Guest posting – czym jest i po co pisać artykuły gościnne?

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Guest posting – czym jest i po co pisać artykuły gościnne?

8 października 2022 Artykuły gościnne 3


 


 
Artykuł gościnny
 


 
Do ilu odbiorców możesz dotrzeć samodzielnie? Blog, reklamy, rolki, instagramy. To wszystko wystarczy, ale do pewnego momentu. Co potem? Dodatkowego kopa Twojej marce może dać guest posting. Czym jest? Opowiem Ci historię. 

W 2003 roku Chuck Liddell, zawodnik MMA z organizacji UFC pojechał na turniej wagi średniej organizowany przez Pride FC, japońską federację. Dla UFC była to szansa przyciągnięcia japońskiej widowni do amerykańskiego MMA. Pride chciało zrobić dokładnie to samo, tylko w drugą stronę. Dziś podobne zjawisko widzimy u streamerów w grach online. 

To samo ma miejsce w content marketingu pod postacią artykułów gościnnych. 

Dziś gościnnie opowiem Ci:

  • czym jest guest posting, 
  • dlaczego warto publikować artykuły gościnne,
  • jakie guest posting ma znaczenie dla SEO, PR, czy budowania świadomości marki, 
  • jak dobrze napisać artykuł gościnny,
  • ile kosztuje guest posting. 

Czym jest artykuł gościnny?

Artykuł gościnny to artykuł blogowy pisany na stronie należącej do kogoś innego

Pierwotnie artykuły gościnne służyły do cross promocji pomiędzy autorami. Z czasem jednak specjaliści SEO zauważyli potencjał pozyskiwania linków zwrotnych poprzez artykuły gościnne i stało się to dość popularną praktyką. 

W odpowiedzi na popularność guest postingu, podmioty przyjmujące artykuły gościnne, znające wartość swoich stron i autorytetu zaczęły oczekiwać wynagrodzenia przy publikacji artykułów.

Tym sposobem z artykułów gościnnych wyewoluowały artykuły sponsorowane. 

Z nich z kolei wyrosły agencje pośrednictwa w zakupie artykułów sponsorowanych – LinkhouseWhitepress

Czy warto pisać artykuły gościnne?

W mojej opinii – zdecydowanie tak. Tworzenie wpisów gościnnych to rewelacyjna metoda trafiania do szerszego grona odbiorców, gdzie zyskują obie strony.

Poniższa tabela przedstawia korzyści dla obu stron. 

Korzyści dla piszącego Korzyści dla przyjmującego
Ekspozycja Content wysokiej jakości za free
Możliwość nawiązania relacji biznesowej Możliwość nawiązania relacji biznesowej
Pozyskanie linka Pozyskanie linka
Wpis do portfolio Jeśli tekst jest dobrze zoptymalizowany pod SEO, to istnieje szansa na ruch organiczny
Przyjmujący ręczy za jakość Twoich treści (inaczej nie przyjąłby artykułu)

Czy guest posting ma wady? Owszem. 

Dla piszącego Dla przyjmującego
Piszesz bez wynagrodzenia Wspierasz swoją konkurencję
Artykuł zbiera ruch organiczny dla osoby przyjmującej, a nie Ciebie Oddajesz część swojej mocy SEO, dając linki dofollow
Jeśli artykuł u przyjmującego zajmie wysokie pozycje, stworzysz sobie konkurencję w wynikach wyszukiwania Artykuł najczęściej musisz opublikować własnoręcznie
Brak kontroli nad wpisem

Śmiem jednak twierdzić, że w zestawieniu z korzyściami, te niedogodności są pomijalne.

Rola artykułu gościnnego w SEO

Trzy najważniejsze czynniki rankingowe w Google to:

  1. Treść. 
  2. Linki zwrotne. 
  3. RankBrain. 

O treść zadbasz, wszak jesteś specjalistą od treści. RankBrain nie musisz się przejmować, bo to samouczący się algorytm poza jakąkolwiek kontrolą. 

Linki zwrotne to inna para kaloszy i prędzej czy później będą Ci potrzebne.

A dziś linków za darmo już nie ma

Albo trzeba za nie zapłacić pieniędzmi, albo pracą. Ja w tym momencie płacę pracą. 

Za artykuł na 10 tysięcy znaków mógłbym wziąć kilkaset złotych. Można zatem powiedzieć, że inwestuję te kilkaset złotych w pozyskanie linka. 

Za granicą możliwość wrzucenia swojego artykułu na czyjegoś bloga to ważny element strategii outreach marketingu. Miłosz Krasiński w podcaście Damiana Sałkowskiego mówi o tym, że poprzez outreach możesz zdobyć linki w miejscach, w których nie da się go kupić

W Polsce outreach jest niezbyt popularny, bo ogromna część link buildingu to Linkhouse i WhitePress. Idziesz, kupujesz linka na czyimś blogu, albo masz treść, albo nie, opłacasz fakturę i tyle. 

Rozwiązanie wygodne, ale moim zdaniem niedoskonałe, albo firmy po prostu nie wykorzystują całego potencjału, jaki tu drzemie. Bo:

  • publikując u kogoś, korzystasz z jego siły domeny – jeśli strona przyjmująca jest silna, artykuł wyjdzie wyżej niż u Ciebie,
  • jeżeli publikacja złapie wysokie pozycje, to ma szansę na ruch organiczny,
  • ruch organiczny publikacji zwiększa szansę na przeklik na Twoją stronę. To szczególnie ważne, gdy np. pozyskujesz linka do swojego sklepu z bloga,
  • ruch organiczny na adresie z Twoją publikacją dodatkowo zwiększa siłę linka.

Tymczasem firmy poprzestają na samej treści, kolekcjonując linki dofollow. 

Czym jest link dofollow?

To pojęcie będzie się pojawiało kilkakrotnie, więc warto je wyjaśnić. 

W momencie gdy do marketerów dotarło, że linki zwrotne są istotnym czynnikiem wpływającym na pozycję strony w wyszukiwarce, w Internecie zaroiło się od spamu. 

Dlatego też w 2005 r. Google wprowadziło atrybut rel=”nofollow”. Była to instrukcja, według której roboty Google nie przechodziły na strony wskazane takim odnośnikiem. 

Dodatkowo aktualizacja algorytmu o nazwie Pingwin z 2013 r. obniżyła wartość spamerskich linków.

Brak atrybutu nofollow jest niejako rekomendacją jednej strony internetowej dla drugiej. Taki link określa się mianem “dofollow” lub po prostu “follow”. 

Atrybutu dofollow nie trzeba dodawać do linku. Brak atrybutu nofollow automatycznie czyni dany link linkiem dofollow. 

Obejście kanibalizacji słów kluczowych

Kanibalizacja słów kluczowych to sytuacja, w której dwie podstrony w ramach jednej domeny walczą o to samo słowo kluczowe. Google nie wie, która z nich z założenia miała pojawiać się wyżej. Nie potrafi także ocenić ich wartości dla użytkownika. Dlatego daje wyższą pozycję raz jednej, raz drugiej. 

kanibalizacja słów kluczowych

Publikacja artykułu gościnnego na stronie o podobnej tematyce może być sposobem na zlikwidowanie istniejącej już kanibalizacji słów kluczowych. 

Linki dofollow, a anchor text

W wielu przypadkach sam fakt pozyskania linka dofollow jest wystarczający, jednak na wyższym poziomie SEO ważny też będzie sposób jego pozyskania. 

Kiedy będziesz pisać gościnne artykuły, część osób przyjmujących spyta Cię o pożądany anchor. 

Anchor text, czyli kotwica linka, to tekst w treści artykułu, pod którym jest umieszczony link. 

  • exact match anchor – czyli dokładne dopasowanie. Jeśli docelowym słowem kluczowym jest “copywriter jak zacząć”, powinienem użyć dokładnie takiego anchor textu (co też uczyniłem),
  • partial match anchor – kotwica, która pokrywa się częściowo, czyli w tym przypadku np.: “jak zacząć jako copywriter”,
  • branded anchor – w tekście kotwicy umieszczasz nazwę swojej marki, czyli np.: Internetowe Portfolio,
  • goły URL – dość popularny i naturalny sposób linkowania, czyli np.: https://internetoweportfolio.pl/copywriter-jak-zaczac/,
  • podpis autora – jeśli pod tym artykułem będzie moje nazwisko, mógłbym tam umieścić link. To dobrze wpływa na markę osobistą w Google.

Artykuły sponsorowane i gościnne jako sposób walki z konkurencją

Na standardowej pierwszej stronie wyników wyszukiwania znajduje się 10 wyników organicznych. 

Oznacza to, że gdy chcesz wygrać walkę o topową pozycję na pożądane słowo kluczowe, konkurujesz z dziesięcioma innymi stronami. 

Tymczasem mając artykuł gościnny w top 10 obok swojej strony, zajmujesz dwa miejsca z dziesięciu. Mając tych artykułów więcej, dominujesz wyniki wyszukiwania. 

Artykuły gościnne, a świadomość marki

Ekspozycja na potencjalnych klientów i korzyści z perspektywy SEO to tylko część benefitów, jakie niesie ze sobą publikowanie gościnne. 

Dodatkowo – mogę się pochwalić tą publikacją. Uważam, że obecność na blogu Maćka Wojtasa to jak najbardziej powód do dumy. Wrzucę tę informację do siebie na social media i do newslettera. 

To z kolei buduje moją pozycję eksperta w branży. Ktoś może pomyśleć: “Ma publikację u Maćka Wojtasa, to pewnie coś wie”. 

Guest posting w budowaniu zaufania i autorytetu

Michał Szafrański napisał książkę “Zaufanie, czyli waluta przyszłości”. Miłosz Brzeziński napisał “Zaufarium”. O zaufaniu pisze także Bartek Popiel w e-booku “Potęga rekomendacji”. 

Zaufanie w dzisiejszych czasach jest na wagę złota.

Kiedy piszę na dany temat, mój czytelnik tak do końca nie wie, czy to ja piszę, czy ktoś może pisze za mnie. W momencie, gdy publikuję tekst u Maćka na stronie, postrzeganie mojej osoby się zmienia. Maciek mnie sprawdził, ręczy za mnie, wysyła Ci sygnał: “Możesz zaufać temu człowiekowi”. 

Z kolei ja tego zaufania nie mogę zawieść, więc dokładam wszelkich starań, by stworzyć wartościowy tekst, którego nie będę się wstydzić i za który Maciek nie będzie świecił oczami. 

Artykuły gościnne jako element portfolio

Jakiś czas temu napisałem artykuł na temat tego, jak zbudować portfolio copywritera bez zleceń. Guest blogging to dobry sposób na zdobycie wartościowych publikacji w ciekawych miejscach. Większość osób przyjmujących, szczególnie mniejszych stron, chętnie przyjmie darmowy content wraz z możliwością nawiązania relacji.

Artykuł gościnny u osoby, którą uważasz za eksperta, to także świetna okazja do nauki. Maciek nie puści tego artykułu w formie, w jakiej go dostanie. Najpewniej będzie miał uwagi i warunkiem dopuszczenia mnie do publikacji będzie wprowadzenie poprawek. 

Maciek siedzi w branży dłużej niż ja, wie więcej, i na pewno czegoś się od niego nauczę. 

Jak pisać artykuły gościnne?

Oczywiście możesz to zrobić klasycznie, po polsku, czyli iść, kupić linka, opłacić fakturę i się cieszyć. Ale jeśli nie chcesz wydawać pieniędzy i wolisz zapłacić swoim czasem, to jest inna droga. 

Jak wybrać stronę pod artykuł gościnny?

Zarówno od strony SEO jak i od strony budowania świadomości marki, strona pod artykuł gościnny nie może być dziełem przypadku.

Chcesz opublikować artykuł gościnny na stronie z branży choćby zbliżonej do Twojej. To znak zarówno dla Google, jak i dla czytelników. 

Poza tym, tworzenie artykułu gościnnego na stronę z branży, o której nie masz pojęcia, trochę mija się z celem. To tak jakbym do swojego sklepu wędkarskiego zapraszał fanów żużla. Być może wśród nich znajdzie się wędkarz, ale to strzelanie z armaty do wróbli.

Nie wspominając o tym, że stworzenie artykułu spoza mojego obszaru specjalizacji byłoby zwyczajnie trudne. 

Czym kierować się przy wyborze strony pod artykuł gościnny?

  1. Sprawdź, kogo znasz – łatwiej się wkręcić na imprezę do znajomego, niż do obcych ludzi. 
  2. Celuj w tę samą lub zbliżoną branżę – zarówno link, jak ekspozycja czy świadomość marki będą więcej warte, gdy opublikujemy tekst na stronie związanej z naszą branżą.
  3. Jeśli masz możliwość, zbadaj profil linków – jeśli dana strona ma dużo linków wychodzących, a mało przychodzących, to będzie mniej atrakcyjna. 
  4. Sprawdź, czy strona ma ruch organiczny – możesz to zrobić w narzędziach Semstorm lub Senuto, albo w darmowych Ubersuggest lub SimilarWeb.
  5. Przejrzyj stronę i orzeknij, czy jest zgodna z Twoimi wartościami – czy artykuł gościnny na danej stronie będzie klejnotem koronnym, czy raczej powodem do wstydu? Czy dla linka sprzedasz duszę?

Wiele osób odpuszcza zaczepianie celebrytów i autorytetów, co moim zdaniem nie jest do końca uzasadnione. To są przede wszystkim ludzie i właśnie tak chcą być traktowani. Powiem więcej – doceniają, gdy ktoś traktuje ich jak ludzi, a nie jak bogów. Jedni mają wybujałe ego, inni są w porządku. Przykład? O moim rodzinnym Tomaszowie Lubelskim Doda powiedziała, że w tamtejszym hotelu nie chciałaby zostawić butów. A z chłopakami z Natural Dread Killaz piłem w dawnej Republice wódkę po juwenaliach. 

Ważne! Uważaj na popularne wskaźniki domain rating, domain authority lub page authority. Te wskaźniki bywają mylące i łatwo nim manipulować. Jeśli strona ma wysoki wskaźnik DR, DA, PA, TF lub jakikolwiek inny, a nie ma ruchu organicznego, to coś z nią jest nie tak.

Jak zdobyć publikację u kogoś?

Parafrazując klasyka:

Tutaj nie obejdzie się bez nawiązania relacji. W swojej pracy rozmawiam z wieloma osobami z branży. Część ma większe doświadczenie ode mnie, od nich staram się uczyć, ile wlezie. Część ma mniejsze doświadczenie. Tych z kolei ja uczę. 

Jak nawiązać relację? Tak samo, jak zagadujesz do dziewczyny lub chłopaka na imprezie, tylko w Internecie to jest dużo prostsze, bo dzieli Was komputer i łącze. 

Poznałem Anetę Łacwik (wyslowiona.pl), kiedy zwróciła mi uwagę, że w swoim e-booku źle napisałem adres URL jej strony. 

Poznałem Joannę Burdek (joannaburdek.pl), zapisując się na szkolenie z neurocopywritingu, a następnie wyłapując błąd 404 na jej stronie. 

Poznałem Maćka Łozowskiego (anatomiaslow.pl) przez jego żonę, Jolę Ambrożewicz, którą znam z kursu.

Maćka Wojtasa poznałem, odpisując na jego newsletter, w którym pisał, że będzie skupiał się na SEO. Ja zaś zaoferowałem swoje wsparcie. 

Raz nawet przez przypadek zamieniłem dwa zdania na Messengerze z Pawłem Tkaczykiem. W swojej relacji wspomniał rocznicę zdobycia El Capitan przez Alexa Honnolda, a ja akurat w tym samym czasie pisałem o tym wyczynie u siebie w artykule. 

Zasada jest prosta – wykorzystujesz okazję i starasz się wyróżnić z tłumu. 

Druga rzecz – musisz dać coś od siebie, wnieść wartość. 

Oczywiście zdarzy się, że na Twoją propozycję współpracy ktoś zareaguje śmiechem albo zwyczajnie Cię oleje. Może Ci powie, że nie ma miejsca na swojej stronie na Twój artykuł albo że treści pisze wyłącznie samodzielnie. 

Zdarza się. 

Na imprezie też nie każdy z Tobą zatańczy, ale nie chodzi o to, żeby tańczyć ze wszystkimi, tylko żeby tańczyć z właściwymi osobami.

Dobrze też mieć jakąś pozycję. Jeżeli dopiero zaczynasz w branży, ciężko będzie Ci ustrzelić publikację na stronie autorytetu w danej dziedzinie. 

Zanim odezwałem się do Maćka, komentowałem jego posty na FB, posty innych, odpowiadałem na pytania w grupach dla copywriterów w mediach społecznościowych. 

Starałem się dawać wartość i chciałem dać się zauważyć. Nie wspominając o tym, ile czasu spędziłem przez ostatnie trzy lata na nauce copywritingu. 

Jak dobrać jakość artykułu?

Generalnie zasada jest taka, że w gościach zachowujesz się tak, jak chcesz, żeby goście zachowywali się w Twoim domu. 

Czyli tworząc artykuły gościnne do innych stron internetowych, powinienem pisać tak wartościową treść, jaką chciałbym na własnym blogu. 

Jakość znakomitej większości artykułów gościnnych i sponsorowanych w Polsce szoruje po dnie. Ot, napisać cokolwiek, aby były odnośniki dofollow lub ekspozycja, i siema nara. Done deal.

Jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. To tak, jakby kupić miejsce reklamowe na największym banerze reklamowym w centrum miasta, i umieścić na nim byle co. 

Jeśli już piszesz gościnny lub sponsorowany artykuł, wyciągnij z niego maksa. Starannie dobierz główną frazę kluczową i napisz wartościowy tekst. 

Pozycja artykułu w wyszukiwarce, ruch organiczny i wiodące do niego linki zwrotne przekładają się na wartość takiego linka dla Ciebie. 

Byle jaki tekst, aby tylko mieć gdzie wsadzić linka to baner reklamowy, którego nikt nie widzi. Marnotrawstwo.

Poza tym pamiętaj, że w artykule gościnnym jesteś u kogoś gościem. Owszem, możesz zapłacić gospodarzowi dużo pieniędzy, a on w zamian za to być może przymknie oko na poziom tekstu. Ale jeśli dba o poziom merytoryczny swojego bloga, to się na to nie zgodzi niezależnie od stawki.

Dodatkowo nie piszesz dla swoich odbiorców, tylko dla czytelników bloga osoby przyjmującej. Zanim rozpoczniesz pracę, zrób research. 

Pod słowo kluczowe czy bez?

Zdecydowanie pod słowo kluczowe. Pisząc artykuł na temat, którego nikt w Internecie nie szuka, tracisz ogromną część potencjału, i zajmujesz miejsce u gospodarza, nie dając mu wartości. 

Tymczasem optymalizując artykuł pod ciekawe słowo kluczowe, sprawiasz, że obie strony wiele zyskują. Właściciel bloga otrzymuje za free porządny artykuł, który zbiera ruch organiczny, ma wysoką pozycję w Google i przekłada się na wartość jego strony. 

Z kolei Twoja witryna internetowa dostaje ekspozycję i wartościowego linka zwrotnego. 

Podsumowanie – guest posting

  • Wpis gościnny polega na publikacji treści na cudzej stronie internetowej, 
  • pisząc artykuł gościnny, tworzymy wartościowe treści. Pisanie artykułu gościnnego podrzędnej jakości to marnotrawstwo, a nawet obelga dla właściciela bloga,
  • publikacja wpisu gościnnego niesie za sobą liczne korzyści dla obu stron. Jako strona pisząca możesz otrzymać ekspozycję i wartościowego linka do Twojej strony. Przyjmujący zaś zyskuje darmowy content i ruch organiczny na stronie,
  • do wpisu gościnnego trzeba się przyłożyć. Wpis, który osiągnie wysokie pozycje w Google, lepiej wpłynie zarówno na świadomość marki, jak i pozycję Twojej strony. Osoba przyjmująca także będzie z niego zadowolona,
  • żeby uzyskać wpis gościnny, trzeba nawiązać relację z osobą przyjmującą, pogadać, wymienić kilka zdań, wnieść wartość do rozmowy, zbudować więź i dopiero wtedy wyjść z propozycją.

O autorze

Daniel Bartosiewicz. W content marketingu od 2019 r. pisał dla Surfsharka, Benchmarka, Komputroniku czy rankomat.pl. Prywatnie fan MMA, koszykówki, spacerów i piwa bezalkoholowego. Wciąż wierzy w to, że będzie kiedyś miał czas na gry komputerowe, i że naprawi rynek copywritingu.



3 komentarze

  1. Maciej pisze:

    To nie ja, to autor gościnny 🙂

  2. Zgred pisze:

    a żeś linków nawstawiał 😀 sentione mi wychwyciło artykuł 🙂

Skomentuj Maciej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *