Dlaczego internet doszedł do ściany?

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Dlaczego internet doszedł do ściany?

7 kwietnia 2017 Inspiracje dla copywritera 50

 


 

Wydaje mi się, że znalazłem odpowiedź na to pytanie. Wystarczyło zestawić ze sobą dwie rzeczy:

  • historię internetu i mediów społecznościowych
  • oraz życie człowieka od narodzin do śmierci

żeby się okazało, że internet / media społecznościowe są obecnie na etapie człowieka będącego u schyłku życia. 

 


 

Narodziny człowieka / statyczne strony w HTML-u

Jeśli zestawić narodziny człowieka i moment powstania internetu, to po porodzie jesteśmy niczym pusty plik index.html.

Z przerażeniem w oczach rozglądamy się dookoła i krzykiem obwieszczamy światu wiadomość: Hello, world!

Ciekawostka: kiedyś na taki ludzki pusty plik index.html mówiono tabula rasa.

 


 

Pierwsze lata życia / fora internetowe

W pierwszych latach życia przypominamy forum internetowe phpBB by Przemo. Uczymy się prowadzić dyskusje na zadany temat. Na przykład na temat jedzenia:

– No zjedz jeszcze łyżeczkę.
– Nie!
– Tylko jedną łyżeczkę…
– Nie!!
– Ostatnią, za tatusia…

Czasami do naszych wypowiedzi dołączamy stopkę, w której umieszczamy tekst niezwiązany zupełnie z tematem.

W tym przypadku w stopce jest link do jakiegoś prosiaczka:

– Jak zjesz, to dostaniesz…
– Nie! A widziś tego plosiacka?
– No, jeszcze pół łyżeczki…
– Łeee! Fajny plosiacek?
– Ślicznie. I jeszcze drugie pół.
– Nie chcę! Zobac, plosiacek lobi „chlum chlum”

 


 

Okres szkolny / Nasza Klasa

Szkoła to czas, w którym naszą uwagę zaprzątają rzeczy takie jak Gąbki, Śledziki i inne bezsensowne gadżety, za które dalibyśmy się pokroić na drobne plasterki.

Zresztą,

kto nie zbierał obrazków z gum Turbo czy innych pokemonów, niech rzuci tym, co ma pod ręką.

 


 

Okres licealny / blogi

Okres dojrzewania to z kolei czas, kiedy zdanie innych jest dla nas co najmniej święte.

Kiedy każdy cudzy komentarz bierzemy sobie mocno do serca i zapisujemy w folderze o nazwie „Cała Prawda o Mnie”.

Niestety, w przeciwieństwie do blogów, w prawdziwym życiu nie mechanizmu captcha. Nie ma więc bariery, która odsiewałaby ludzi chcących nam bezinteresownie przywalić.

 


 

Okres studiów / YouTube

Akurat tutaj analogia jest wyjątkowo wyraźna. Głupie filmiki z szalonych studenckich imprez zdarzają się i na YouTube, i w prawdziwym życiu.

 


 

Praca / Facebook

Lądujesz w „grupie dla pracowników przymusowych”, bo nie stać cię jeszcze na luksus robienia tego, co lubisz.

Jesteś zapraszany do grona znajomych przez ludzi, o których praktycznie nic nie wiesz. W pracy paradujesz z kciukiem uniesionym w górę (zwłaszcza w obecności szefa).

A w środku gryzie cię jedno wielkie wrrrr.

 


 

Życie rodzinne / Pinterest

Ogarnianie chaosu to coś, w czym wiele rodzin z dziećmi – ma wyjątkową wprawę.

Dlatego porównałem tę fazę życia z tablicą korkową albo lodówką, na której umieszcza się najprzeróżniejsze informacje.

Podobieństwo do Pinterestu – nieprzypadkowe.

 


 

Długoletni związek / Twitter

140 znaków to  limit długości wiadomości publikowanych w Twitterze.

Nie wiem dlaczego, ale lakoniczność tego medium przypomina mi rozmowy ludzi żyjących ze sobą od wielu lat. Etap, kiedy ich dzieci już (wreszcie) wyfrunęły z gniazda:

– Co na obiad?
– To samo.
– Czyli?
– …
– Aha.

 


 

Emerytura / Instagram

Emerytura to zdjęcia z szalonej wycieczki do Egiptu albo w wersji ubogiej – zdjęcia z czasów młodości.  Starość, ale ta radosna, kojarzy mi się właśnie z przeglądaniem fotografii.

 


 

Późna starość / Snapchat

Piękny paradoks: Snapchat, czyli medium dla bardzo młodych ludzi – w tym przypadku obrazuje końcowy etap życia człowieka.

Ten smutny czas, kiedy świeżo pozyskane informacje ulatują z nas po kilku sekundach

 


 

Co będzie dalej?

Odpowiedź na to pytanie znalazłem w jednym ze swoich artykułów:

Podobno tuż przed śmiercią człowiek widzi film stworzony ze scen swojego życia. A jeśli jest dokładnie odwrotnie? Jeśli widzimy wówczas przyszłość, której nigdy nie będzie nam dane przeżyć?

Czy to znaczy, że nadejdzie czas mediów społecznościowych, w których przeżywać będziemy… swoją przyszłość?

 


 
 


 

OFERTA: prowadzenie bloga firmowego


 


 

 

50 komentarzy

  1. Wpis refleksyjny, ciekawy i bez promyka nadziei na lepsze jutro. Znanie przyszłości to wielki ciężar, nawet jeżeli jest ono w minimalnym zakresie …

  2. Zaczyna do mnie docierać, jaką szczęściarą jestem, że moja praca mnie nie denerwuje (jeszcze). Chciałabym już przejść na etap instagrama 😉

  3. Ja pamiętam jeszcze czasy Fotki 🙂

  4. Czarna Skrzynka pisze:

    Ja jestem na etapie monstrualnego… WRRRRRRRRYYYYYYYYYYYYYYY!!!

  5. Aniola Triplets-Adventure pisze:

    raczej telewizja doszla do sciany, internet jest terazniejszoscia i baza przyszlosci

  6. Mam chyba wszystko. Blog, Twitter, Insta, Fejs, Snap coś jeszcze pewnie się znajdzie. Ale czekaj jeszcze nie widzę ściany. Czy wszystko jest ok z moim wzrokiem? 😉

  7. Pamiętam czasy bez internetu. I nie żałuję tego 😉 Ale nie chciałabym do nich wracać na stałe.

  8. Fejsbuka nie lubię, dlatego porównanie go do pracy uważam za bardzo trafne. Jestem bo muszę. Gdyby nie blog, zrezygnowałabym z fejsa. Gdyby nie rachunki do zapłacenia zrezygnowałabym z pracy. 🙂 Myślę, że gdzieś tu powinieneś wstawić wujka Google, to najfajniejszy wujek na świecie. 🙂 A Instagram? Instagram jest ok.To młodszy brat fejsa, ale mniej złośliwy. 🙂 A przyszłość? Wizualizacja. Osoba z którą będziemy się komunikować będzie obok nas jak żywa, będzie z nami siedziała przy stole, na ławce w parku itp.Tylko nie będziemy mogli jej dotknąć. Będziemy widzieć i słyszeć, a po zakończeniu rozmowy zniknie. 😉 W ten sposób internet dojdzie do ściany,a potem ją przeniknie. 🙂

  9. Goga pisze:

    Podoba mi się dystans w tym tekście 🙂 Internet zmienił się nie do poznania i choć nie wszystko mnie w nim interesuje i nie na każdą nowość patrzę ze zdziwieniem to jednak jestem wdzięczna za ten wynalazek. Dużo dzięki niemu osiągnęłam, poznałam mojego męża, fajnych ludzi, mogę pisać bloga, pracować. Daje naprawdę dużo, ale też może być przekleństwem.
    I choć swojego pierwszego bloga robiłam w paincie (o czym zawsze otwarcie mówię) w czasach gdy internet miał dopiero swoje początki to jednak czuję niewyobrażalną wdzięczność za to, że dziś możemy się tak łączyć. Chociaż ja jak to ja i tak wolę offline 🙂
    Ja miło wspominam czas spędzony z moim przyjacielem ostatnio, który jest młodszy ode mnie i próbował przekonać mnie do używania Snapchata. To było tak „A co tam się robi?” – pytam. „No wrzucasz zdjęcia, które znikają”. A ja oczywiście na logikę: „To po co wstawiać coś, co zaraz zniknie. Gdzie tu sens?” Niby to tylko kilka lat różnicy, ale widać jak bardzo się od siebie różnimy 😀 😀
    Tęsknie za dawnymi czasami for dyskusyjnych, za spotkaniami offline, za czasami, w których to wszystko nie było aż takie powszechne i popularne, a życie przy trzepaku kwitło w najlepsze. Szał na Naszą Klasę pamiętam jeszcze z czasów gimnazjum, w mojej klasie były o tym non stop rozmowy 😉 Fajnie podsumowałeś poszczególne konta 🙂 Bardzo przyjemny wpis, dzięki któremu mogłam wrócić wspomnieniami do dawnych lat 🙂

  10. Mr. Kaffeino pisze:

    Web 2.0 czy Web 3.0 która wersja ciekawsza, lepsza? Nie wiem. Czekam na coś nowego bo na razie widzę mutacje, hybrydy … Kiedy pojawi się nowy Cukerberg?

  11. Anastazja K. pisze:

    Cudnie piszesz! Bardzo przyjemnie i lekko się to czyta!
    Ja jestem na etapie między liceum (prowadzę bloga) i studiami (oglądam YouTube). Ale zaczyna się już we mnie życie rodzinne, bo co raz częsciej wpadam na Pinteresta 🙂

  12. Hahahaha! Majstersztyk!
    Moje dzieci jeszcze w gnieździe, a my już twitujemy. Mój mąż się śmieje że mnie, że jestem mistrzem funkcji fatywnej, ale po całym dniu z dziećmi marzę o ciszy i nie wiele już przyswajam.

  13. No powiem Ci że coś jest w tych porównaniach. Wyszło Ci to fantastycznie.

  14. naszebabelkowo.blogspot.com pisze:

    Twoja kreatywność w tworzeniu wpisów oraz doborze ich tematyki nie zna granic 🙂 Ja chyba bardzo stara jestem – bo Snapchat, Twitter i Pinterest to dla mnie kwestie równie zawiłe i skomplikowane jak hieroglify.

  15. Maciej Wojtas pisze:

    Hmmm.. to musi być faktycznie fajne narzędzie, skoro słyszę taki tekst od którejś już osoby 🙂 Muszę spróbować 😉

  16. Nancy Irving pisze:

    Bardzo zgrabnie to wszystko z sobą spasowałeś, chociaż nie fantazjowałabym z tym zmierzchem internetów:) Dobry trend balansu miedzy światem online a offline mysle utrzyma się i bedzie sie rozwijał, co raz bardziej passe jest siedzenie z telefonem przed oczyma i scrollowanie wall (ach;/)

  17. Bożena Jędral pisze:

    Chyba jednak starość, ale nie tak dogłębna, nie ogarniam snapchata, twitter traktuję po macoszemu. Twoje porównania są genialne, ale o tym zapewne wiesz.

  18. Agata pisze:

    Nie ma to jak talent do pisania 🙂 Brawo!

  19. Kiedyś mówiłem, że wystarczy mi blog, jakiś wpis raz na dwa tygodnie, że w życiu nie założę Instagrama, TwitterA. Ah zmienność i gładkie balansowanie etapami życia!
    Ale i tak najbardziej podoba mi się „Praca / Facebook
    Lądujesz w „grupie zamkniętej pracowników przymusowych”, bo nie stać cię jeszcze na luksus robienia tego, co lubisz.” Nie dawno właśnie stworzyliśmy ze znajomymi z pracy takie tajne stowarzyszenie pracowników wyklętych” 🙂

  20. Maciej Wojtas pisze:

    Hehe 🙂 Ja nie dość, że nie ogarniam, to w dodatku wcale ich nie mam (Instagram, Snapchat) – znam tylko z opowieści 🙂

  21. „Snapchat, czyli medium dla bardzo młodych ludzi – w tym przypadku obrazuje końcowy etap życia człowieka.”- jako dinozaur nieogarniający nowych trendów zgadzam się w 100%!

Skomentuj Mr. Kaffeino Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *