Jak nauczyć się szczęścia w związku?

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Jak nauczyć się szczęścia w związku?

10 marca 2023 Artykuły gościnne 1


 


 
Artykuł gościnny
 


 

Krok pierwszy: odpowiedzialność za sposób widzenia rzeczywistości

Wszystko zaczyna się od interpretacji.

To, co pomyślimy o danej sytuacji i o naszym partnerze, tworzy początek problemu. Problem zaczyna się tam, gdzie spostrzeżenie „nie wyrzucił śmieci trzeci raz w tym miesiącu” zamienimy na „wszystko na mojej głowie, nie mogę na niego liczyć”. I tam, gdzie obserwację „od godziny spędza czas z telefonem w ręku” zamienimy na „jest skupiony na sobie, rodzina się dla niego nie liczy”.

Ćwiczmy się w sztuce obserwacji! Zapewne jesteśmy biegłe* w ocenianiu i krytykowaniu. Może przyszedł czas na naukę postrzegania zmysłami (widzę, słyszę) i koncentrowania się na faktach bez kolorowania ich własną opinią?
 
 

Krok drugi: odpowiedzialność za swoje emocje

„Wkurzyłeś mnie”. „To przez Ciebie tak się czuję”. „Zobacz, do jakiego stanu mnie doprowadziłeś”.

To przykłady oddawania odpowiedzialności za własne przeżywanie złości, smutku czy bezradności. Tymczasem uczucia, które w nas się pojawiają, nie są skutkiem działania partnera, a naszych interpretacji, które zdążyłyśmy nadać sytuacji, w której się znajdujemy.

Odkrywanie emocji to długa przeprawa. Rozpoznanie wewnętrznego stanu, nazwanie go, zrozumienie, skąd się wziął. Proszę, bądź dla siebie wyrozumiała na tej drodze.
 
 

Krok trzeci: odpowiedzialność za swoje potrzeby

Dowiedz się, o co Ci chodzi. Czego potrzebujesz? W jaki sposób ta potrzeba może się zrealizować? Czy możesz ją zaspokoić sama czy z pomocą drugiego człowieka? Czy jedynie mąż może być tą osobą?

Co więcej: dlaczego potrzebujesz tego, czego potrzebujesz? Na przykład od „potrzebuję spędzać więcej czasu z mężem” (po drodze warto uściślić sposób spędzania czasu, z czyjej inicjatywy ma to nastąpić, ile znaczy więcej) możemy dotrzeć do „potrzebuję unikać nudy i samotności”, a od „potrzebuję czuć się kochana” możemy dokopać się do „chcę, żeby partner zgadzał się ze mną w każdej sprawie”.

Kop tak długo i tak głęboko, aż odkryjesz prawdziwą przyczynę swoich pragnień.

Nieraz jedyne rozwiązanie problemu w relacji, jakie przychodzi nam do głowy, brzmi „niech on się zmieni’. Ile czasu i energii poświęcamy na przekonanie partnera, że wina za to, że nie możemy się dogadać, jest jego. Gdyby tylko chciał skorzystać z przygotowanej przez nas instrukcji wdrażania zmian, byłoby po kłopocie.

Być może faktycznie coś jest po stronie naszego partnera. Ale mówiąc kolokwialnie: i co z tego? Nie mamy wpływu na drugą osobę. Nie wymusimy. Możemy wpływać jedynie swoją postawą.

Dlatego zachęcam do wzięcia odpowiedzialności za siebie. Za swoje interpretacje sytuacji. Za swoje emocje. Za swoje potrzeby.

Dowiedz się, o co tak naprawdę Ci chodzi. Weź odpowiedzialność za swoją część. Nie za cały związek. Nie za męża. Tylko za to, co Twoje. A Twoje są myśli, emocje, potrzeby i zachowania (w tym słowa, które wypowiadasz i sposób, w jaki je wypowiadasz).

To jest niewygodne. Nie brzmi jak pluszowy kocyk. Ale ostatecznie uwalnia.

Szczególnie, jeśli nigdy wcześniej nie zaznajomiłyśmy się z odpowiedzialnością za swoje emocje i nie dokopałyśmy się do niezaspokojonych potrzeb, na początku może być trudno. Ten proces podobny jest do silnie wiejącego wiatru – może wysmagać, zatrzymać w miejscu, zniechęcić do dalszej wędrówki, ale ostatecznie oczyści powietrze i zmiecie z powierzchni ziemi to, co nie służy. Stanie się wiatrem w naszych żaglach.

John Gottman, założyciel instytutu, w którym bada specyfikę relacji romantycznych, twierdzi że większość problemów w parze jest nierozwiązywalnych, ze względu na różnice indywidualne między partnerami.

Jak zinterpretujesz to zdanie? „W takim razie lepiej się rozstać” czy „w takim razie warto nauczyć się żyć z różnicami między nami”? Masz wybór: forsować swoje stanowisko lub zmienić taktykę i zająć się swoją częścią.
 
 
*) tekst kieruję do kobiet, bo z nimi częściej pracuję, natomiast treści są uniwersalne i adresatem z powodzeniem mogą być panowie.
 


 

Autorka: Marta Walczak

Jestem psychoterapeutką.
Pracuję z głową i z sercem.

Pracuję z osobami, które chcą zamienić słowa w czyn i żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. Indywidualnie i z parami.
W gabinecie (teraz w Gdańsku, za rok pewnie znów w Warszawie) i online.

Po szczegóły zapraszam na stronę Metafory Psychoterapia.
 


 

Jedna odpowiedź

  1. Ulka pisze:

    Cenne informacje! Dzięki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *