Jakie studia wybrać, żeby w 2026 roku nie obudzić się pod mostem?
Jedni od urodzenia wiedzą, kim chcą być, jak dorosną.
Inni całymi latami szukają pomysłu na życie.
Jakie więc studia wybrać w 2020 roku, żeby za pięć lat nie przeżyć szoku?
Trzeba najpierw zadać sobie kilka prostych pytań.
I zastanowić się nad paroma kwestiami.
Ostrzeżenie: ten wpis nie odpowie wprost na twoje pytanie o najlepszy kierunek studiów.
Aktualizacja: pandemia koronawirusa / kryzys gospodarczy
Jakie studia wybrać w tych trudnych czasach?
Na pewno takie, po skończeniu których można pracować w zawodzie istotnym dla życia innych ludzi.
Odpuściłbym sobie raczej humanistykę (te wszystkie socjologie i teatrologie) oraz studia artystyczne.
Takich rzeczy można nauczyć się samemu, zdalnie, nie wychodząc z domu.
Poważnie zastanowiłbym się nad wyborem szkoły zawodowej, dającej w miarę szybko konkretny fach do ręki.
Kiedy kryzys minie, trzeba będzie zacząć powoli wszystko odbudowywać.
1) Po co ci studia?
Z perspektywy człowieka, który zdawał maturę ponad 20 lat temu, mogę powiedzieć, że to absolutnie najważniejsze ze wszystkich pytań.
Zastanów się, jak chcesz wykorzystać pięć najlepszych lat życia. Pamiętaj, że jesteś w wieku, w którym masz wciąż bardzo dużo możliwości wyboru. Studia to tylko jedna z wielu opcji.
Czy wiesz, co konkretnie da ci studiowanie na danym kierunku? Dobrze płatną pracę, szansę na prestiżowy doktorat?
Co da ci dyplom magistra? Czy tylko satysfakcję z jego posiadania?
2) Twoje marzenia zderzą się z rzeczywistością
Wybierając studia, wielu maturzystów kieruje się swoimi amatorskimi zainteresowaniami, pasjami, które narodziły się w dzieciństwie i do tej pory nie umarły śmiercią naturalną.
Czasem jednak okazuje się, że uczelniana rzeczywistość ma się nijak do wizji, którą od lat pielęgnują w swoich głowach.
Mówiąc brutalnie, to co wyglądało tak atrakcyjnie w „Indianie Jonesie” (archeologia) albo w serialu „CSI: Miami” (np. chemia), w praniu prezentuje się dość blado i nieciekawie.
3) Studia być może zabiją twoją pasję
Bywa czasem tak (choć to na szczęście pojedyncze przypadki), że uczelnie wtłaczają kreatywnego studenta w zbyt ciasne dla niego ramy. Zmuszają go do myślenia według z góry narzuconych schematów.
Mowa tu na przykład o szkołach artystycznych, ale nie tylko. Nawiasem mówiąc, historia uczy, że najwybitniejszymi twórcami często byli ludzie „nieskażeni” tym rodzajem edukacji.
4) Nauka czy studiowanie?
Jedni chodzą do kina, inni na film.
Jedni studiują, inni chodzą na studia.
Niby to samo, ale jednak jest drobna różnica, prawda?
Czy idziesz na studia dla wiedzy czy dla życia towarzyskiego? Idealnie jest połączyć obie aktywności, ale warto zastanowić się nad swoimi priorytetami. Bo pięć lat minie zaskakująco szybko.
5) Który kierunek wybrać?
To… bez znaczenia, serio.
Ważne, by starać się być najlepszym w tym, co się robi. Lepiej być czołowym historykiem sztuki średniowiecznej niż ostatnim prawnikiem (kierunki przykładowe, nie bierz sobie ich do serca).
Jak zacząć naukę grafiki, fotografowania, pisania? Na pewno nie od… seksu
6) Którą uczelnię wybrać?
Dobre pytanie.
Są uczelnie, które podpierają się swoją marką czy prestiżem. Nie zawsze jednak przekłada się to na jakość samych studiów.
Decydując się na tę, a nie inną uczelnię, kierowałbym się opinią na temat konkretnego, interesującego mnie kierunku studiów. A nie rankingową pozycją całej uczelni, w ramach której zgodnie współegzystują kierunki świetne i… takie sobie.
Z drugiej strony, istnieją szkoły wyższe o (jeszcze) niewielkiej renomie, które mają jednak ostry „ciąg na bramkę”. Poziom nauki i wycisk dawany tam studentom jest większy niż w szacownych placówkach obrośniętych mchem tradycji.
Wybierając uczelnię, warto wspomnieć o czymś jeszcze: o klimacie samego miasta, w którym znajduje się uniwersytet czy politechnika. Ta niewidoczna aura, atmosfera otaczająca studentów za dnia i w nocy jest nie do przecenienia.
7) A jeśli już wybierzesz złe studia?
Jeśli przyjąć, że życie przypomina grą komputerową, to nawet nietrafione studia mogą być „artefaktem”, który będziesz mógł wykorzystać w nieoczekiwanym dla siebie momencie życia.
8) A gdyby tak odpuścić sobie studia?
Po pierwsze studia są (jeszcze) nieobowiązkowe. Nie każdy musi być magistrem, naprawdę.
Po drugie, możliwości zdobywania wiedzy poza uczelnią są dziś naprawdę bajeczne. Trzeba tylko chcieć.
Jak zarabiać na swojej pasji 30-100 tysięcy dolarów rocznie?
9) Czy poszedłbym dziś na studia?
Chyba tak.
Mimo wszystko studia, nawet te na pierwszy rzut oka kiepskie i nieperspektywiczne, rozszerzają horyzonty. Dodają pewności siebie. Otwierają nowe, nieraz zupełnie zaskakujące drzwi. No i koniec końców: lepiej mieć studia, niż nie mieć. Powtarzam: lepiej mieć magistra, niż go nie mieć.
10) Co chciałbym studiować?
Coś artystycznego, oderwanego od rzeczywistości, sprawiającego, że życie nabiera barw i smaków.
Albo coś, co pozwoli mi realnie pomagać innym ludziom (medycyna, prawo, psychologia).
11) Jaki kierunek wybrałbym?
W pierwszej chwili odpowiedziałbym, że taki, który daje pieniądze, żeby potem nie musieć się bez przerwy szamotać o każdy grosz.
Jednak po zastanowieniu, poszedłbym na dwa kierunki równocześnie.
Na pierwszy dla przyjemności, a na drugi dla kasy.
Na przykład na informatykę, bo z tego co się orientuję, przez najbliższe kilka lat będzie jeszcze utrzymywał się deficyt programistów; a poza tym świadomość tego, że w tym fachu można miesięcznie wyciągnąć tyle, na co „normalny” człowiek musi harować rok, to coś, z czym trudno polemizować 😉
12) Jak zacząłbym zarabiać na życie?
Postawiłbym na copywriting.
To praca, którą można wykonywać zdalnie, dla klientów z całego świata.
I najważniejsze: nie trzeba być magistrem, żeby być świetnym copywriterem!
Przy okazji, oto zapowiedź mojego elitarnego kursu pisania:
KURS COPYWRITINGU I KREATYWNEGO PISANIA: dla początkujących, z mentorem, online [WERSJA PEŁNA]
Jesteś maturzystą? Ten wpis zmieni twoje myślenie o życiu:
TEDx: 5 rzeczy, o których nie powiem na tej konferencji
9 komentarzy
Ja studiuję anglistykę na WSEH w Bielsku-Białej i jestem bardzo zadowolona. Jest to coś czym się interesuję, a myślę że i z pracą po tym nie będzie trudno 🙂
Ja też długo zastanawiałam się, czy dobrze wybrałam. Studiuję pedagogikę II stopnia na Wyższej Szkole Biznesu i Nauk o Żywieniu w Łodzi i teraz mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że nie żałuję. Uwielbiam pracę z dziećmi, bo daje mi to wiele radości i energii. A uczelnię polecam, bo ma bardzo dobry program i świetną kadrę, a to naprawdę wiele znaczy. 😉
Odpowiedź na podane w tytule artykułu pytanie powinni poznać wszyscy młodzi ludzie, którzy zastanawiają się nad wyborem kierunku studiów. Przedstawiony wpis w bardzo ciekawy sposób podpowiada jakie kwestie muszą zostać wzięte pod uwagę. Grunt to kierować się swoją pasją i wybrać uczelnię, która pomoże ją rozwinąć.
Sytuacja na rynku pracy jest bardzo dynamiczna, więc ciężko przewidzieć jaka dziedzina będzie tą najlepszą za kilka lat. Wydaje mi się jednak, że każdy kierunek studiów, który choć w pewnym stopniu nas interesuje będzie dobrą drogą rozwoju. Grunt to stale się rozwijać i doskonalić swoje umiejętności z wybranego zakresu.
Możliwe, że jest jeszcze za wcześnie, żebym mogła ocenić perspektywy po moich studiach, szczególnie że jestem dopiero na pierwszym roku. Ale nie zamieniłabym mojej fizyki na nic innego. Nigdy bym nie pomyślała że będę prowadzić pokazy fizyczne, brać udział w naukowych konferencjach i że będę mieć z tego ogromną frajdę. A wybrałam te studia przypadkiem, trochę intuicyjnie. I to chyba najlepszy sposób na wybór studiów
Fizyka ma jeszcze jedną zaletę: jest wolna od jakichkolwiek ideologii (taką mam przynajmniej nadzieję 🙂
Mam podobnie, uwielbiam moje studia i nie zamieniłabym ich na nic innego mimo, że dopiero zaczynam. Studiuję pedagogikę przedszkolną i wczesnoszkolną na kolegium jagiellońskim i wiem, że to była mega dobra decyzja bo bardzo się w tym odnajduję.
Wybierać z sercem – miasto – kierunek – uczelnie
Dobrze powiedziane.