Przychodzi klient do freelancera i nudzi tak
Jeśli freelancer jest lekarzem, to wiecie, kim jest klient?
Tak, macie rację.
Freelancer jako specjalizacja lekarska
Freelancerzy są różni. Kwadratowi i podłużni.
1) Kardiolog
Z całego serca zależy mu na dobru klienta.
2) Ginekolog
„Proszę poczekać, zaraz zajrzę do pani”.
3) Pediatra
Traktuje klienta jak dziecko.
4) Okulista
„Nie widzę tego przelewu u siebie”.
5) Chirurg
Zszywa to, co zmasakrowali jego poprzednicy.
6) Proktolog
Godzina 23.55, a on nadal jest w ciemnej (kopalni).
7) Urolog
Generalnie olewa sprawę.
8) Ratownik medyczny
Co 3 minuty sprawdza, czy klient żyje. A jeśli żyje, to dopytuje się go o zaległy przelew.
9) Geriatra
Współpracuje tylko ze staRymi (lub w wersji dla osób niewymawiających r – staŁymi) klientami.
10) Dermatolog
Potrafi zaleźć klientowi za skórę.
11) Anestezjolog
Pracuje wyłącznie:
- w znieczuleniu ogólnym (alkohol przed pracą)
- lub miejscowym (alkohol w miejscu pracy).
12) Radiolog
Zanim weźmie zlecenie, prześwietla życiorys klienta do piątego pokolenia wstecz.
13) Seksuolog
Pieprzy się ze zleceniem przez całą noc.
14) Onkolog
Jest z klientem do końca.
15) Patolog
Przejmuje klienta z rąk onkologa.
Klient jako jednostka chorobowa lub termin medyczny
Klienci nie są lepsi.
1) Biegunka
Zleca robotę bardzo rzadko, opisuje na maile jeszcze rzadziej, a w dodatku ostro ciśnie o szybkie terminy.
2) Łupież
Kiedy freelancerowi wydaje się, że ma go już z głowy, ten wyskakuje nagle z nowym zleceniem.
3) Miesiączka
Lubi 30-dniowe terminy płatności. Kiedy spóźnia się z przelewem, freelancera czasami zalewa krew.
4) Alzheimer
Zleca robotę, ale sam nie wie, po co to robi. Notorycznie zapomina zapłacić.
5) Dziewica
Jeśli ma pecha – trafia na nieuczciwego freelancera, który wciska mu wszystko co się da, a na koniec wmawia mu, że takie rzeczy muszą boleć portfel.
6) Ptasia grypa
Błyskawicznie zaraża freelancera swoim entuzjazmem.
7) Osobowość mnoga
Na każde pytania odpowiada, że musi skonsultować sprawę ze swoimi wspólnikami (czytaj: z żoną, bratem i szwagrem).
8) Nerwica natręctw
Sto razy upewnia się, czy w tej chwili pracujesz nad jego (i tylko jego) zleceniem.
A Ty? Jakim typem klienta lub freelancera jesteś? 😉
97 komentarzy
Uśmiałem się zdrowo. Chociaż nie wiem szczerze, do którego grona chorób mogę należeć, bo jakoś nie mogłem sobie żadnej przypisać. Chyba najbardziej do mnie pasuje ptasia grypa 😀
A jeżeli chodzi o freelacera, to niestety jestem kardiologiem 😛
Cała prawda o relacji klient-freelancer w bardzo humorystycznym wydaniu.
Bardzo trafne charakterystyki, gratuluję zmysłu obserwacji a przede wszystkim – świetnego poczucia humoru
Dziękuję 🙂
Uwielbiam Twoje teksty człowieku, po prostu sztos – buzia uśmiecha mi się od ucha do ucha, a babeczka w kawiarni naprzeciwko patrzy na mnie jak na kompletną idiotkę szczerzącą się głupowato do monitora. Nie serio, jesteś mistrzem ciętej freelencerowej riposty. Powinni Cię normalnie drukować 😉
Hehe 🙂 Pozdrów tę babeczkę ode mnie 🙂
A najlepiej – daj jej poczytać ten tekst 😉
Co do drukowania – pracuję nad tym.
Macieju! Nie wiem czy już to mówiłam, ale kocham Twój sposób pisania <3 Popłakałam się ze śmiechu!!! <3 To jest po prostu tak wspaniałe i tak trafne, że brak mi słów! hahaha xD
Pracując jako grafik w 3D trzeba być pediatrą, ale i tak pewnie skończę jako proktolog i seksuolog w jednym! <3
No ale chyba grafika 3D to dobrze opłacana dziedzina, więc tyranie po nocach jest opłacalne, mam rację? 🙂
Zazwyczaj dobrze, jeśli coś się trafi. Chociaż moje pierwsze prawdziwe zlecenie jeszcze przede mną, to z opowieści jakie mam okazję nieraz usłyszeć, wizja pracy z klientem zaczyna mnie przerażać. ;d
Czyli to prawda, co mówią o freelancingu: to najlepszy zawód świata (gdyby usunąć z niego klientów 😉
W takich chwilach mocno cenię swoją pracę na etacie 🙂
http://przystanek-klodzko.pl
Dzięki :)))
Wyborne 🙂
Uśmiałam się 🙂 Nikt nie mówił że współpraca z ludźmi jest łatwa, ale jak widać na pewno zabawna 😀
Ja żadnym, sama sobie panią jestem :). Nasz klient nasz pan, bardzo fajne zestawienie.
Dzięki 🙂
Od strony medycznej znałam ale klienta nie :DDDD
Kolejne trafione w punkt zestawienie-porównanie. Uwielbiam 🙂
A ja lubię takie odleciane zabawy słowne 🙂
bueheheh! Maciek jestes genialny! :DD
Czas coś się uda, ale bez przesady 😉
i skromny 😉
Padłam! Genialny tekst! Nie wiem, co Ty bierzesz – ale proszę Cie, podziel się z pozostałymi! 😀
Tylko kawa + czyste powietrze 🙂
Serio – wszystko na trzeźwo.
Czyste powietrze. W mojej okolicy to towar deficytowy ;’D Może zacznę zamawiać w puszcze jak to robią w Chinach 😀
W lecie też nie ma czym oddychać?
Oj jest czym! Są pyły, azot, węgiel, siarka… można powiedzieć, że mamy tu powietrze „wzbogacone” 😉
Uffffff…. Masz talent! Moja wyobraźnie przy Twojej jest… doprawdy śmieszna! 🙂
Chętnie wymienię swoją wyobraźnię na Twoją umiejętność opowiadania historii 🙂
A to dobre! 😀 Ciekawe co by na ten post odpowiedziało zacne grono lekarzy 🙂
Oni to dopiero mają poczucie humoru :))
Dobre.
haha, świetne! Zaśmiałem się przy anestezjologu. 🙂
Taka praca 😉
Ale się uśmiałem :). Chyba wydrukuję to sobie i powiesze nad biurkiem. Jak mnie jakiś klient zdenerwuje to po przeczytaniu od razu mi przejdzie 🙂
Dobra myśl :))
Hahaha dobre 🙂 Podziwiam kreatywność 🙂
Dziękuję 🙂
Haha, uśmiałam się nieźle 😛 Ja mam nerwicę natręctw 😉
O kurcze 😉
Ale się uśmiałam ! 🙂 Niesłychanie trafne porównania. Ja chciałabym mieć w sobie więcej z urologa, ale chyba jednak póki co kariera w kardiologii jest mi pisana. Za miękkie mam serce – no to wiadomo, co muszę mieć twarde…
Urolodzy szybko kończą swoje kariery (choć przynajmniej unikają niepotrzebnego stresu) 🙂
Nie jestem freelancerem, ale gdybym postanowiła porzucić korpostołek, to węszę sobie przyszłość w radiologii z hobbystyczną praktyką ginekologiczną 😉
Słuszny wybór 🙂
Dobre!
Obawiam się, że ma, chociaż wolałbym, żeby nie miała 🙂
Maciej, po prostu zrywam się z tyłu, czy ryczę ze śmiechu. Grunt że tak ryczę, że już nie umiem nic poprawnie napisać. Dziękuję za ten porcję zdrowego śmiechu.hi hi hi hi
Bardzo proszę 🙂
Lubię poprawiać ludziom humor, zwłaszcza w tak masakrycznie deszczową pogodę 😉
No i ja to samo 😀
Bardzo proszę :)))
Padłam ze śmiechu doby humor od rana dziękuje
Nie ma za co 🙂 Wpadaj częściej 🙂
Zrobiłeś mi poranek. 🙂 Bardzo lubię Twoje wpisy z cyklu: biorę jeden element, przykładam drugi, pozornie niepasujący i sprawdzam co wyjdzie.
Heheh :))
Też to lubię 🙂
Zwłaszcza. gdy finalnie wychodzą z tego w miarę fajne rzeczy 🙂
Heh, w 100% prawda jeśli chodzi o klientów i w 99% prawda jeśli chodzi o mnie (nie jestem 7, 12, 13).
Ja mam jeszcze takiego, którzy dzwoni, 5 minut gada o zleceniu i pół godziny o dupie Maryni. Albo dzwoni o dziwnych porach, mówi, że zaraz przyśle mi materiały do zrobienia czegoś bo to ważne i pilne (OK, stały klient, więc nie odmówię). Na jedne materiały czekam już drugi tydzień, na inne ponad 2 lata 🙂
Czyli klient-Alzheimer 🙂
ale Ty masz teksty (pomysły) 😀
Też się dziwię 🙂
Bardzo ciekawy obraz tego światka 🙂 I jak tu pracować z niektórymi?
Jak? Krótko 🙂
Ja mam właśnie jednego takiego. Tak mi w poniedziałek napsuł krwi, że do dzisiaj czuję się źle (już od wielu lat tak źle się nie czułem), tracę sens tego co robię i mam ochotę sie upić (czekam na wieczór). Z utęsknieniem wypatruję końca współpracy i, dzięki temu, że jestem „na swoim” następnym razem będę mógł mu odmówić. Już tak kilka razy kiedyś zrobiłem i to naprawdę zajebiste uczucie – powiedzieć klientowi „spadaj, nie chcę z tobą współpracować” 🙂
Zgadzam się 🙂
Ale żeby mieć ten komfort, trzeba przez parę lat (miesięcy) brać wszystko co się rusza.
Ja brałem przez parę lat. Zresztą zanim się nie weźmie, to nie wiesz jaki jest klient. Ten jest tragiczny. Najpierw dał wolną rękę, potem mu się spodobało, potem marudził ostatecznie stwierdził, że jego pierwotna koncepcja (od której miałem odejść i zrobić coś zajebistego) była najlepsza. Kilkanaście godzin w dupę. Jak nic będzie wpis u mnie jak tylko skończymy współpracę. Wszystko mu wygarnę.
„Zresztą zanim się nie weźmie, to nie wiesz jaki jest klient”
Dokładnie…
Też mam takich, którym poświęciłem np. miesiąc życia, a oni potem rozpływali się w powietrzu. Na szczęście to stare dzieje (w każdym razie frycowe / frajerskie mam opłacone do 2078 roku 😉
No weź nie strasz. Co prawda zaliczkę mam, ale właśnie przekroczyłęm umówioną sumę, więc nawet jak zapłaci, to nie wyrobię moich założonych roboczogodzin. Ale i tak najbardziej dołuje i podkopuje wiarę w siebie sytuacja, kiedy klient grymasi mówi, że odwalasz chujnię.
Chociaż tylko pomagam w rozkręcaniu firmy to zetknęłam się z niektórymi typami
Ja nie jestem żadnym, ale uśmiałam się czytając to- lubię takie gry słów 🙂
Można mieć wiele specjalizacji, ale wyłącznie robota anestezjologa da większości z nas prawdziwą satysfakcję 🙂 .
Samo życie, praca z klientem naprawdę człowieka zmusza do bycia lepszym. 😉 Trzeba nauczyć się mega cierpliwości, wytrwałości w słuchaniu i przekonywaniu… 😉
Bookendorfina
Oj tak, sama prawda 🙂
Klient urolog bardzo się na koniec mści. Choć nie, wszyscy są do bani 😉
1 i 12 najczęściej 😉 Świetny tekst!
Dzięki 🙂
Ja jestem bardziej jak chirurg – lubię coś otwierać. 🙂
Hehe 🙂
W branży tłumaczeniowej klienci też podobni. Mój „ulubiony” to osobowość mnoga – choćbyś zadał najbardziej podstawowe pytanie, on się musi wspólnika zapytać o zdanie. I odpowiedź da ci po dwóch dniach intensywnych konsultacji, bardzo zdziwiony, że w tym czasie zajmowałeś się czymś innym niż jego najistotniejszym na świecie zleceniem.
Dokładnie tak jest 🙂
Świetne 🙂 Uśmiałam się 🙂 Ale przerażające, że to bardzo prawdziwe i trafione 😉
Samo życie i tyle 🙂
haha 😀 świetna klasyfikacja! pasuje mi 1.14
To bardzo szlachetne z twojej strony 🙂
12 mnie kusi, choć momentami wpadam w 11 😉 W zależności od zlecenia 😉
:)))
Ja zdecydowanie jestem proktologiem albo seksuologiem 😀 Ale jak termin goni to jest najwięcej poweru do pracy 😀
Jezu, mam to samo. 😀 U mnie nie ma sensu planowanie ani organizacja czasu – na ostatnią chwilę potrafię zrobić najwięcej. 😀
Witaj w klubie! :))
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama! 😀
Ginekolog-pediatra 😀
Ciekawe, chociaż w sumie bardzo logiczne połączenie 🙂
1,12. chyba 😀
12?
W sumie też lubię poznać klienta 😉
wczoraj zapytanie. wpisuję nazwę firmy. od razu wyskakuje „firma xxx opinie”. no i kwiatki „nie płaci”, „nie płaci”, „nierzetelny”, „krd”, „nie płaci”. no to ja grzecznie podziękuję, lubię dostawać pieniążka za pracę 🙂
do piątego pokolenia mi się nie chce, ale jak na pierwszej stronie w googlach od razu, to sprawa jasna
Bardzo słuszne postępowanie.
Inna sprawa, że niektóre firmy o szemranej opinii potrafią wypozycjonować dobre opinie o sobie, spychając nieprzychylne oceny na drugą stronę wyników wyszukiwania.
wiem 🙂 dlatego jak na pierwszej się nie zgadza, to odpuszczam od razu, a jak nic nie widać, to sprwdzam standardowo do trzeciej. ze szczególnym uwzględnieniem dziwnych struktur spółkowych. uwielbiam te spółki-córki firm ze spalonymi opiniami 🙂
O, i to jest ciekawy wątek 🙂
1, 2, 9 i 13 (chociaż nie piszę po nocach :). Co do drugiej części: wszystko się zgadza 🙂
Bardzo dobry wybór specjalizacji 🙂 Zazdroszczę pacjentom 😉