Jakiej muzyki słucham, żeby lepiej pisać?
Jakiej muzyki słucham, żeby lepiej pisać?
Przede wszystkim: instrumentalnej.
Słowa, szczególnie te w znanym języku, za bardzo przeszkadzają mi w skupieniu się.
Najczęściej szukam muzyki spokojnej, opartej na powtarzalnych motywach, granej w tempie zbliżonym do tętna w stanie spoczynku.
Dzięki temu mogę wprowadzić się w swoisty trans, rytm.
Tak dzieje się, gdy piszę tekst typowo copywriterski (artykuł na blog lub coś w tym guście).
Jeśli jednak muszę napisać konkretną scenę (np. słuchowiska albo bajki dla dzieci), to dobieram charakter muzyki do emocji, które chcę w tej scenie zawrzeć.
Sięgam wówczas po coś żywszego, zabawnego, przygnębiającego itd.
I dopiero wtedy zaczynają dziać się prawdziwe cuda.
Dana muzyka w jakiś niewytłumaczalny sposób wpływa na całą scenę: od opisów przyrody, po dialogi.
Zresztą – zobacz artykuł o wpływie muzyki na opis kiełbasy, a zrozumiesz, co mam na myśli 🙂
Oto kilka przykładów: