Lubisz patrzeć na gwiazdy? Chcesz zarobić na kosmicznej pasji?
Przy okazji największego od dwunastu lat deszczu meteorów, który spadł w tych dniach na Ziemię, przyszło mi do głowy pytanie:
Czy w Polsce można się utrzymać z astronomii?
Zajrzałem do internetu i okazało się, że niestety, nie ma lekko. Nawet samo Google było trochę zdziwione moim pytaniem. Co więcej, samo podjęło decyzję o tym, co powinienem zobaczyć:
Delikatnie zasugerowało, że lepiej wyjdę na zapiekankach albo kebabie niż na astronomii:
Wracając do tematu.
Można co prawda szukać jakiejś niezagospodarowanej niszy, na przykład prowadzić prelekcje astronomiczne w szkołach i przedszkolach, ale prawda jest taka, że lepiej zostać programistą.
Przynajmniej takie nastroje panowały w branży w 2008 roku:
Studiowanie astronomii nie jest sposobem na zapewnienie sobie sukcesu materialnego. Jeśli Twoim priorytetem jest kasa, to zapomnij. Wybierz raczej informatykę. Albo… prawo. [więcej…]
A jeśli ktoś bardzo chce?
Jeśli ktoś bardzo chce związać swoje życie z astronomią, to jak mówią lekarze:
w takich przypadkach medycyna jest bezsilna.
Świetnym przykładem jest to, co robi Karol Wójcicki. Człowiek ten naprawdę kocha Kosmos (pewnie z wzajemnością) i potrafi wyjątkowo skutecznie wszystkich zarażać swoją pasją.
To naprawdę „galaktyczny świr” w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu 🙂
Bo jak inaczej określić kogoś, kto tłucze się swoim anglikiem w Bieszczady, kilkaset kilometrów w jedną stronę, żeby zrobić zdjęcie Drogi Mlecznej?
Albo śpi 30 minut na parkingu pod lasem, bo przez całą noc liczył „spadające gwiazdy”? Obejrzyjcie ten filmik, a już po paru sekundach poczujecie, co to znaczy kochać swoją robotę:
Jednak Karol Wójcicki to dopiero zapowiedź dania głównego. A będzie nim…
… historia jak z amerykańskiego snu
Okazuje się, że pasje z dzieciństwa można bardzo fajnie spieniężyć w dorosłym życiu. Oto Andy Weir:
Jest synem fizyka. Od dzieciństwa był zafascynowany kosmosem, ale został programistą. Pewnego dnia wpadł na pomysł, którego realizacja zajęła mu długie trzy lata.
Postanowił napisać książkę o człowieku, który prawie
umarł na Marsie i musiał z tym żyć.
Już pewnie wiecie, że chodzi o słynnego Marsjanina. Trzy lata drobiazgowych badań i eksperymentów dotyczących wszystkich aspektów życia (przeżycia) na powierzchni Marsa przyniosły efekt w postaci niezwykle realistycznej i merytorycznie doskonałej książki.
Niestety wydawcy nie docenili ogromnego wysiłku pisarza.
Grunt to nie tracić nadziei
Andy Weir zaczął więc wrzucać kolejne fragmenty książki na swojego bloga. Wkrótce czytelnicy zasugerowali mu, żeby zrobił z tego e-booka, bo ściąganie każdego odcinka jest dla nich trochę męczące.
Andy posłusznie spełnił tę prośbę. Okazało się, że i to było za mało. Zaczął dostawać informacje, że część internautów ma problem ze ściągnięciem pliku i wgraniem go do czytnika.
Na szczęście i na to znalazł się sposób:
Andy zrobił więc coś, co nadało jego karierze nieziemskiego przyspieszenia: umieścił plik z książką na Amazonie. Wycenił Marsjanina na 99 centów.
35 tysięcy
Tyle razy Andy Weir był w szoku, kiedy ktoś kupował jego dzieło życia (tyle plików Marsjanina znalazło nabywcę).
A dalej było… jeszcze lepiej! Zaraz zgłosiło się do niego prestiżowe wydawnictwo. Domyślacie, się, co oznaczało to dla kogoś, kto tyle razy słyszał od wydawców teksty typu:
nie, to się nie sprzeda, nie jesteśmy zainteresowani, fajne, ale nie, oddzwonimy…
Jednak najlepsze wciąż było przed Andym. Okazało się, że książkę chce zekranizować sam Ridley Scott. Oczywiście jeśli jej autor się zgodzi.
Zgodził się. Sześciocyfrowa zaliczka musiała być bardzo przekonująca.
Film zdobył 7 nominacji do Oscara.
Główną rolę zagrał Matt Damon (pierwszy z lewej) 🙂
Dziś Andy Weir pracuje nad kolejną książką.
A wszystko zaczęło się od pewnego spojrzenia w nocne niebo:
Zobacz też inne wpisy:
Jak (tanim kosztem) zostać copywriterem? Poradnik dla tych, którzy zamieszkali w Bieszczadach
[fot. Nicolas Genin, Wikipedia]
Andy Weir Blog Co można robić po astronomii Co robić po odmowie wydawcy Czy studia astronomiczne mają sens Jak sprzedać książkę na Amazonie Jak zarabiać na astronomii Karol Wójcicki Marsjanin Matt Damon Ridley Scott Z głową w gwiazdach
12 komentarzy
No tak, człowiek zawsze chce wierzyć, że jednak się uda… Niedawno gadałam z kumplem- on fascynuje się rakietami i lotami w kosmos, ja językiem polskim i literaturą. On chciałby konstruować rakiety, ja chciałabym pisać książki i wykładać na uniwerku. Rodzinie się mówi „Spróbujemy z karierą naukową” ale tak naprawdę wiemy, że szalenie trudno przebić się przez grono starych profesorów i naukowców (najłatwiej chyba arszenikiem), strasznie trudno wybić się, nawet gdy jesteś naprawdę zdolny. Strasznie trudno liczyć w życiu na fuks i swój talent. Polska nie potrzebuje do niczego gościa, który wie jak wyprodukować paliwo rakietowe, ani kolejnej humanistki, która chce być znawczynią polskiej literatury s-f. Na obiadkach rodzinnych lepiej powiedzieć babci „Będę nauczycielką” niż „Czekam na osobliwy przypadek od którego zacznie się moja kariera…”
Dzięki za komentarz 🙂 Dołujący, ale prawdziwy. Zajrzałem na Twojego bloga. Ciekawe połączenie zainteresowań: filologia i kosmos. Bardzo fajnie piszesz, podoba mi się 🙂
Dziękuję!
Bardzo wpływają na mnie ludzi, których kiedyś poznałam 😉 Filologia polska to mój konik i naturalny talent, a reszta to opowieści i ciekawostki moich znajomych, rodziców i nauczycieli.
A nie boisz się, że uczelnia zabije ten talent / radość z pisania? 🙂
Nie. Skoro liceum nie zabiło… Jedyne, co mi przeszkadzało zawsze, to rozprawki w których nie mogę postawić własnej tezy. Poza tym, lubię pisać na wszystkie tematy, niekonieczne tworzę prozę czy wiersze. Wolę analizować teksty, wyciągać wnioski, im bardziej niezrozumiały i trudniejszym językiem napisany tekst, tym większą mam radochę z rozszyfrowywania go.
Analizowanie jest super, zgadam się w stu procentach 🙂
Bardzo inspirujące historie! 🙂
Takie… amerykańskie 😉
Uwielbiam ludzi z pasją. To wspaniałe marzyc o czymś i do czegoś dążyć. Wracając do nieba i gwiazd wczoraj oglądałam spadające persenoidy. Cudowne uczucie.
Bardzo zazdroszczę 😉 Przez te cholerne chmury muszę czekać cały rok na perseidy (choć w sumie jesienią będą bodajże leonidy, więc może się załapię 🙂 Dzięki za komentarz.
Pasja to wspaniała rzecz. A jeśli jeszcze można na niej zarabiać to super. Niestety poza pasją trzeba mieć albo bardzo dużo szczęścia, intuicji lub odpowiedniej wiedzy aby ją sprzedać 🙂
Święte słowa 🙂