19 lat małżeństwa bez żadnej sprzeczki? Czas na wyjaśnienie zagadki
Jakiś czas temu napisałem tekst o swoim małżeństwie. Zasugerowałem w nim, że można przeżyć kilkanaście lat, ani razu nie kłócąc się ze sobą.
Reakcje na ten wpis były dwojakiego rodzaju.
Jedni potwierdzali, że to możliwe.
Inni zupełnie nie chcieli w to uwierzyć.
Twierdzili nawet, że to niezdrowe, że warto się pokłócić, żeby potem móc się godzić.
Zacząłem się zastanawiać, czy nie mają racji i dlaczego w naszym przypadku udało się stworzyć udany związek.
Czy to przypadek, wybryk natury, czy coś innego?
Oto próba odpowiedzi na to pytanie.
Patrzenie w tym samym kierunku
W fundamentalnych sprawach jesteśmy zgodni.
Stuprocentowo zgodni.
Wyznajemy te same wartości.
Te same wartości są dla nas ważne.
Nie musimy siebie nawzajem przekonywać, czyja racja jest najmojsza, bo używamy tej samej.
Świadomość nieodwracalności
Od początku wiedzieliśmy, że to projekt na całe życie.
Nie braliśmy pod uwagę innych opcji.
A skoro tak, to musimy razem chuchać i dmuchać na roślinkę wyrastającą z doniczki z napisem „ślub”.
Spokój ducha
Świadomość, że chcemy być ze sobą na zawsze, przekłada się na ogromny wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Brak rozstań
Jestem freelancerem.
Nie muszę wychodzić do pracy i wracać dwanaście godzin później.
W efekcie, jesteśmy ze sobą nie tylko na dobre i na złe, ale przede wszystkim… na okrągło.
Co ciekawe, po tylu latach nie mamy siebie dość.
Nawet najkrótsze rozstania sprawiają, że za sobą tęsknimy.
Wiara
Czujemy, że Ktoś czuwa nad nami.
Wiele lat modliliśmy się o dobrego męża / dobrą żonę.
Teraz, kiedy już jesteśmy razem, modlimy się za siebie nawzajem.
Brak tajemnic
Żona ma pełny dostęp do mojego Facebooka. 🙂
Czy to wszystko pomaga w życiu we dwoje?
Na pewno nie szkodzi. 😉
3 komentarze
O, jak cudownie spotkać człowieka, który nie chowa swojej Wiary w czeluściach poprawności politycznej!
Czytając opis Waszego małżeństwa, czułam jakbym czytała o naszym… Słowo w słowo. Mój mąż wymodlił mnie od wyglądu, przez charakter, aż po fakt, że gdy mnie pozna, mam być po sercowym rozczarowaniu (byłam!). A ja, będąc na etapie „żadnych więcej chłopaków!” (zawód miłosny 😉 ), myślałam gdzieś na dnie serca, że… następny mógłby mieć na imię Paweł (to imię mojego męża 🙂 ).
A „patrzenie w tym samym kierunku” mieliśmy wpisane jako cytat w zaproszeniach na ślub 🙂
W tym roku minęłoby 30 lat wspólnego wędrowania przez życie. Mój Paweł szybciej jednak, bo ponad 2 lata temu, dotarł do drzwi z napisem „Życie wieczne”… Idę więc dalej sama, ale nie samotna. Rodzina, a w niej troje wnucząt, to moja Arka Noego. I Paweł – czuwający nad nami z Góry.
Myślę, że zostanę tu na dłużej, bratnia duszo 🙂
Tym bardziej, że chciałabym dorabiać jako copywriter 😉
Trafiłam przypadkiem na tę stronę. Pięknie piszesz. Jeśli postępujesz tak, jak piszesz, to pięknie żyjecie.
Pięknie :).
Uczciwie :).
Życiowo napisane – gratuluję sukcesu w małżeństwie, bo tak jak napisane – To projekt na całe życie :)…