Jak założyć najlepszy sklep internetowy z obuwiem na świecie?

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Jak założyć najlepszy sklep internetowy z obuwiem na świecie?

24 sierpnia 2019 Pomysły na biznes 0

 


 

1) Ile kosztuje założenie sklepu internetowego?
2) Ile osób trzeba zatrudnić do jego obsługi?
3) Jak odróżnić się od konkurencji?
4) Na czym koniecznie trzeba się znać, prowadząc handel internetowy?
5) Dlaczego trzeba od razu tworzyć najlepszy sklep internetowy jak to tylko możliwe?

Jeśli chcesz znaleźć odpowiedź na te pytania, koniecznie przeczytaj wywiad z Grzegorzem Kobisem, założycielem sklepu internetowego z pantoflami Crobbe.com

 


 

Przepis na sukces jest prosty:
1) Znajdź najlepszych ludzi. Artystów w swojej branży.
2) Nie zapomnij o misji. Pociągaj ludzi swoją wizją, nie ceną.
3) Rozmawiaj ze swoimi klientami jak z przyjaciółmi. Przed zakupem, w trakcie i długo po tym fakcie.
4) Pamiętaj o zdjęciach. Jak Cię widzą, tak Ci zapłacą.
5) Obserwuj rynek, trendy, a nawet pogodę.
6) Dostarczaj świetny towar i rób to błyskawicznie.

 


 

Na początek coś trudnego: kim jesteś, kim byłeś, a kim chcesz kiedyś być?

Jestem mężem i ojcem. Zawsze byłem niepoprawnym marzycielem i od kiedy pamiętam, zawsze chciałem prowadzić biznes. Nie nadaję się do najemnej pracy. Lubię bawić się w Kolumba i stale coś odkrywać. Obecny stan bardzo mi odpowiada. Nie muszę być nikim innym.

 


 

Skąd pomysł na „najlepszy sklep z pantoflami na świecie”? Dlaczego akurat najlepszy?

Do pomysłu przymierzałem się parę lat. Zawsze jakoś brakowało mi odwagi. Dlatego najlepszy, bo tylko taki ma szansę odnieść sukces. Inaczej zleje się z podobnymi na rynku. Budowanie marki to długi proces. Może zająć kilka lat lub kilka pokoleń.

Zasada jest prosta: albo jesteś dobry i sprzedajesz, albo jesteś prawie dobry i szukasz klientów.

 


 

 


 

A dlaczego wybrałeś handel obuwiem? I to przez internet, żeby było trudniej.

Z branżą obuwniczą związany jestem już od ładnych paru lat. Dlaczego obuwiem przez internet? A dlaczego nie! Internet to dla kreatywnego przedsiębiorcy prawdziwe okno na świat. Jedynym ograniczeniem jest czas dostawy, ale i to można rozwiązać. Błędem byłoby tego nie wykorzystać.

 


 

Czy możesz zdradzić, ile pieniędzy trzeba, żeby uruchomić taki sklep? Jakie jest niezbędne minimum?

To jest trudne pytanie. Nie trzeba od razu budować sklepu, wystarczy skorzystać z ofert abonamentowych. Ale ja zachęcam jednak do budowania własnego. Trochę drożej wychodzi na początku, ale później odpada nam comiesięczny abonament. Poza tym to fajna zabawa i ogromna nauka.

Absolutne minimum to 5000 złotych. Logo, sklep, domena + serwer, zdjęcia i opisy. W takiej kolejności.

Pozostaje jeszcze kwestia towaru. Sklep internetowy ma tę przewagę nad tradycyjnym, stacjonarnym, że nie widać w nim stanów magazynowych.

Praktycznie możemy mieć puste półki, a towar dokupować wraz z zamówieniami. To jest dobre na początek, choć wpadamy wtedy w pułapkę małych marż i albo nie jesteśmy konkurencyjni, albo mało zarabiamy.

 


 

A ile mniej więcej osób trzeba zaangażować na początek, żeby wszystko w miarę zagrało?

Zależy do czego i na czym nam zależy. Jeden zrobi wszystko w pojedynkę, inny potrzebuje wsparcia specjalistów. Moim zdaniem, potrzebne są co najmniej trzy osoby: fotograf, grafik i copywriter. Ważne, żeby to byli ludzie znający się na rzeczy. To oszczędza czas, a jak wiadomo czas to pieniądz.

 


 

Jak budować zdalny zespół, na co patrzeć, szukając odpowiednich kandydatów?

Szukać powoli – szybko zwalniać.

Szukać i czekać. Pisać. Już pierwszy kontakt poprzez e-mail dużo nam powie, z kim mamy do czynienia. Nie szukać na siłę, nie zmuszać do współpracy. Na rynku jest wielu kandydatów, a w rzeczywistości po odpowiedniej selekcji możesz wybrać spośród dwóch-trzech. W ten sposób znaleźliśmy na przykład kapitalnego tłumacza, z ogłoszenia opublikowanego na Facebooku.

Myślę, że ważne jest, żeby szukać tych, którzy są artystami w swoim fachu. Trudniej z nimi się pracuje, ale efekty są tego warte. I trzeba ich doceniać. Jeśli nawet na początku, kiedy sklep dopiero się rozkręca – nie finansowo, to przynajmniej wspierać ich słowem. Na ekstra premie przyjdzie czas.

Cieszę się, że pracuję z ludźmi, dla których „sky is the limit”. Jestem dumny z ich pracy i zaangażowania. Mam nadzieję, że oni będą kiedyś dumni ze mnie. I będziemy mieć wszyscy jeszcze fajniejsze życie.

 


 

 


 

Czy sklep internetowy musi mieć misję działania? Czy klienci zwracają w ogóle na to uwagę? Czy interesuje ich tylko najniższa cena?

Każda firma musi mieć misję. Ma zmieniać świat. Sprawiać, że ludzie dzięki twoim usługom czy produktom, będą czuli się lepiej. Ich świat będzie dzięki temu trochę lepszy. Może to banał, ale tylko tak to zadziała.

Z moich obserwacji wynika, że klienci w USA dużo mniej patrzą na cenę. Najważniejszy jest produkt.

 


 

Skoro tak, to co jest misją Crobbe?

Chcę za pomocą naszych produktów łączyć pokolenia. Proszę mi wierzyć, rzadko ktoś kupuje u nas wyłącznie dla siebie. Najczęściej otrzymujemy zamówienia dla całej rodziny czy znajomych, bo widzę to po rozmiarach i zamawianych modelach.

 


 

Co tak naprawdę sprzedajesz, kiedy sprzedajesz polskie pantofle do USA, Kanady czy Australii? Czy tylko obuwie?

Sprzedaję wartości, czyli to, co najlepsze i najważniejsze w naszej polskiej tradycji i kulturze. Pantofle są tylko dodatkiem. Nie bez powodu targetujemy do rodzin. Najczęściej do polskiej emigracji.

 


 

Jak trafić do serc (i portfeli) Polonii Amerykańskiej?

Robić swoje i cierpliwie czekać. Nie płynąć z prądem jak wszyscy, raczej trzymać się swoich założeń i wartości. I szukać swojej drogi.

 


 

Czym różnią się klienci amerykańscy od polskich?

Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo się różnią. Klienci amerykańscy są bardziej bezpośredni i bardziej świadomi swoich praw konsumenckich. Dużo swobodniej poruszają się w świecie e-commerce. Są mniej zachowawczy. I prawie zawsze dziękują za przesyłkę, co jest bardzo miłe.

 


 

Jak odróżnić się od konkurencji, kiedy tego rodzaju sklepów jest zatrzęsienie plus dochodzi do tego konkurencja ze strony Allegro oraz sklepów stacjonarnych?

Trudno jest konkurować ceną, bo buduję się firmę po to, aby zarabiać. Ja postawiłem na ciekawy blog. Dzięki temu mam wizyty po 15-20 minut, z czego 70% to obecność właśnie na blogu.

Klienta należy przytrzymać na stronie, a co ważniejsze, dać mu możliwość miłego spędzenia czasu. On nie musi od razu kupować, to wręcz nierealne, żeby tak się działo. Ważne jest to, żeby zbudować pozytywną relację na linii firma – klient. Taki klient najczęściej wraca i w końcu coś kupuje.

 


 

Zapytam nieco prowokacyjnie o obsługę posprzedażową. Czy warto w tym punkcie „dopieścić” klienta? Przecież szansa, że kupi jutro czy za tydzień nowe pantofle – jest minimalna?

Absolutnie tak. I to nie tylko posprzedażową, ale i przedsprzedażową. Tego nauczyli mnie amerykańscy klienci.

Trudno zliczyć, ile razy musiałem odpowiadać im o tym, jaka jest pogoda w Polsce!

Myślę, że wynika to z tego, że klienci w internecie szukają też relacji międzyludzkich. Kiedyś dawał nam to sprzedawca z zieleniaka, który wysłuchał naszych trosk i różnych innych historii. Dziś to zanika, a ludzie przecież tego bardzo potrzebują. Czasem chcą po prostu tylko pogadać.

 


 

Co jest największą przeszkodą dla kogoś, kto chce stosunkowo niskim kosztem stworzyć działający sklep internetowy?

Strach. On puka do drzwi, a kiedy otwierasz, to okazuje się, że nikogo tam nie ma. A zupełnie poważnie – zdjęcia. One są bardzo ważne. Nie należy na tym oszczędzać. Warto szukać kogoś, kto zna się na rzeczy.

Poza tym pieniądze – im więcej będziemy mieć na starcie, tym więcej wydamy na promocję.

Biznes ma to do siebie, że na początku wkładasz banknoty, a wyciągasz bilon. Należy mieć tego świadomość.

Na czym trzeba się bezwzględnie znać, żeby prowadzić sklep internetowy?
To zależy od tego, czym handlujemy. Ważne jest jakiekolwiek doświadczenie w handlu. To mocno pomaga. Nie jest to niezbędne, ale warto przynajmniej obserwować rynek.

Największym bólem głowy dla handlowca w mojej branży są stoki, czyli to co zostaje po sezonie. Załóżmy, że prowadzisz sklep z obuwiem. Kupujesz towar, potem sprzedajesz – żyjesz z marży.

Jest sierpień, czyli koniec sezonu: sprzedaż kuleje, więc robisz wyprzedaż. Chcesz walczyć z konkurencją, więc często sprzedajesz mocno poniżej ceny zakupu, a i tak zostaje ci, powiedzmy, 30% średnich stanów magazynowych.

Masz zablokowane pieniądze przynajmniej na rok i mocno zdeprecjonowane, bo za rok spróbujesz sprzedać swój towar jeszcze taniej. Dlatego warto mieć jakiekolwiek doświadczenie albo mocno obserwować rynek, trendy i… pogodę. I chcieć się uczyć oraz wyciągać wnioski z błędów.

 


 

 


 

Dlaczego tworząc sklep z pantoflami wzorujesz się na tym, co robi… KIA, czyli południowokoreański producent samochodów?

KIA jest niesamowita. To, co robią, nie ma precedensu. Jeszcze nikt nie zrobił w motoryzacji tak szybkiego i tak dużego postępu. KIA to ludzie. Mają obecnie najbardziej kreatywny zespół specjalistów. To odzwierciedla ich wyniki.

Kiedyś ludzie się z KIA śmiali, a dziś…

Tym, co podoba mi się w modelu zarządzania tego koncernu, jest to, że tam pracownicy kroczą przed liderem. Nigdy na odwrót, jak w przypadku konkurencji. Dzięki temu realizują się, co wpływa na odbiór ich samochodów u klientów.

Robią też rzeczy, na które inne marki nie mają odwagi. To widać chociażby w modelu Stinger, ale i nowym xCeed, który jeszcze nie jest dostępny, a ludzie już chcą go zamawiać. Model ten ma konkurować z Lexusem UX. Kto by pomyślał, prawda?

KIA ma radość z jazdy i posiadania samochodu wpisane w swoje rozwojowe DNA. Dla jednych to mniej istotne, dla innych bardziej. Generalnie zauważyłem pewien trend: producenci, którzy walczą o większy, globalny rynek, robią bardziej emocjonujące samochody. Dlatego uważam, że warto robić emocjonujące produkty dla swoich klientów.

 


 

Czego nauczyło Cię prowadzenie sklepu internetowego?

Cierpliwości i zdalnej pracy z ludźmi. Nabrałem ogromnego szacunku do ich pracy. Nauczyłem się, jak z nimi rozmawiać.

Wiem, co na co zwracać uwagę, a czego nigdy nie należy krytykować.

Pamiętam do dziś kilkugodzinną rozmowę z grafikiem, który tworzył logo dla Crobbe. Ta rozmowa bardzo mi pomogła, bo dowiedziałem się, czego artysta oczekuje od klienta, jak wygląda i ile czasu zajmuje praca kreatywna. I tego, jak ważna dla nich jest ich jedyna ochrona, czyli prawa autorskie. Dostałem wtedy „klucz” i wiem, jak teraz go użyć. Co więcej, w zamian dostaję ciągle nowe pomysły i propozycje. Fajnie się uzupełniamy.

 


 

Jakie masz plany na przyszłość związane z rozwojem sklepu?

Mam świetny produkt i genialny zespół. Tylko ode mnie zależy, jak to wykorzystam. Jeśli mi się nie uda i nie zrobię z Crobbe globalnej firmy, to znak, że nie byłem wystarczająco dobry.

 


 

PS. Musisz to zobaczyć!

Serdecznie zapraszam Cię do lektury najbardziej niezwykłego tekstu z bloga firmowego Crobbe.com. Już po paru chwilach zrozumiesz, dlaczego ten sklep jest absolutnie jedyny w swoim rodzaju: kliknij tutaj i przygotuj się na masę wzruszeń.

 


 

Podsumowując, jak założyć najlepszy sklep internetowy na świecie?

1) Znajdź najlepszych ludzi. Artystów w swojej branży.
2) Nie zapomnij o misji. Pociągaj ludzi swoją wizją, nie ceną.
3) Rozmawiaj ze swoimi klientami jak z przyjaciółmi. Przed zakupem, w trakcie i długo po tym fakcie.
4) Pamiętaj o zdjęciach. Jak Cię widzą, tak Ci zapłacą.
5) Obserwuj rynek, trendy, a nawet pogodę.
6) Dostarczaj świetny towar i rób to błyskawicznie.

 


 

 


 

I jeszcze jedno:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *