy.
Natomiast bardzo rzadko podają informację, dlaczego robią to, co robią. Teksty typu robimy meble dla twojego komfortu się nie liczą. To bezwartościowa papka słowna.
Simon Sinek, autor koncepcji złotego kręgu twierdzi, że firmy, które odniosły sukces, postępowały dokładnie odwrotnie.
Opowiadając klientom o swoich produktach, zaczynały od informacji dlaczego je produkują. Następnie przechodziły do jak je robią i dopiero na końcu podawały informację czym są te produkty.
Co ważne, odpowiedź na pytanie dlaczego to robią, nie dotyczyła nigdy wątku finansowego, przynajmniej bezpośrednio.
Tym sposobem prawie dotarłem do celu.
Krok 6 i najważniejszy: Co możesz dać z siebie innym?
- Dlaczego chcesz zostać lekarzem?
- Dlaczego chcesz prowadzić bloga parentingowego?
- Dlaczego chcesz pisać książki dla dzieci?
Na każde z tych pytań można odpowiedzieć w ten sposób:
- bo chcę na tym zarobić
- bo chcę być sławny
- bo to moje marzenie z czasów dzieciństwa
I będzie to normalna motywacja.
Można jednak zastanowić się nad tym, co każda z tych aktywności da drugiemu człowiekowi. Dopiero na tym poziomie pojawi się poszukiwany cel i sens.
- Dlaczego chcesz zostać lekarzem? Bo chcę przedłużać ludziom życie.
- Dlaczego chcesz prowadzić bloga parentingowego? Bo chcę przekazywać swoje doświadczenie kolejnym pokoleniom.
- Dlaczego chcesz pisać książki dla dzieci? Bo chcę młodym czytelnikom sprawiać radość.
Zauważ, że w żadnej z tych odpowiedzi nie ma mowy o pieniądzach.
Czy taki sens ma… sens?
Czy nie zużyje się? Nie znudzi się za rok, pięć, dziesięć lat?
Siłą tego podejścia do sprawy jest jego wieloletnia „trwałość”. Im głębiej zajrzysz w głąb swojego serca, tym większa szansa, że odnajdziesz tam swój prawdziwy, długodystansowy cel życia.
Twoja misja nigdy się nie skończy. Zawsze znajdą się ludzie, którym będziesz mógł coś dać od siebie.
Twoja satysfakcja nigdy się nie wyczerpie. Nigdy, nawet jeśli będziesz wiedział, że są lepsi od ciebie. Wystarczy, że będziesz pamiętał o swoim życiowym powołaniu.
To nie wszystko.
Mając w głowie zakodowany tego rodzaju cel, zmiana pracy czy zajęcia nie będzie dla ciebie trzęsieniem ziemi. Oczywiście pod warunkiem, że nowa praca i nowe zajęcie będą wpisywały się w ogólny zakres twojej życiowej misji.
Czy wiesz już, co tak naprawdę chcesz w życiu robić?
Blog Copywriting Grafika / animacja Jak znaleźć sens blogowania Jak znaleźć sens swojej pracy Jak znaleźć sens życia Komponowanie muzyki Produkcja wideo
34 komentarze
Ostatnio zastanawiałam się nad czymś bardzo podobnym. Twój tekst stał się super inspiracją dla mnie 🙂 Pozdrawiam Cię ciepło i dziękuję!
ja od zawsze wiedziałam, że chcę pisać. i dlatego nie traktuję swojej pracy jako pracy. dla mnie to przyjemność, za którą mi płacą. co do punktu piątego, o Simonie Sineku – dam od siebie wpis o tym, co sprawia, że lider inspiruje, a firma zarabia miliony, a nawet miliardy… http://dzikikucyk.com/wielka-marka-wielki-lider/
Bardzo fajny wpis. Ale wiesz co? Nie zgadzam się z tym, chociaż podzielam Twój sposób dochodzenia do wniosków i sama znajduję się (znajdowałam?) na tej drodze.
Nie ma jednego sensu w życiu. Nie ma jednej rzeczy, którą człowiek chciałby robić. Jeśli jesteś człowiekiem głodnym życia i wiedzy, zawsze będziesz czuł niedosyt i dążył do czegoś nowego – bo życie nie jest po to, żeby się ograniczać. Ostatecznie wydaje mi się, że sensem jest właśnie dążenie i poszukiwanie – nic innego nie potrafi dać takiej satysfakcji jak świadomość możliwości realizacji siebie tak naprawdę w każdej dziedzinie.
Dziękuję za ten tekst 🙂
PS. Nie, głód posiadania się kończy. Można go nawet w ogóle nie mieć.
Wiesz co? Wytłumaczyłeś mi misję lepiej niż wszyscy coache czy blogerzy motywacyjni razem wzięci!
Dziękuję, rachunek prześlę pocztą 😉
W tak pięknie proste słowa, ubrałeś najtrudniejszą część ludzkiej egzystencji. Są to bardzo warzone słowa, które należy sobie powtarzać. Ja na swój cel w życiu, czekałem 35 lat. Rodzina – to on.
Rodzina to chyba nawet więcej niż misja.
Wszystko super, tylko ja mam skazę po kilkunastu latach pracy w wolontariacie. Zrobię coś z pasji, bo mam silne DLACZEGO i brakuje mi potem zamknięcia, czyli pieniędzy. O ile na garnuszku rodziców to uchodziło, teraz jest nieco problematyczne. Sinek zmienił mnie bardzo mocno. Podobnie Brian Tracy i jego Plan lotu.
Ale tu nie ma słowa o wolontariacie.
No popatrz. Bloga założyłam posiadając swoje biuro podróży. Chciałam się dzielić informacjami z czytelnikami. Niby poradnik turystyczny z nowinkami biurowymi. Biuro stacjonarne zamknęłam, otworzyłam on-line. Blog wciąż istnieje. Monetyzacji było malusio. Satysfakcję mam gdy innym mogę coś doradzić. Posiadam wiele pasji ale żadnej nie oddaję się w 100% z braku czasu. Wiem co chcę w życiu robić i wiem kim jestem. Ale coś zawsze podkłada mi coś pod nogi. Podnoszę się i upadam. I tak w kółko. Cel i sens jest ważny w życiu ale nie długoterminowo. Nauczyłam się jednego. Nikt i nic nie jest nam dane na zawsze. Czerpię siły i energię na już i teraz. Nie wybiegam w przyszłość która nie jest dla mnie pewna, piszę to z racji doświadczenia.
Dużo dała mi w tej kwestii książka „Biblia copywritingu”. Szczególnie jeśli chodzi o pytanie „dlaczego chcę to robić?” Jeśli chodzi o pasję – niby pisanie to jest to, ale wciąż szukam konkretu 😀
Z drugiej strony tyle ludzi nawet nie zastanawia się, dlaczego robią to, co robią i jakoś przędą 😛
Jak ja 🙂
Misja dla rodziny? Na czym to polega? 🙂
Dokładnie na tym samym, co tworzenie misji dla bloga lub w pracy. Trzeba odpowiedzieć sobie na parę pytań, takich jak: co chcę dla mojej rodziny?, jakie wartości chcę przekazać moim dzieciom?, jakie relacje będą panowały w moim domu?……oczywiście to jest proces długotrwały, nie polega na tym, że matka siądzie i wymyśli (jak minister), napisze potem ładnie na kartce papieru i przyczepi do lodówki a potem wdroży. Każda osoba w rodzinie (która umie mówić) ma prawo powiedzieć, co jest dla niej ważne. Za tych, którzy nie potrafią się wypowiedzieć – może mówić ktoś jej najbliższy. Mówię tu np. o psie, który też może być członkiem rodziny, lub o małym dziecku. Dobrze jest organizować zebrania rodzinne…od tego też odeszłam, a szkoda.
Ktoś gdzieś powiedział kiedyś, że takie pytania powinno się ogarnąć 20 lat wcześniej 😉 Czyli zanim założy się rodzinę.
Ale sama idea jest bardzo słuszna. Choć tych zebrań rodzinnych sobie nie wyobrażam. Po dwóch minutach zaraz by się komuś włączyła głupawka :)))
Ja myślę, że młodzi – zakochani, którzy sobie marzą wspólnie o tym, jak będzie wyglądał ich dom, rodzina już tworzą misję ….
A co do głupawki – w 3 minuty też można wiele zrobić, wiesz, małymi krokami do przodu 🙂
Mówisz, że 40 lat zajęło Ci dojście do tej misji? Gdy o tym piszesz wszystko jest takie jasne i proste. Na koniec czytania zaświtała mi odpowiedź na moją życiową misję. Dzięki Tobie wystarczyło mi kilka minut czytania Twojego tekstu 🙂 Chyba przełamałeś najtrudniejsze pytanie życia. Za każdym razem gdy ktoś zastanowi się nad sensem życia powinien dostać linka 🙂 Niezly haker umysłu z Ciebie 🙂
Zakładając, że zacząłem szukać odpowiedzi tuż po urodzeniu, to tak, zajęło mi to 40 lat. 🙂
„Haker umysłu”? :)) Podoba mi się :)))
Frustracja zawsze się pojawi jeśli sensem życia jest kwantyfikowany cel. Trzeba mierzyć w coś, co się nigdy nie skończy 🙂
Dokładnie, masz 100% racji.
ej Maciek wzruszył mnie Twój post… w swoich działaniach tak często zapominamy o celu. Tyczy się to wieli aktywności w naszym życiu, nie tylko zawodowym ale też prywatnym. Gonimy jak króliki, by na końcu drogi zadać sobie pytanie, po co to robiliśmy? Jak ważny jest cel i strategia oraz odpowiedź na te pytania. Ehhh jaki inspirujący początek Nowego Roku 🙂
Dziękuję 🙂
Ciekawość, wnikliwość i obserwacja – to zajęcia takie do śmierci. Niesamowicie potrzebne w copywritingu. Dla mnie nigdy pieniądze nie były celem samym w sobie, to jakby efekt uboczny tego, co robię. Fajnie zaczynać dzień ze świadomością, że ktoś tam gdzieś czeka na to, co napiszesz i właśnie dlatego mam codziennie poczucie, że moja misja nigdy się nie skończy. A raczej może być tylko gorzej: że ta iskra nigdy nie zgaśnie 😉 😉 Boję się tylko ślepoty na starość i przerzutów na głowę. Balkonik jakoś zniosę 🙂 🙂
„Fajnie zaczynać dzień ze świadomością, że ktoś tam gdzieś czeka na to, co napiszesz” – masz na myśli klientów czy czytelników bloga? 🙂
klientów i czytelników 🙂
Jak zwykle zmusiłeś mnie do myślenia. Po raz pierwszy w życiu zastanowiłam się nad tym, co mi daje największą satysfakcję. Taką, właśnie niewyczerpalną. Już wiem 🙂
Dzięki Maciej.
A ty, tym komentarzem, potwierdziłaś, że jedną z moich misji jest chyba zmuszanie ludzi do refleksji. [serio]
Mój blog powstał z miłości do książek, dlatego opinie i recenzje zawsze podyktowane są przez serce 😉 Ludzie naprawdę doceniają tą wiarygodność.
Świetne podejście 🙂
ojej, wiem! ale i tak boję się zmian, ale może to i zdrowe 🙂
Właśnie w tym chyba część blogosfery się pogubiło bo z jednej strony taki bloger chce sławy i pieniędzy a użyteczność, przydatność dla innych nie jest celem a środkiem do celów bardzo egoistycznych. I ta cała „użyteczność” staje się strasznie wymuszona, nieprawdziwa.
Super post! Pierwszy przeczytany w 2018 i od razu taka perełka!
„Wymuszona użyteczność” – bardzo ciekawy wątek 🙂
„Można jednak zastanowić się nad tym, co każda z tych aktywności
da drugiemu człowiekowi. Dopiero na tym poziomie pojawi się poszukiwany
cel i sens.” – tak, to dla mnie priorytet. I zauważam wokół, że jeśli człowiek kieruje się pasją, chęcią , realną chęcią pomocy człowiekowi, polepszania jego życia w jakiś sposób , to mozliwości znajdują się 🙂 Wszechświat/ Bóg zaczyna z tobą współpracować, bo światu naprawdę potrzebni są ludzie, których motorem jest pasja, coś więcej niż zarobek.
Tak, pasja w znaczeniu bardziej altruistycznym niż egoistycznym.