3 prezenty, za które Twoje dziecko będzie Ci dozgonnie wdzięczne

Język polski i kreatywne pisanie | Kursy, lekcje, korepetycje, edukacja domowa

3 prezenty, za które Twoje dziecko będzie Ci dozgonnie wdzięczne

4 lipca 2021 Z życia copywritera 0


Te 3 rzeczy są warte 1 000 000 razy więcej niż wszystkie zabawki świata razem wzięte.

Są bezcenne.
 


 

Pierwszy prezent

Pierwszy jest oczywisty i cholernie drogi.

To Twoja obecność.

To każda chwila, kiedy dziecko może do Ciebie przyjść.

Kiedy wie, że jesteś w jego zasięgu.
 
 
Mam wielkie i niezasłużone szczęście, że nie muszę tracić życia w stacjonarnej pracy.

Że mogę być dla rodziny codziennie, o każdej porze na wyciągnięcie ręki.

Odrzucam każdą zawodową propozycję, która mogłaby ten stan rzeczy zburzyć.

Bez względu na liczbę zer.
 


 

Drugi prezent

Drugi prezent też wydaje się być oczywisty i jest chyba jeszcze droższy od pierwszego.

To rodzeństwo. Brat, siostra, a z czasem: bracia, siostry.

Wiem, że to trudny temat, zwłaszcza dla jedynaków i jedynaczek.

Zdaję sobie sprawę, że taki „prezent” kosztuje ogromnie dużo wysiłku.

Znam to aż za dobrze z autopsji.
 
 
Z drugiej strony, to nie jest tak, że każde kolejne dziecko oznacza wzrost wszelkich kosztów o równe 100 procent.

(Kosztów finansowych, emocjonalnych i wszystkich innych.)

Z każdym kolejnym dzieckiem ten koszt jest niższy, niż Ci się może zdawać.

A szczęście rodziny – o niebo większe!
 
 
To wbrew logice, fizyce i matematyce.

Tak działa miłość.
 


 

Trzeci prezent

Ostatnim prezentem jest coś, co ze względów formalnych będzie poza zasięgiem części rodziców.

Mam tu na myśli chrzest (ochrzczenie dziecka).
 
 
Pewnie teraz myślisz: „oj tam, oj tam, kiedy moje dziecko dorośnie, samo zdecyduje o tym, jaką wiarę chce wyznawać”.

Jeśli tak, to znaczy, że… nie wierzysz w to, w co twierdzisz, że wierzysz.

Ktoś, kto ma świadomość tego, czym jest chrzest i jak niewyobrażalnie bajeczne konsekwencje on powoduje, nie będzie dopuszczał do siebie takich myśli.
 
 
Jasne, nie chcę teraz wyjść na kogoś, kto przemawia z ambony.

Dobrze wiem, że wiara to ultrasubtelna i hiperdelikatna sprawa.

Sam miałem, mam i pewnie nie raz będę miał masę wątpliwości, załamań i zniechęceń dotyczących tej sfery.

To naturalna kolej rzeczy. A skoro tak, to istnieją sposoby na to, by sobie z tym poradzić.
 
 
Na przykład codzienna modlitwa w tej właśnie intencji.

Oczywiście można do tego dorzucić parę innych praktyk, ale prośba, szept do Boga o wsparcie – to podstawa.

Bóg jest może i nierychliwy (taką ma wśród nas opinię), ale na bank jest dobry i sprawiedliwy.

Warto natrętnie i nachalnie prosić Go o wiarę, nawet jeśli na odpowiedź w sprawie tego „zamówienia” trzeba będzie poczekać wiele lat.
 


 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *