Bajka o chłopcu, któremu urodziła się mama

Szkoła języka polskiego | Nauka kreatywnego pisania

Bajka o chłopcu, któremu urodziła się mama

13 maja 2024 Bez kategorii 0


 


 
ROZDZIAŁ PIERWSZY
 
 
To był normalny dzień.
 
Na niebie świeciło normalne słońce, z ziemi wyrastały normalne kwiaty, a Niki normalnie zmęczony wracał ze szkoły do domu.
 
Mieszkał tak blisko niej, że mógłby wstawać za pięć ósma, a i tak zdążyłby wytrzeć gąbką tablice we wszystkich klasach i to przed pierwszym dzwonkiem.
 
Chłopiec wyjął klucz z kieszeni pobrudzonych spodni. Otworzył drzwi do mieszkania. Wszedł do przedpokoju. Rzucił swój poplamiony tornister na półkę regału powleczonego cieniutką warstwą kurzu. I krzyknął to, co zawsze:
 
– Mamo! Wróciłem!
 
Gdzieś z głębi mieszkania usłyszał to samo, co zawsze:
 
– Umyj ręce i siadaj do stołu! Zaraz do ciebie przyjdę, tylko skończę pisać ten raport.
 
Niki poszedł do łazienki i odkręcił wodę. A potem włączył grę w laptopie.
 
– Co było w szkole? Masz zadanie domowe? Zjadłeś śniadanie? – mama zapytała o to samo co wczoraj i to samo, o co zapyta jutro.
 
– Nie, wyrzuciłem, bo nie lubię szynki! Kupiłem czipsy w sklepiku!
 
– Ile razy ci mówiłam, żebyś nie jadł tych śmieci?
 
– To nie są śmieci! – zawołał głośno, po czym dodał szeptem: A mówiłaś mi o tym 235 albo 236 razy. W tym roku.
 
– W dodatku marnujesz pieniądze!
 
– Nie marnuję.
 
– Przecież wiesz, że musimy oszczędzać!
 
– To dlaczego nie zarabiasz więcej? Mama Patryka daje mu tyle kieszonkowego dziennie, co ty mi na cały miesiąc.
 
– Mało to robię, żeby nas utrzymać? Haruję po nocach… – z żalem odparła mama.
 
Z pokoju rozległ się odgłos kaszlu. Po chwili jego dźwięk zastąpiło szuranie butów po podłodze. Mama Nikiego dotarła wreszcie do łazienki i stanęła jak wryta:
 
– Niki! Chodź tu! Znowu nalałeś pełną wannę! A miałeś tylko umyć ręce!
 
Chłopiec co prawda szybko przybiegł do mamy, ale widać było, że myślami przechodzi właśnie piąty poziom tej nowej gry, którą dostał od wujka na urodziny.
 
– Yyy… tak. No, zapomniałem…
 
– Mikołaj, powiedz mi, skąd mam wziąć pieniądze na rachunki? Wiesz, ile to wszystko kosztuje?
 
Nagle w kieszeni Nikiego zadzwonił telefon. Chłopiec błyskawicznie go wyciągnął i odebrał:
 
– A… nic. Znowu to samo. Dobra, zadzwonię później.
 
Popatrzył na mamę i dokończył przerwaną rozmowę:
 
– Nie wiem, mamo. Nie mam pojęcia, ile to wszystko kosztuje.
 
– Dobra już, dobra. Siadaj i jedz.
 
Niki spojrzał na talerz stojący na stole tak, jak patrzy najedzony pies, któremu ktoś do miski nałożył kilogram zamarzniętej na kość wczorajszej kaszy:
 
– Znowu pomidorowa?
 
– Co chcesz od pomidorowej? Zdrowa jest, smaczna, ma w sobie dużo pomidorów.
 
– Nic.
 
– Ciesz się, że w ogóle masz co jeść. Inne dzieci…
 
– Cieszę się bardzo. Ale jadł tego nie będę.
 
Taki właśnie był Niki, czyli Mikołaj. Przez pierwsze osiem lat żył jak w bajce. Miał wszystko, co chłopiec w jego wieku może mieć. Dostawał każdą zabawkę. Nawet zanim zdążył o niej pomarzyć.
 
Rok temu jego tata zniknął. To właśnie wtedy chłopiec zaczął zmieniać się na gorsze.
 


 
ROZDZIAŁ DRUGI
 
 
Tej nocy mama Nikiego znowu płakała. Tak samo, jak robiła to wczoraj. I tak samo, jako pewnie robiłaby to jutro, ale…
 
Kiedy sięgała po kolejną chusteczkę do nosa, na szafkę stojącą obok jej łóżka wspiął się z gracją śmieszny pajączek o długich, cienkich jak włos nogach.
 
– Witam najuprzejmiej szanowną panią. Mam na imię Popo i jestem absolutnie niegroźnym pajączkiem.
 
– Uff… aleś mnie przestraszył, robaczku. Dobrze, że się przedstawiłeś, bo w pierwszej chwili pomyślałam sobie, że jesteś lwem albo innym koczkodanem – roześmiała się cicho, ocierając łzy.
 
– Widzę, że humor pani nie opuszcza. To może ja przejdę od razu do rzeczy. Sprawa jest taka, że ja mogę pani pomóc. Całkiem za darmo.
 
– Jak za darmo, to ja bardzo chętnie. A niby jak i w czym?
 
– Mogę sprawić, żeby Niki znowu był taki jak dawniej: wesoły, dobry, uczynny i w ogóle. A zwłaszcza w ogóle.
 
– Naprawdę?
 
W tym samym momencie na szafkę nocną wskoczył drugi pajączek.
 
– Naprawdę, naprawdę, szanowna pani! To prawdziuteńka, świeżuteńka prawda! Prosto ze sklepu! Popo robił już takie rzeczy. Ale, ale… gdzie moje maniery? Jestem Hoho, młodszy brat Popo.
 
– Tylko nie mówcie, że jest was więcej… – lekko zdziwiła się mama.
 
– Właściwie to w naszej rodzinie są jeszcze Bobo, Coco, Dodo, Fofo, Gogo…
 
– Cały alfabet! – roześmiała się mama.
 
– Prawie cały, bo nie ma pajączka na literę „o”. – wyjaśnił Popo.
 
– A dlaczego?
 
– Bo Oooo ciężko wymówić, proszę szanownej pani! – grzecznie dodał Hoho.
 
– A poza tym nie byłoby wiadomo, czy ktoś tego Oooo woła, czy może zobaczył coś ciekawego – doprecyzował Popo.
 
– Więc jak będzie? Czy wyraża pani zgodę? – Popo chciał od razu przejść do rzeczy.
 
– Zgodę na co?
 
– Na to, że zrobię tak, że jutro Niki będzie taki jak dawniej. Jak rok temu, kiedy pani mąż, a jego tata, wziął i zniknął.
 
Mama była trochę rozbawiona całą tą sytuacją. W końcu, czy to normalne, żeby dorosła kobieta rozmawiała w środku nocy z dwoma pajączkami o jakiejś umowie na niewiadomoco?
 
– Dobrze, zgadzam się. Ale obiecajcie, że nie zrobicie mu krzywdy. To dobry chłopak, bardzo, bardzo go kocham, tylko… trochę się pogubił.
 
– Ma się rozumieć, proszę pani. – zasalutował Hoho.
 
Popo uśmiechnął się do mamy najpiękniej jak umiał, a potem mrugnął okiem, pierwszym od lewej, co znaczyło „umowa została zawarta”.
 


 
ROZDZIAŁ TRZECI
 
 
Następnego dnia Niki wrócił ze szkoły do domu, przywitał się, przebrał, umył ręce i już miał zasiąść do obiadu, kiedy wpadł na pomysł, żeby zrobić mamie psikusa i schować się w pustej szafce kuchennej.
 
Nie wiedział jednak, że właśnie tam od miesiąca mieszka cała rodzina pajączka Popo. Tymczasem mama skończyła pracę nad kolejnym ważnym raportem i zaczęła iść w stronę kuchni, żeby odgrzać obiad.
 
– Niki! – zawołała zmęczonym głosem.
 
Chłopiec z trudem stłumił śmiech, przyciskając dłoń do ust.
 
– Mikołaj! Gdzie jesteś? – zapytała po raz drugi.
 
Nie usłyszała odpowiedzi, więc zaczęła szukać swojego syna. Przetrząsała krok po kroku całe mieszkanie, ale do głowy jej nie przyszło, żeby zajrzeć do szafki. Nagle, z jednej z szuflad, które Niki miał nad głową, wyszedł Popo:
 
– Ładnie to tak? – zapytał tak groźnie, jak tylko umiał.
 
– Heeeej! No nie… Gadający pająk! – Niki prawie roześmiał się na głos.
 
– Posłuchaj mnie, mój drogi chłopcze. Twoja mama zasługuje chyba na lepsze traktowanie, co? Obserwuję cię od dłuższego czasu i widzę, że robisz się coraz gorszy. I jak tak dalej pójdzie…
 
– Weź daj spokój. Zabawić się nie można?
 
– Nie można. Twoja mama płacze przez ciebie po nocach. Sam widziałem. I słyszałem.
 
– Wiesz, jakoś ci nie wierzę.
 
– Rozumiem. Przypadek nieuleczalny. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak przed tobą… zatańczyć.
 
– Ha ha ha! A to dobre! Tańczący pająk! – Niki zanosił się od śmiechu. Nie zauważył, że kiedy Popo pląsał przed nim swoimi ośmioma nogami, wszystko wokół zaczęło wirować. Coraz szybciej, szybciej i szybciej. Powieki chłopca stały się ciężkie jak wrota do starego zamczyska i w końcu zamknęły się tak mocno, że…
 
 
CIĄG DALSZY NASTĄPI…
 
 
 
© Maciej Wojtas
 


 

Odkryjcie pasję wczuwania się w położenie innych

 
Na początek poćwiczcie zmianę perspektywy.
 
Przeczytaj dziecku bajkę:
 
1) najpierw oryginalny tekst
 
2) potem tak, jakby narratorem był Niki
 
3) na koniec tak, jakby narratorem była jego mama
 
 
Czytając nowe wersje, możesz dodawać coś od siebie albo usuwać słowa, które wydają Ci się zbędne.
 
Dodając albo usuwając konkretne słowa, zmieniasz bohatera.
 
Sprawiasz, że zyskuje on nowy charakter.
 
Zresztą, zobacz to na przykładzie:
 
 
1) Tekst oryginalny:
 

Chłopiec wyjął klucz z kieszeni pobrudzonych spodni. Otworzył drzwi do mieszkania. Wszedł do przedpokoju. Rzucił swój poplamiony tornister na półkę regału powleczonego cieniutką warstwą kurzu. I krzyknął to, co zawsze:
 
– Mamo! Wróciłem!
 
Gdzieś z głębi mieszkania usłyszał to samo, co zawsze:
 
– Umyj ręce i siadaj do stołu! Zaraz do ciebie przyjdę, tylko skończę pisać ten raport.
 
Niki poszedł do łazienki i odkręcił wodę. A potem włączył grę w laptopie.

 
 
2) Tekst, w którym narratorem jest chłopiec (Niki):
 

Wyjąłem klucz. Otworzyłem drzwi. Wszedłem do przedpokoju. Rzuciłem tornister i krzyknąłem:
 
– Mamo! Wróciłem!
 
Po chwili usłyszałem:
 
– Umyj ręce i siadaj do stołu! Zaraz do ciebie przyjdę, tylko skończę pisać ten raport.
 
Poszedłem do łazienki i odkręciłem wodę. A potem włączyłem nową grę w laptopie.

 
 
3) Tekst, w którym narratorką jest mama Nikiego:
 

Niki wyjął klucz z kieszeni swoich jak zwykle pobrudzonych spodni. Otworzył drzwi do mieszkania. Wszedł do przedpokoju. Rzucił swój wiecznie poplamiony tornister na półkę regału i powiedział do mnie to, co zawsze:
 
– Mamo! Wróciłem!
 
Odpowiedziałam mu spokojnie, żeby umył ręce i usiadł grzecznie przy stole. Miałam przyjść do niego od razu, jak tylko skończę pisać swój raport.
 
Niki poszedł do łazienki i odkręcił wodę. A potem, jak zresztą zwykle, jak gdyby nigdy nic – włączył tę swoją grę w laptopie.

 


 

Pomyślcie kreatywnie:

 

Zadanie dla dziecka

 
Czy wiesz już, kim chcesz być, jak dorośniesz?
 
Czy wiesz, jak wygląda zwyczajny dzień takiej osoby?
 
Co taki ktoś robi przez cały dzień?
 
Napisz plan dnia takiej osoby (tak, jak go sobie wyobrażasz), a potem pokaż go swojemu rodzicowi.
 
Na przykład:
 
– wstaje o 6 rano i…
 
– wychodzi do pracy o 7 rano i…
 
– …
 


 

Napiszcie coś razem:

 
Spróbujcie wziąć dowolny fragment bajki i napisać go z punktu widzenia pajączka, który żyje w mieszkaniu Nikiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *