Blog dla idiotów
To najostrzejszy wpis na moim blogu.
Jeśli nie musisz, nie czytaj dalej.
Wstęp
W pewnym mieście wojewódzkim żyła sobie 25-letnia kobieta.
Wyglądała jak zdzira.
Ubierała się jak zdzira.
Malowała się jak zdzira.
Pachniała jak zdzira.
I zachowywała się jak zdzira.
Brakowało jej tylko napisu na czole: „jestem zdzirą”.
Kobieta była samotna i nieszczęśliwa. Marzyła o mężczyźnie, który zobaczy w niej kogoś więcej niż to, czym epatowała. Pragnęła związać się z człowiekiem, który pokochałby ją tak po prostu, tak za nic.
Niestety…
Dzień w dzień i noc w noc przyciągała wyłącznie poszukiwaczy kobiet na literę „z”.
Czy to ma coś wspólnego z blogowaniem?
Okazuje się, że bardzo wiele.
Jeśli potraktujesz czytelników jak idiotów – będziesz przyciągał idiotów.
Jeśli podejdziesz do ludzi z szacunkiem – otrzymasz od nich to samo.
Jeśli każdym zdaniem dasz do zrozumienia, że wierzysz w ich inteligencję – będziesz gromadził wokół siebie mądrych i błyskotliwych.
Jeśli w swoje teksty będziesz wkładał całe serce – los ześle ci fanów, którzy głośno to docenią.
Jeśli będziesz pisał byle jak – ściągniesz na blog byle kogo.
Wnioski?
To od ciebie zależy, kto będzie odwiedzał twój blog.
Zastanów się, na kim naprawdę ci zależy.
I kolejny wpis zaadresuj do swojego wymarzonego czytelnika.
34 komentarze
Z wpisu i komentarzy powyżej wynika, że każdy blog to takie ziarenko krystalizacji czytelników i od nas zależy, jak duży i doskonały będzie ten kryształ. Ponieważ jestem w blogowym kryzysie, te wskazówki spadły mi w samą porę. Dzięki 🙂
Dokładnie tak to działa 🙂
Kryzysem się nie przejmuj.
Przy okazji – masz prężnie działający Twitter (zazdroszczę 🙂
Tak właśnie..ten idealny czytelnik, tylko żebym wiedziała kto nim jest?:) To nie jest takie łatwe.
Szczerze mówiąc, też mam z tym problem 🙂
Naprawdę dobry wpis. Ja staram się pisać o tym, o czym sama chciałabym przeczytać. Może da to jakiś efekt
Bardzo dobra strategia 🙂
Wiesz, uśmiałem się nieco. Piszesz o blogu dla idiotów. Ja długie lata prowadziłem niedlaidiotow.blog.pl. Przeniosłem go na inn.media.pl. I teraz Twój wpis. Kurczę. Kogo przyciągam? Kogo odpycham? Coś w tym jest. Ale za miły Bóg nie wiem co.
Myślę, że wbrew nauce o magnetyzmie, w blogowaniu podobne przyciąga podobne 😉
Mechanizm działa nie tylko w kategorii blogowania, ale również życia, więc chyba warto sobie wziąć do serca, oklepane, patetyczne „dostajesz to, co dajesz”
Pełna zgoda 🙂
hah 🙂 Mądry tekst i doceniam przemyślaną formę :). odwrócę kota ogonem – piszę rzeczy, które mnie samą ineresują i które chciałabym czytać. W rezultacie mam niewielu czytelników. Jednakże Ci którzy są, są niezwykłymi pasjonatami – potrafią mi wysyłać cudowne wzruszające maile o tym jak bardzo ten blog ich inspiruje, albo zaczynam korespondować z nimi miesiącami, bo są po prostu takimi fajnymi ludźmi :)! Cudowni czytelnicy. Szkoda tylko, że świat nie składa się tylko z najfajniejszych ludzi na świecie, którzy pasjonują się tym czym ja i czasem chcesz, żeby Ci trochę mniej fajni też znaleźli w twoich treściach coś dla siebie.
Tak, relacje z czytelnikami są absolutnie bezcenne! 🙂
Tak, zgadzam się z Tobą Maciek. Jeśli sami nie postawimy sobie poprzeczki wysoko, to nie możemy oczekiwać tego od czytelników. Dlatego dobrze zacząć od fundamentów- jaki jest nasz cel, co chcemy uzyskać poprzez kolejny wpis na blogu oraz czemu ma to służyć?
Wstyd przyznać, ale sam do końca nie sprecyzowałem jeszcze celu swojego bloga (a zaraz stukną mi 2 lata). :)))
Co to znaczy, że ubierała się jak zdzira?
Obawiam się, że każda odpowiedź będzie zła 🙂
Słusznie myślisz 😉
Zgadzam się. Bo czasem trzeba zacząć sobie pytanie, czy sam tak na serio czytalbym swój własny blog gdybym nie był jego autorem.
Zgadzam się, kiedy sięgam do moich starszych wpisów i ciągle mi się podobają – myślę, że jest zupełnie ok.
Dokładnie! Mnie czasem też zdarza się wracać do pierwszych wpisów i choć coś tam teraz napisałabym lepiej to i tak mi się podobają. Zawsze staram się działać wg zasady: „skoncentruj się na czytelniku, reszta przyjdzie sama”.
No i co mam Ci powiedzieć, przeważnie wszystko co przychodzi mi do głowy gdy Cie czytam to odpowiedź – W punkt. To bardzo ważne by określić kim jest nasz odbiorca. Takie pisanie to trochę jak zaplanować, że chce się osiągnąc sukces ale jeszcze nie wiemy jaki, a pisanie tekstów po omacku to jak wykonywanie randomowych czynnosci, które maja nas przyblizyć do niewiadomego celu.
Sam piszę po omacku (niestety… 🙁
Dobra Dobra, ale z wrodzonym wyczuciem:)
Oczywiście, że tak, doskonale powiedziane.
Nie wyobrażam sobie określenia odbiorcy swoich tekstów jako osoby, której sama bym nie polubiła. Publikuję wyłącznie treści, które sama przeczytałabym gdzieś indziej bez żenady. Że mam wąskie grono stałych czytelników? No cóż, ale są fajni 🙂 A puszczać się dla większej, niekoniecznie docelowej grupy – nie zamierzam 😀
Mocno powiedziane, w punkt 🙂
Jak zawsze obrazowo i trafnie. Jakość przebija nawet najwspanialszą grafikę i tysiące pustych followersów. Czyżbym widziałam w poście ukryte nawiązanie do niedawnego postu innego znanego blogera? 😉
Do którego? 🙂
Ktoś niedawno podlinkował tekst o czytelnikach od pana Jasona Polowanie, w którym używał niewybrednych słów. 😛
Masz stu procentową rację, zyskujesz takich odbiorców, jakich do siebie zaprosisz. To bloger decyduje, jakie będzie miał.grono odbiorców
To jakby odwrócenie przysłowia „z jakim przestajesz, takim się stajesz” 😉
Słuszna uwaga. Ciekawe porównanie z powierzchownością. A jeśli mam zdzirowaty szablon na blogu a treści od serca?
To się nazywa chyba dysonans poznawczy 🙂
Zdzirowaty szablon i treści od serca to chyba tak, jakby ta dziewczyna z początku wpisu miała dobre serce :). Pewnie nawet tak było, tylko nikt nigdy to niego nie dotarł :).
w mig chwyciłaś kontekst 🙂