Bloger leci na Marsa

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Bloger leci na Marsa

4 grudnia 2017 Wywiady 6


 

Dziś moim gościem jest Weronika Olimpia Cieślak z bloga Maszyny Okiem DziewczynyMarzeniem Weroniki jest praca w Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Dlatego (na potrzeby wywiadu) wcielę się w rekrutera z tejże agencji.

 


Dzień dobry, nazywam się Matt Voytas i zadam ci kilka pytań, zanim przejdziesz do części praktycznej egzaminu kwalifikacyjnego.

Dzień dobry! Postaram się odpowiedzieć na każde pytanie.


Jesteś tutaj, ponieważ śledzimy Twój blog. Chcemy jako pierwsi wysłać człowieka na Marsa. Dlatego szukamy ludzi takich jak ty.

Zaskoczona?

Z jednej strony tak. Świat bowiem roi się od niezwykle zdolnych i pracowitych ludzi. Gdy obserwuję ich na uczelni, bądź w blogosferze, czuję do nich ogromny szacunek i wiem, że chcę się od nich uczyć.

Ale z drugiej strony… czy może być lepszy kandydat od Księżniczki Nauki, której energia i pasja emanują z otchłani blogów?

Do niektórych zadań nie jest potrzebny wyłącznie spory zasób wiedzy i bogate doświadczenie zawodowe. Niezbędna jest za to odwaga, skłonność do rywalizacji i chęć do pracy nad sobą. Studiuję fizykę, a więc zgodnie z hasłem „ryzyk fizyk”, jestem gotowa podbić Czerwoną Planetę!


 

Część I: Kosmos i blogosfera

 


Nie widzimy wielu ciał niebieskich. Na przykład czerwonych karłów, które są chłodne, stosunkowo niewielkie i stanowią aż 70% wszystkich gwiazd.

Czy widzisz tu analogię do blogosfery?

Oczywiście, że tak. Świat postrzega tylko kilku blogerów, którzy stanowią tak naprawdę pewnego rodzaju wizytówkę blogosfery. Niewiele jednak osób wie, jakie perełki skrywane są w Internecie.

Wielu twórców ciężko pracuje nad swoim contentem. Poświęcają każdą swoją wolną chwilę własnej stronie, a mimo to nie odnoszą tak ogromnego sukcesu, na jaki zasłużyli.

Często jest to spowodowane niszowym tematem, a także brakiem czasu i chęci czytelnika, by poznać coś nowego, świeżego. Mało który blog jest doceniony na tyle, na ile zasługuje.

Ale twórcy niewielkich blogów z pewnością nie są chłodni! Z uśmiechem na ustach przyjmują każdego zbłąkanego wędrowca w swoje progi. Chcą dyskutować, poznać czytelnika i jego potrzeby.


Drugie zadanie. Przyporządkuj typy blogów do następujących rodzajów gwiazd:

  • czerwonego karła,

  • czerwonego olbrzyma,

  • gwiazdy supernowej,

  • czarnej dziury

  • i pulsara.

Czerwone karły nie wyróżniają się niczym szczególnym. Emitują stosunkowo mało światła i z reguły są dość niewielkie. Łatwo je „spotkać”. Prawdopodobnie to najczęściej występujący typ gwiazdy.

Czerwone karły to te blogi, na których zamieszczany jest tylko chodliwy materiał. Czytaj: całkowity brak pasji w tym co robisz, a piszesz tylko o tym, czym zajmują się najwięksi blogerzy. Podzielając oczywiście ich opinie. Chyba każdy wie, o co mi chodzi. To taki misz-masz, tzw. „blog o wszystkim”.

Myślę, że właśnie takie strony można spotkać najczęściej. A że założenie bloga jest darmowe, nie wymaga znajomości programowania, czy zaawansowanej informatyki, to wysypują się one niczym ślimaki po solidnej ulewie.

***

Czerwony olbrzym to gwiazda na schyłkowym etapie swojej ewolucji. Ewolucja to w pewnym sensie droga, jaką przebył bloger ze swoją działalnością. Gdy bloger jest na ostatnim etapie twórczości, z reguły pisze mniej, mniej się również udziela w social mediach, do tego stopnia, że dostaje bez przerwy pytania od miliona czytelników: „To Ty jeszcze żyjesz?!”

***

Supernowa to określenie na eksplozję w Kosmosie, której efektem jest jasna gwiazda. Jej blask jednak gaśnie po stosunkowo krótkim czasie. Supernowa to każdy nowy blog osoby ze słomianym zapałem.

Ten ogromny blask to zapał do pracy internetowego laika, który już widzi tę sławę, spływające na konto miliony i media dobijające się do jego drzwi. Rzeczywistość jednak szybko weryfikuje jego plany.

Profesjonalnie przygotowana zakładka „o mnie” i śmiało uśmiechający się do wszystkich odwiedzających nagłówek „współpraca”. Pierwszy opublikowany wpis – brak ruchu na stronie. Kolejny – nadal nic. Hmmm… do trzech razy sztuka.

Trzeci artykuł, mimo iż szokujący i odważny, również nie stanowi przytułku dla wartościowych czytelników. Jeśli twórcy się poszczęści, to zostanie obdarzony komentarzem, w którym reklama czyjegoś innego bloga jest dłuższa, niż odniesienie się do niedawno „przeczytanej” treści.

Strona więc po niedługim czasie upada, bo „nie została zauważona po tygodniu działalności”. To dlatego mówię, że bloga założyć może każdy, ale już nie każdy potrafi być blogerem.

***

Czarne dziury pożerają wszystko, co stanie na ich drodze. Nie obchodzi ich prędkość, ani rodzaj poruszającego się ku nim ciała. Te czarne dziury to właśnie blogi naukowe.

Bez względu na to, ile masz lat, czym zajmujesz się w życiu i jak intensywna jest twoja codzienność, jeśli wpadniesz na jakiegokolwiek bloga popularyzatorskiego, to gwarantuję ci, że już nigdy go nie opuścisz i pochłonie cię do reszty.

Blogerzy naukowi dzielą się zdobywaną przez lata wiedzą w przystępny sposób, pokażą ci piękno otaczającej cię rzeczywistości i prawdopodobnie zainspirują cię do dalszego pogłębiania wiedzy. Jeśli ktoś nie ma pojęcia od jakiego zacząć, to polecam właśnie Maszyny Okiem Dziewczyny!

***

Pulsary słyną z tego, że regularnie posyłają impulsy fal radiowych. Pewnego rodzaju regularność kojarzy mi się z blogami w formie dzienników, bądź pamiętników.

Mimo iż uczucia autora wystawiane są na światło dzienne, to sami twórcy zapewniają, że nie robią tego pod publikę, a bloga piszą, by móc wyrzucić z siebie stłamszone myśli.

Regularnie, niektóre nawet codziennie, uzupełniane są więc o nowe wpisy.


Znakomicie! Kolejne pytanie.

Astronom Edwin Hubble zauważył kiedyś, że galaktyki oddalają się od siebie. Wysnuto z tego wniosek, że można wyznaczyć punkt, w którym cała materia była sprasowana do mikroskopijnych rozmiarów.

Czy można tę zasadę odnieść do blogosfery?

Myślę, że tak, w końcu od czegoś musiało się wszystko zacząć. Blogosfera jak każda inna dziedzina wprowadzona została przez pewnych prekursorów. Niektórzy z nich założyli nawet 2-3 blogi, a swoją działalnością inspirowali innych, by również zagrzać swoje miejsce w sieci.


I ostatnie pytanie w tej części egzaminu.

Spektroskopia astronomiczna pozwala ocenić skład ciała niebieskiego, badając jego widmo. Czy można stwierdzić, o czym jest blog, tylko na podstawie jego kolorystyki?

To już zależy od twórcy. Wątpię, aby ktokolwiek, słysząc o połączeniu różu z bielą, pomyślał, że może być to blog o transporcie.

A taka kolorystyka prezentuje moje miejsce w sieci. I nie myślę o jej zmianie. Biel jest bardzo estetyczna, a róż pozwala mi na wyrażenie własnej osoby: tej słodyczy i „księżniczkowatości”, która drzemie we mnie (poza miłością do nauki).

Z drugiej strony, znam kilka blogów, których tematykę można rozpoznać dzięki kolorystyce, np. czerń z niewieloma białymi dodatkami zarezerwowana jest dla blogów astronomicznych.

Myślę, że paleta barw powinna być dobierana tak, by nie odstraszyć czytelnika kiczem. By w spokoju mógł oddać się lekturze i nie przejmować się pstrokatymi dodatkami, które przeszkadzają podczas czytania.

A tematykę bloga najlepiej oddawać powinna jego nazwa i znajdujące się na nim kategorie, bądź zakładki.


 

Część II: misja na Marsa

 


Przejdźmy do spraw marsjańskich.

Musisz kilkoma kursami przewieźć z Marsa na Ziemię trzy osoby, które nie przepadają za sobą. Problem w tym, że masz tylko jedno wolne miejsce na pokładzie.

Do przewiezienia są: kibic Lecha, kibic Legii i wredna teściowa kibica Legii, która też kibicuje Legii. Co robisz?

Co JA robię? Pytanie powinno brzmieć: co oni robią? Jeśli nie chcą ze sobą i ze mną współpracować, to zostawiam ich z całą nienawiścią na Marsie. Najsłabsze ogniwa, które nie mogą się dopasować, prędzej czy później odpadną.


Sprytnie, sprytnie… A jak rozwiązałabyś problem deficytu wody na Marsie?

Hej, to podchwytliwe pytanie. Nie dam się nabrać! Jest duże prawdopodobieństwo, że pod powierzchnią Marsa istnieją spore pokłady wody.


Kolejny punkt dla ciebie. Przejdźmy zatem do terraformacji, czyli do „uziemienia” Marsa. Co powinno się znaleźć w atmosferze tej planety i czy gaz rozweselający to na pewno dobry pomysł?

Skoro „uziemiamy” Marsa, a więc upodabniamy go do Ziemi, to warto, by jego atmosfera była jak najbliższa wzorcowi, prawda? Myślę mimo wszystko, że szczypta gazu rozweselającego nikomu nie zaszkodzi.

Skoro tworzymy drugą Ziemię, to nie bójmy się poeksperymentować, bo na naszej rodzimej planecie troszkę brakuje do ideału. Może dzięki gazowi rozweselającemu uda nam się pozbyć homofobii, seksizmu, bądź też rasizmu?


Załóżmy, że etap terraformacji Marsa mamy już za sobą. Możemy sobie pozwolić na uprawę roślin i hodowlę zwierząt pod gołym marsjańskim niebem. Jakie gatunki flory i fauny sprowadziłabyś na Czerwoną Planetę i dlaczego?

Mars jest nazywany planetą boga wojny, więc weźmy ze sobą koty. Bo to właśnie one chcą przejąć władzę nad światem, są dumne i niezwykle drapieżne. Myślę, że bardzo szybko założyłyby swoje kocie imperia i zaczęłyby wojować między sobą.

No i z oczywistych względów należałoby zasadzić tam bardzo dużo kocimiętki.


Wyobraź sobie, że spacerujesz po Marsie i nagle spotykasz prawdziwego Marsjanina (tubylca). O co go zapytasz, kiedy już ochłoniesz z nadmiaru emocji?

„Czy Wy też macie Stowarzyszenie Płaskiego Marsa?”


I ostatnie zadanie: przekonaj mnie, że Ziemia jest płaska, a na Marsie od dawna żyją ludzie.

Już widzę tę wypowiedź wyrwaną z kontekstu okraszoną nagłówkiem „Blogerka naukowa wierzy w to, że Ziemia jest płaska”. 😀

Dziwię się, że w XXI wieku ktoś jeszcze potrzebuje być przekonywany, że Ziemia jest płaska, skoro każdy dzień przynosi nowe dowody potwierdzające tę tezę. Pozwól, że przedstawię swoje racje w krótkim wierszu:

Ziemia jest płaska, o tym każdy wie,
wysoka kopuła ochrania nas przed najazdem UFO całe noce i dnie.

Samoloty nad Antarktydą nie latają,
bo smugami chemicznymi żółwiom krzywdę sprawiają.

A że żółwie są podstawą firmamentu,
to o nie dbać musimy do ostatniego momentu.

Północna półkula nagabywana jest bez przerwy przez statki powietrzne.
Dlaczego więc niby południe strzeżone jest wiecznie?

NASA świetnie się bawi nas okłamując,
udaje, że rakiety lecą w Kosmos, lecz na kopule każdą zatrzymując.

To by wyjaśniało, dlaczego ich tor ruchu jest parabolą!
Myślą, że nas przechytrzyli, ale to my gramy, a oni w takt naszej muzyki tańczą.

Gdyby Ziemia wirowała z zawrotną szybkością,
helikoptery nie musiałyby przeć do przodu z taką zawziętością!

Ich zadaniem byłoby wtedy wzniesienie się do góry,
a Ziemia dostarczyłaby je samodzielnie do punktu przeznaczenia przez chmury.

Tak się jednak nie dzieje, o czym możemy się przekonać,
nasza planeta jest więc dyskiem statycznym i taką trzeba kochać!

Logiczne myślenie nie boli,
tylko człowiek jakoś umysł otworzyć się boi.

Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany-
Ziemia to kosmiczne frisbee i już wiesz, że nie jesteś okłamywany.

A co do ludzi na Marsie… skoro w filmie „Iron Sky” na Księżycu żyli naziści, to dlaczego niby Mars nie miałby być już od dawien dawna skolonizowany? (Rzeczowość niczym w filmach z żółtymi napisami, które są źródłem inspiracji dla płaskoziemców).


Dziękuję za udział w testach. Wyniki prześlemy rakietą (pisałaś na blogu, że to możliwe 😉

Wow, jestem pod wrażeniem, że ktoś tak wysoko postawiony pamięta starsze artykuły z mojego bloga! A opatentowaliście już to w ESA? Bo w sumie poczta rakietowa zastygła 100 lat temu w fazie eksperymentów. No, chyba że to początki wtajemniczania mnie w wasze projekty.


Dobra, dość tego teatrzyku!

Odklejam te sztuczne wąsy i brodę. Daj sobie spokój z tym całym ESA. Nazywam się Elon Musk i zapraszam cię do SpaceX. Chcę, żebyś pracowała dla mnie. Przy okazji, dzięki za pomysły!

Każda normalna dziewczyna ma za swojego „celebrity crush” jakiegoś piosenkarza, aktora, albo modela. Ja crushuję z kolei szalonego przedsiębiorcę, który pragnie zdobyć Marsa.

Kobiety mają radar na swojego crusha. Gdy tylko zbliży się do niej w promieniu 100 km, radar wysyła momentalnie znaki ostrzegawcze. Mój radar cały czas wydaje dzikie dźwięki, więc od początku wiedziałam, że to pan!

Kiedyś mówiłam przyjaciółce, że praca w SpaceX to coś więcej niż marzenie. Z chęcią więc zabiorę się od razu do zadań. A pomysły… to dopiero wstęp. Każdy bloger ma przecież milion idei na sekundę!



 


 

OFERTA: prowadzenie bloga firmowego


 


 

6 komentarzy

  1. Goga pisze:

    Bardzo interesujący wywiad i świetne pytania 🙂 Najbardziej spodobało mi się pytanie z prośbą o przyporządkowanie typów blogów do gwiazd. Podziwiam autorkę za taką pasję i studiowanie fizyki. I pomyśleć, że kiedyś, gdy byłam mała, moim wielkim marzeniem było zobaczenie na żywo kosmicznego teleskopu Hubble’a 😉

  2. ale wywiad – kosmos! Zadania trudne – jak z Marsa i Snickersa. Dziewczyna sobie poradziła, ja bym ją zatrudniła w tej kosmicznej agencji, na sto gwiazd i kometę!

  3. GlamMam pisze:

    Bardzo ciekawe metafory:)

  4. Danuta Brzezińska pisze:

    Logiczne myslenie nie boli – dobrze powiedziane. A tak poza tym – wszystko jest możliwe.

Skomentuj Danuta Brzezińska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *