Jak zarabiać na swojej pasji 30-100 tysięcy dolarów rocznie?

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Jak zarabiać na swojej pasji 30-100 tysięcy dolarów rocznie?

25 lutego 2020 Pomysły na biznes 0


 


 

Najlepsze pomysły na biznes posiadają dwie cechy: są proste i… pociągające.

Sprawiają, że kiedy o nich usłyszymy, od razu się do nich konkretnie zapalamy.

Oto jedna z takich idei, która mnie ostatnio mocno zaintrygowała.

 


 

Jak rzucić swoją gównianą pracę i zacząć zarabiać na pasji?

Wiem, że to pytanie zalatuje słabym kołczingiem, ale ma w sobie coś, za czym tęskni pewnie 99 procent ludzi zatrudnionych na etacie.

Idea, o której zaraz się dowiesz, pomaga spełnić to nieosiągalne dla wielu marzenie.

Co więcej, nie wymaga od ciebie aż tak wielkiego wysiłku, jak ci się wydaje. Przynajmniej w teorii.

Zresztą, spójrz na to:
 

1) Nie musisz mieć tysięcy UU

To doskonała wiadomość dla tych, którzy:

  • prowadzą nieodwiedzane blogi,
  • tworzą rzadko słuchane podcasty,
  • mają zespoły muzyczne, o którym nikt nie wie
  • albo tworzą kanały na YouTube, które subskrybuje garstka ludzi.

 

 

2) Nie musisz żebrać o współprace z markami

To z kolei świetna wiadomość dla tych, którzy robią, co mogą, żeby wykręcić jak najlepsze statystyki, a docelowo, żeby skusić tymi liczbami różne marki.
 

3) Możesz być niszowy i praktycznie nierozpoznawalny

Nie musisz być osobą wpływową i znaną w branży.

Możesz być nawet kimś początkującym. Możesz być kompletnie niszowym twórcą.

Kimś, kogo wielcy internetowego świata mają w serdecznym… poważaniu.

 


 

Jak zarobić 30, 70, 100 tysięcy dolarów rocznie?

Odpowiedź znajduje się w poniższym filmiku.

W największym skrócie chodzi o to, że musisz zgromadzić wokół siebie wierną publiczność. Spokojnie, nie chodzi o żadne dziesiątki czy setki tysięcy fanów.

Wystarczy tysiąc osób, a nawet dużo… mniej.

 


 

Gdzie zatem tkwi haczyk?

1000 fanów na Facebooku, 1000 czytelników newslettera czy 1000 subskrybentów kanału na YouTube to nie jest coś niewykonalnego.

Tylko że nie o takich fanów tu chodzi.

Zgodnie z ideą, o której piszę, musisz przyciągnąć do siebie 1000 PRAWDZIWYCH fanów.

 


 

Kim są prawdziwi fani?

 
To ludzie, którzy:

  • są w stanie kupić od ciebie wszystko, co jest twojego autorstwa,
  • są gotowi jechać za tobą na koniec Polski, żeby posłuchać, jak przemawiasz,
  • zapisują się na wszystko, o co ich poprosisz,
  • regularnie klikają lajki pod twoimi postami, udostępniają je i komentują.

 
Masz takich u siebie? Ilu ich jest?

 


 

Myślisz, że łatwo znaleźć 1000 prawdziwych fanów?

Wyobraź sobie ludzi, którzy są ci życzliwi i dobrze cię znają, czyli twoją rodzinę.

Czy przysłowiowy „wujek Edek” albo „ciotka Krysia” kupiliby twoją najnowszą książkę?

Albo odwrotna sytuacja:

Czy kupiłbyś obraz namalowany przez kuzyna albo płytę autorstwa szwagierki?

Pewnie tak, chociażby po to, żeby nie sprawiać im przykrości.

Tylko czy postąpiłbyś tak z każdym ich kolejnym obrazem i każdą kolejną płytą?

Nie mów, znam twoją odpowiedź.
 
 

Jaki z tego wniosek?

Nawet wśród rodziny trudno jest zebrać prawdziwych fanów.

 


 

Jak wykorzystać prawdziwych fanów?

Wreszcie dochodzimy do meritum sprawy.

Jeśli chcesz zarabiać tytułowe 30 tysięcy dolarów rocznie, znajdź 1000 prawdziwych fanów, którzy każdego roku REGULARNIE będą wydawać 30 dolarów na twoje produkty.

Liczby są przykładowe.

Równie dobrze może to być 2000 fanów kupujących co roku towary za 15 dolarów albo 300 fanów wydających po tysiącu.

Przy okazji: a może ty sam jesteś czyimś prawdziwym fanem?

Może sam należysz do osób, które kupują każdą książkę, kurs czy cokolwiek innego, byleby tylko pochodziły od twojego ulubionego twórcy?
 


 

Idea jest banalna, ale…

Jak widać, sama idea jest prosta w teorii, ale stosunkowo trudna do zrealizowania w praktyce.

Oczywiście jeśli dziś masz 200 tysięcy UU miesięcznie, to wśród nich bez problemu znajdziesz 1000 najwierniejszych z wiernych, czyli rzeczonych prawdziwych fanów.

Ale jeśli dopiero zaczynasz, to sprawa nie wygląda już tak różowo.

 


 

Nie ma dróg na skróty

Najwyższy czas na otrzeźwiający kubeł zimnej wody.

Każdy, kto jest internetowym twórcą wie, ile serca, potu, krwi i innych płynów ustrojowych trzeba włożyć w dany projekt, żeby miał on nie tylko ręce i nogi, lecz żeby również pociągał i przyciągał odbiorców.

Wie, ile godzin, dni, tygodni i dłuuugich miesięcy trzeba czekać na informację zwrotną, która potwierdzi, że jego ciężka praca ma jakikolwiek sens.

Druga sprawa: nawet najbardziej zagorzali fani nie są wierni w swoich uczuciach.

Z czasem najzwyczajniej w świecie odchodzą. Oznacza to, że chcąc osiągać dochody w tym modelu, trzeba nieustannie dbać o stały dopływ nowych osób zainteresowanych naszą twórczością.

Tym niemniej, ten amerykański pomysł (prawda, że od razu widać jego pochodzenie?), żeby od razu nastawiać się na jak najszybsze przyciągnięcie kilkuset osób, które będą twoim „żelaznym elektoratem”, jest niewątpliwie godny uwagi.

 


 

Zobacz filmik o idei tysiąca prawdziwych fanów:

 


 

Chcesz przekonać ludzi do swojej pasji? Zacznij od tekstów, którymi porwiesz internautów! Napisz do mnie, jestem zawodowym copywriterem:


     

     


     

    Zobacz więcej wpisów o pomysłach na biznes:

     


     

    I jeszcze jedna prośba 🙂

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *