Co widzi copywriter, kiedy patrzy na śnieg?
Wyszedłem na pole-dwór-zewnątrz, żeby sprawdzić, czy to prawda, że nie ma dwóch jednakowych śnieżynek i… zamarłem z wrażenia.
Nie ma dwóch jednakowych śnieżynek, bo baza każdej z nich, czyli RDZEŃ, wokół którego powstają, jest za każdym razem INNY.
Śnieg powoli sypał się nieba.
Wziąłem kartkę papieru i zacząłem notować.
Oto, co leciało na ziemię:
śnieżynka
snieżynka
sniezynka
*
psia szynka
*
śnierzynka
świeżynka
śńeżynka
*
grażynka
*
śnierynka
sznieszynka
sniesynka
*
landrynka
*
śnieżyNka
źnieżynka
szyszynka
*
babinka
*
śnieczynka
nieżynka
śniezrzynka
*
drobinka
landrynka
ratunku… chatynka!
[tu zakończyłem obserwację, bo zaczynało się robić niebezpiecznie]
Teraz więc, drogie dzieci, już wiecie, dlaczego rodzice tak bardzo się złoszczą, kiedy bierzecie śnieg do buzi.