10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika
Szczęka czytelnika, która z wrażenia z hukiem opada na ziemię, to jest to, co blogerzy (copywriterzy) lubią najbardziej. Jak napisać artykuł, by zaintrygować internautę? Zobaczcie kilka sposobów na smakowity tekst.
Uwaga: na końcu artykułu czeka na Was BONUS.
1. Tytuł
Sposób 1: liczba na początku
Chociaż sam użyłem tego triku, to szczerze mówiąc mam alergię na tytuły w stylu 5 sprawdzonych sposobów na dietę czy 47 pomysłów na tytuł zaczynający się od liczebnika. Kiedyś takie rzeczy robiły wrażenie, dziś trochę mniej. Opad szczęki? Tylko w przypadku naprawdę dużych liczb, np. 1000 sposobów na…
Sposób 2: zaskoczenie w połowie zdania
Dobrym pomysłem jest zaskoczenie czytelnika w połowie zdania, tak jak w tytule Jak założyć sklep internetowy, by zwinąć go po paru miesiącach. Nie wiem jak Was, ale mnie taki nagłówek na pewno skłoniłby do zapoznania się z resztą tekstu. Szybkość opadu szczęki jest w takich przypadkach wprost proporcjonalna do stopnia przewrotności tytułu.
Sposób 3: słowo z innej parafii
Można także użyć barwnej, obrazowej frazy niepasującej stylistycznie do całości tytułu, na przykład zupełnie kolokwialnej, np. opad szczęki. Im większy kontrast między takim rodzynkiem a resztą tytułu – tym większe emocje i ciekawszy obraz rodzący się w głowie czytelnika.
2. Lead / lid / zajawka
Prawda jest arcyboleśnie prosta. Przeciętny czytelnik rzuca okiem tylko na tytuł. Bardziej ogarnięty – na lead, czyli błyskotliwą zapowiedź tego, co czeka na niego w artykule. Nieliczni, zdesperowani czytają artykuł w całości. Wiem, brzmi to okrutnie, ale tak to niestety wygląda. Wracając do naszej zajawki. Jak ją stworzyć?
Sposób 1: z grubej rury
Najlepiej wyobrazić sobie lead tak ostry, jak to możliwe, a potem zdobyć się na odwagę i przenieść przynajmniej część jego mocy do edytora tekstu. Na przykład jeśli piszemy o weekendowym wypadzie na strzelnicę, możemy zacząć (nomen omen) z grubej rury: Miałeś kiedyś ochotę zastrzelić swojego szefa?
Jestem pewny, że takim zdaniem kupimy sobie od razu sympatię 99,99 procenta czytelników. Pozostały jeden promil stanowić będą prawdopodobnie szefowie niedostrzegający zagrożenia ze strony pracowników.
Na zdjęciu: idealny odbiorca artykułu o strzelnicy
Oczywiście nie można za każdym razem epatować tanią sensacją, ponieważ z każdym takim tekstem obniża się u internautów poziom zainteresowania, a rośnie stopień ich znudzenia. Zresztą, wystarczy wspomnieć, że jeszcze nie tak dawno temu filmiki na YouTube zatytułowane Pan X miażdży / masakruje pana Y, biłyby rekordy oglądalności. Teraz to coś zupełnie normalnego. Ot, kolejna zwyczajna masakra na śniadanie…
Na zdjęciu: rolnicy po całodziennym oraniu w internecie udają się na zasłużony odpoczynek.
Nawiasem mówiąc, dziś, kiedy w co drugim spocie ktoś kogoś masakruje na różne sposoby, coraz częściej mamy dziwne wrażenie, że żyjemy w kraju rzeźników. Albo rolników (słynne zaorywanie kogoś w co drugim artykule, wpisie czy filmiku).
Sposób 2: w białych rękawiczkach
Dlatego można zacząć artykuł nieco mniej drastycznie, co nie znaczy oczywiście, że czytelnik ma zacząć ziewać podczas wędrówki wzrokiem przez lead. Oto dwa przykłady takich początków artykułu:
1. Greckie Meteory
Być w Grecji i nie odwiedzić Meteorów, to jak wybrać się do centrum Paryża i za wszelką cenę unikać widoku wieży Eiffla. Dlaczego warto skierować swe kroki do prawosławnych klasztorów, których dachy zdają się sięgać nieba? Czy to miejsce jest naprawdę tak zachwycające, jak o nim mówią? [więcej…]
2. Pałac cesarza Dioklecjana
Przekraczając bramy pałacu Dioklecjana, w jednej chwili cofamy się w czasie o 1700 lat… Taka liczba jest naprawdę trudna do wyobrażenia. Ile to pokoleń? Przykładając tutaj polską miarę, można powiedzieć, że gdyby Dioklecjan chciał zaprosić Mieszka Pierwszego do siebie na partyjkę (no właśnie, czego?), musiałby czekać na niego, skromnie licząc, jakieś siedem wieków. [więcej…]
3. Forma tekstu
Treść ma znaczenie, ale równie istotny jest sposób jej podania. To tak jak z kotletem schabowym: inaczej smakuje w wykwintnej restauracji z gwiazdkami Michelin, a inaczej jedzony z psiej miski. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie próbowałem ani jednego, ani drugiego.
Bardzo ciekawy artykuł. Ciekawe, co będzie dalej?
Dlatego zdecydowanie warto poszukać innych, nieszablonowych form dla swoich tekstów. Można w tym celu czerpać inspiracje z innych, nieraz zupełnie odległych dziedzin.
Artykuł czy opis produktu może więc mieć formę bajki, pamiętnika, instrukcji obsługi itp. Co więcej, przy pisaniu tekstu warto inspirować się muzyką, plastyką czy np. motoryzacją. Bo niby dlaczego nie? 🙂
Artykuł „muzyczny” może mieć formę tematu z wariacjami albo ballady z powtarzanym refrenem (kto chodził do jakiejkolwiek szkoły muzycznej, ten wie, o co chodzi).
Z kolei artykuł „plastyczny”, który nie musi dotyczyć branży związanej ze sztuką, może przypominać swą konstrukcją obraz-tryptyk.
Natomiast struktura tekstu tworzonego dla klienta z branży motoryzacyjnej może nawiązywać na przykład do pracy silnika (4 fazy pracy silnika to 4 części tekstu, a w każdej z nich – jak w kolejnych fazach pracy silnika – dzieje się coś innego).
Nie można też zapomnieć o motywie podróży bohatera. Skoro schemat ten wykorzystywany jest z powodzeniem w co drugim filmie, to dlaczego nie zastosować go w artykule blogowym?
Zobacz 3 przykłady:
Przykład nr 1: Bohaterem artykułu może być nawet wanna wolno stojąca podróżująca przez wieki z człowiekiem na pokładzie:
Przykład nr 2: opis produktu w formie listy składników z opakowania produktu żywnościowego:
Michałki klasyczne z Wawelu
Wyrób przeznaczony jest dla:
- dzieci, które są prawie zawsze grzeczne
- dzieci, które od czasu do czasu lubią coś zbroić
- łobuziaków, którzy stale obiecują, że się poprawią
- dorosłych, którzy stale się czymś niepotrzebnie martwią
- dorosłych, którzy w środku wciąż czują się dziećmi
Skład:
- cukier – bo cukier to podstawa wszystkich słodkości
- orzeszki arachidowe – są nieśmiałe, dlatego kryją się w środku (podejrzewamy jednak, że bawią się tam w berka)
- czekolada – patrz: cukier
- mleko w proszku – bo mleko w płynie to w tym przypadku nie najlepszy pomysł
- kakao – bo w tej postaci smakuje najlepiej (to potwierdzona informacja)
- aromat – bo zapach jest równie ważny jak smak
Ostrzeżenie:
- Zjedzenie jednego Michałka może wprawić Cię w dobry nastrój.
- Zjedzenie dwóch – w świetny humor.
- Trzy Michałki to gwarancja uśmiechu na twarzy przez kilka godzin.
Przykład nr 3: artykuł na bloga utrzymany w formie gry:
4. Triki scenariuszowe / rozwiązania zaczerpnięte z literatury
Artykuł może, a nawet powinien być opowieścią wciągającą czytelnika bez reszty. Jak to zrobić? Można do tego celu wykorzystać słynne 22 reguły Pixara. To istna kopalnia świeżych inspiracji. Obejrzyjcie tę prezentację:
Reguły Pixara to także zakamuflowane rady dla każdego blogera. Cztery z nich to wręcz pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce naprawdę dobrze pisać:
Reguła #2: To co podoba się widzom i to, co podoba się Tobie – to mogą być dwie różne historie. Pisz tak, by zaspokoić przede wszystkim widza.
#10 Rozłóż na czynniki pierwsze historie, które Ci się podobają. To, co w nich lubisz, jest częścią Ciebie. Musisz to dobrze poznać, zanim z tego skorzystasz.
#12 Zignoruj pierwszą myśl, która przychodzi Ci do głowy, i trzecią, i czwartą, i piątą – pozbądź się oczywistości. Zaskocz siebie.
#14 Dlaczego musisz opowiedzieć tę historię? Jakie przekonanie żywisz, którym jest napędzana tworzona przez Ciebie historia? To jest jej sedno.
Inspiracji można szukać nie tylko w bajkach Pixara. Warto sięgnąć po rozwiązania sprawdzone w literaturze:
5. Nawiązania do kultury / popkultury
Jeśli chcemy, by czytelnik identyfikował się z naszym tekstem, warto umieścić w artykule odniesienia do kultury, sztuki czy popkultury. Ważne, by były to elementy bardzo dobrze znane tej grupie odbiorców, do której kierujemy nasze słowa. Tylko wtedy uznają oni tekst za coś bliskiego ich sercu.
I tylko wtedy będziemy mogli pobawić się np. w parafrazowanie różnych słynnych motywów. W innym przypadku zostaniemy niezrozumiani, a czytelnicy poczują się wykluczeni, ponieważ np. nie będą kojarzyć użytego przez nas cytatu z którejś tam części Star Wars albo kultowej piosenki z Kabaretu Starszych Panów. A to chyba najgorsza kara dla każdego, kto żyje z pisania. Poniżej – dwa przykłady kreatywnego odwołania się do popkultury.
Zobacz 2 przykłady:
6. Koelizmy, czyli więcej niż…
Zwyczajny, standardowy tekst stosunkowo łatwo można zmienić w „coś więcej niż zwykły tekst”. Wystarczy zilustrować artykuł jakimś poetyckim zdjęciem ze stocka, dodać szczyptę pseudomądrości, najlepiej zapisanych tak, by Każdy Wyraz Zaczynał Się Od Dużej Litery.
Ewentualnie nasycić zdanie kropkami: Dzięki. Temu. Każde. Słowo. Jest. Jak. Slogan. Volkswagena. I kropka.
Nawiasem mówiąc, „więcej niż” to prawdopodobnie najbardziej wyświechtana i zużyta fraza reklamowa, która o dziwo – nadal ma się dobrze. Na tyle dobrze, że nawet najwięksi na rynku nie wstydzą się jej używać:
Więcej niż to więcej niż tylko „więcej niż”
7. Tytuły i śródtytuły – pisz jasno i zrozumiale (dla ludzi i robotów Google)
Wzrok czytelnika to odpowiednik człowieka, który selekcjonuje ludzi stojących przed klubem. Jeśli widzi atrakcyjny tytuł albo śródtytuł – zatrzymuje się, lustruje obiekt i wpuszcza go „do środka”. Z kolei brak śródtytułów (lub śródtytuły nie budzące emocji) mogą przyczynić się do tego, że odbiorca pobieżnie przeskanuje tekst i po pięciu sekundach wyrzuci go z pamięci.
Ale to tylko jedna strona medalu. Druga kwestia to SEO. Fraza kluczowa w tytule to podstawa sukcesu. Jeśli dodatkowo uwydatnisz śródtytuły znacznikami h2/h3, to zmusisz roboty Google do baczniejszego przyglądnięcia się Twojej pracy. A to przełoży się pozytywnie na liczbę wejść na stronę.
8. Idź na całość. Zaszalej. Napierniczaj pomysłami. A nuż trafisz prosto w serce czytelnika.
To moja ulubiona metoda.
9. A jeśli utknąłeś na amen?
Wtedy weź słuchawki i posłuchaj muzyki. Albo tej, którą dobrze znasz, albo wręcz przeciwnie – zupełnie ci nieznanej. Czy to coś pomoże? Jak mawiają pracownicy helpdesków:
U mnie działa.
10. Poprawki
Przed wypuszczeniem tekstu w świat, a tym samym przed ostatecznym pozostawieniem go na pastwę czytelników, warto przeczytać go kilka, a nawet kilkanaście razy. Najlepiej na głos i najlepiej komuś, kto nie był zaangażowany w jego powstanie. Czytanie na głos pozwoli nam wychwycić sformułowania, które nie brzmią zbyt dobrze. Czytając po cichu, nie wyłapiemy oczywistych nieraz błędów. Dlaczego tak się dzieje – nie wiem.
To samo dotyczy poprawek. Dobrze jest przespać się z tematem, przeczytać go na świeżo na drugi, a nawet trzeci dzień. Oczywiście nie można poprawiać w nieskończoność, choć sam akurat nie ustrzegłem się tego błędu.
Tekst, który czytacie miał blisko 100 zapisanych wersji. A i tak nie jestem z niego do końca zadowolony. I chyba nigdy nie będę…
BONUS 🙂
Zapraszam was do polubienia mojej strony autorskiej
https://www.facebook.com/wojtasmaciej/
Dlaczego warto dać lajka?
Każdy, kto zalajkuje stronę, może liczyć na DARMOWE KONSULTACJE z copywritingu. Oczywiście, jeśli tylko będę w stanie pomóc (merytorycznie i czasowo). Pomogłem już w tym zakresie wielu osobom, więc nie krępujcie się.
96 komentarzy
dziękuje za ten tekst – takich inspiracji i tropów potrzebowałam 🙂
A zdradzisz do czego? 🙂
Jakbym siebie widziała podczas pisania doktoratu :): „Tekst, który czytacie miał blisko 100 zapisanych wersji. A i tak nie jestem z niego do końca zadowolony. I chyba nigdy nie będę…” Perfekcjonizm bywa złym doradcą bardzo często (czas, czas i nerwy). Ostatecznie tekst bardzo dobry! Podstawię go lubemu pod nos jako lekturę na popołudnie 🙂
Hehe 🙂 Ale ja naprawdę jestem z niego coraz mniej zadowolony.
Kiedyś się wkurzę i wywalę go z bloga 😉
Powaliłeś mnie tym tekstem, szczęka opadła i to w trakcie jedzenia (niezbyt oczekiwanie), w trakcie czytania frazy o kotlecie w misce dla psa. Akurat jadłam śniadanie, ale drobiazg.
Tekst jest tak genialny, że wrócę tu jeszcze ze trzy razy!
Dziękuję 🙂
Od niego zaczęło się moje blogowanie.
Ech, aleś kloca walnął XD To nie jest wpis, toż to wpiszysko! 😀 Zapisze go sobie, bo całego naraz czytać się nie da, trzeba ciągle monitor wycierać, ewentualnie kącik ust, gdy ślina pocieknie od nadmiaru mądrości płynących z ekranu.
Hehe 🙂
Jakkolwiek to zabrzmi – cała przyjemność po mojej stronie :))
Podstawy podstaw, a warsztat Mistrza udowodniony wpisem ponownie się ujawnił :-).
Bo to bardzo poważny temat 😉
Świetny tekst 🙂 Do niektórych z tych punktów stosuję się od jakiegoś czasu, inne są dla mnie nowością.
Uświadomiłeś mi, że mimowolnie unikam stosowania liczb w tytule, choć mogłabym ich używać, bo moje wpisy na blogu przeważnie mają formę listy. Sama natomiast chętnie czytam wszelkie teksty typu „10 sposobów”.
Jeszcze a propos tytułu – do tej pory najwięcej wyświetleń ma u mnie tekst pod tytułem „Pierwszy raz po porodzie jest wyjątkowy”. Żałuję, że nie miewam częściej takich pomysłów!
Ten tekst o porodzie wypalił, bo najwyraźniej odpowiadał na spore zapotrzebowanie 😉
No a sam tytuł zapowiadał ciekawą treść :))
O to chodziło :))
Tak, z tematyką trafiłam, ale ile można pisać o porodzie? Staram się jednak poszerzać zakres tematyczny.
Chciałabym umieć pisać przy muzyce, bo muzykę kocham, ale… jak tylko zaczynam jej słuchać, to moje myśli lądują zupełnie gdzie indziej. Kiepski byłby ze mnie rolnik w słuchawkach 😉
To musi być muzyka instrumentalna albo wokalna, ale w języku, którego nie znasz 🙂
Dobre! I przeczytałam do końca! Kilka porad wcieliłam już w życie, parę innych właśnie przegryzam i myślę, jak to zrobić. Artykuł zapisuję i wrócę do niego za parę dni. 🙂
„przeczytałam do końca” :))
Fakt, trochę przydługi jest ten tekst.
Świetny (kolejny!) wpis- lubię tu wpadać, bo zmieniasz moje postrzeganie pisania. Zaplanowanego, motywującego do samodoskonalenia swojego warsztatu.
Dzięki 🙂 Lubię pozytywnie mieszać ludziom w głowach 😉
A tak w ogóle to był wpis, od którego zaczęło się moje blogowanie 🙂
Eeej, ale tytuły z cyferkami naprawdę zwiększają klikalność. Mam jeszcze do wypróbowania jeden motyw a’la brukowce, coś w stylu: „100 000 osób już widziało te zdjęcia…” albo „Cała Polska żyje tym tematem”, ale na razie zabrakło mi jaj.
Dzięki za rady – wydają się bardzo przydatne i dają do myślenia. Twój FP ma mojego lajka – będę zaglądać częściej, może uda mi się złapać trochę Twojej lekkości pióra.
Co do cyferek – zgadzam się.
Sęk w tym, że to się chyba zaczyna wszystkim powoli przejadać.
Widocznie ludzie biorą sobie do serca porady takie jak te w moim artykule 😉
Z drugiej strony – takie brukowe tytuły nie pasują chyba do Twojego bloga. Piszesz z taką fajną elegancją. Nie psułbym tego efektu w imię paru dodatkowych „klików”.
Oo bardzo dziękuję za komplement 🙂
PS. Najbardziej klikalne moje tytuły to:
Jak wychować szczęśliwe dziecko
Powiedz mi co czytasz a powiem Ci kim jesteś
Trzy seriale, które ryją beret
Czyli tylko jeden z cyferką w tle 🙂
To nie komplement, tylko stwierdzenie faktu 🙂
Tytuł z tym beretem sam bym kliknął 😉
A to proszsz: http://www.pozycjeobowiazkowe.pl/2016/09/3-seriale-ktore-ryja-beret.html
Bardzo przydatny artykuł i dziwię się, że dopiero teraz trafiłam na ten blog! 😛 Ciekawe wskazówki, podsunąłeś mi dużo pomysłów i pora zacząć je realizować :)))
Dziękuję 🙂
I zapraszam do lektury pozostałych tekstów 😉
Podoba mi się informacja o poprawkach – czasami mogą one naprawdę wiele zdziałać. Ale innym razem zamiast poprawki warto zacząć wszystko od początku 🙂
Dzięki za wiele pomysłów i inspiracji! Szczególnie rady produkcji pixara są trafne :). Czasem człowiek ślęczy nad tym monitorem i nic, po prostu echo. Niby jest pomysł, a treść wydaje się nam oklepana. Dzięki Tobie mam masę nowych pomysłów, czy się wykorzystają, czas pokaże. Często pisze pod wpływem emocji, a to ma swoje plusy i minusy, wiadomo. To, co podoba się mnie, nie do końca musi ciekawić czytelnika. A ja lubię być szczera, co nie zawsze jest dobre. Pozdrawiam, Mamatywna 🙂
Nie ma za co 🙂
Co do tych poprawek, nie trzeba być perfekcjonistą, bo idealność zabija właściwy odbiór.
🙂 Właśnie po to robię poprawki, by zostać jak najlepiej zrozumianym 🙂 [ale fakt – to potrafi wyssać z człowieka całą radość blogowania]
Muszę przyznać, że po takich wskazówkach aż chce się pisać 🙂 I to tak, żeby czytelnikowi opadła szczęka 😀
A po takich komentarzach ma się napęd do tworzenia nowych artykułów 😉 Dzięki 🙂
Dla mnie, jako poczatkujacego, Twój artykuł moze okazac sie bardzo pomocny. Musiałeś w niego włożyć sporo pracy ale efekt robi wrazenie. Pozdrawiam i będę do Ciebie zaglądał.
Dziękuję i zapraszam 🙂
A pracy faktycznie była przy tym masa…
Bardzo fajne pomysły. Teraz zauważyłam, że sama z niektórych już korzystałam. Wymyślając tytuł warto zastanowić się czy sami chcielibyśmy coś takiego przeczytać. 🙂
Dzięki 🙂
Nie mam pojęcia, co w tym tekście wywołuje Twoje niezadowolenie (chyba, że już nie wywołuje), ale jak dla mnie jest bomba! Przeczytałam od dechy do dechy i w sumie z chęcią łyknęłabym drugie tyle 😉
Tak już mam, że każdy wpis ma dziesiątki (nawet grubo ponad sto) poprawianych wersji. Perfekcjonizm i tyle 🙂
Mam to samo w różnych dziedzinach życia, więc trochę rozumiem. Tylko w pisaniu różnie bywa 😀
Rolnicy <3 Dzięki za wywołanie uśmiechu w dzień, który już spisałam na straty. Art. bardzo interesujący. Wrócę na pewno.
Nie można spisać dnia na straty o 10 rano. Jak mawiał Kazimierz Górski: „trzeba walczyć, dopóki piłka w grze”.
Prawda, choć mój dzień zaczął się o piątej i sporo zdążyło się wydarzyć. Jednak przyznam Ci rację, bilans nie wyszedł najgorzej. Tak na 3:3 mniej więcej.
Uff… czyli remis 🙂
😀 Dzięki 🙂
Bosze, co ja tu robię? I przede wszystkim dlaczego jestem tu pierwszy raz? Dlaczego dopiero teraz tu trafiłam? Lądujesz na liście regularnie czytanych 🙂
A co do idealnego połączenia szefów i strzelnicy – potwierdzam. Sama jakoś na początku roku popełniłam tekst w tym temacie, czyli coś w stylu 7 szefów, których chciałam już z samego rana strzelić w fejsa. Do dziś jest namiętnie podczytywany 🙂
Dzięki za miłe słowa 🙂 Lubię wywoływać opad szczęki u czytelników 🙂 Podeślesz linka doTwojego artykułu o szefach?
Ależ proszę Cię bardzo 🙂
Co prawda tekst światło dzienne ujrzał jakoś w marcu, ale wciąż jest aż za bardzo aktualny.
http://www.maratime.pl/2016/03/7-szefow-niedoskonaych-czyli-dlaczego.html
Przeczytałem. Sama prawda 🙂
Miałeś rację, Twój blog wciąga! Będę przeszukiwać 😉
Zapraszam, warto 😉
[…] 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika (pełna wersja) […]
[…] 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika (pełna wersja) […]
[…] 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika (pełna wersja) […]
Wszystko to prawda… zwłaszcza jeśli chodzi o poprawki. Czasem po prostu się widzi i czuje, że tekst powstał… i nie całkiem trzyma się kupy 😉
Ten artykuł został opublikowany 16 kwietnia. Dziś jest 6 lipca, a ja stale coś w nim dłubię i poprawiam 🙂 Normalnie jak facet w swoim ukochanym samochodzie 🙂
no trochę oczywistych oczywistości jest, ale i diamenciki wymagające szlifu też się znajdą. To chyba dobrze, prawda? 🙂
A które konkretnie wymagają szlifu? 🙂 Zaraz je dorwę i zrobię z nimi porządek :))
[…] 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika (pełna wersja) […]
[…] 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika (pełna wersja) […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
Warto jednak dodać, że te wszystkie sposoby powinny też łączyć się z pewną uczciwością w stosunku do czytelnika. Jeśli po zobaczeniu zaskakującego tytułu i interesującej zajawki kliknie i stwierdzi że tekst albo nie zawiera tego co oczekiwał, albo wątek zapowiedziany na początku jest doczepiony na siłę i gdzieś tam ledwie wspomniany, to efekt może być odwrotny – czytelnik znielubi autora.
Stosunkowo dobrym sposobem może być znalezienie w tekście dwóch lub trzech elementów, które mogą się wydawać niepowiązane i wymienić je w tytule. Wtedy w trakcie czytania tekstu czytelnik dowie się o co chodziło w tytule. To może być na przykład formuła „Co łączy tornado, Einsteina i filiżankę herbaty?” (a łączy sporo).
Święte słowa. Zgadzam się w stu procentach.
A pomysł z Einsteinem – bardzo dobry 🙂 Dzięki 🙂
[…] Zobacz 10 sposobów na opad szczęki u czytelnika >>> […]
O matko! Jak dobrze, że starsi koledzy po fachu dzielą się wiedzą! Nie tylko przeczytałam z przyjemnością, ale jeszcze zrobiłam notatki 😉
Starsi co najwyżej wiekiem, nie stażem 🙂 Przy okazji – bardzo fajna strona (teksciara.pl), przemyślana w najdrobniejszym szczególe 🙂
Wow, dzięki! Sama zrobiłam. Chcesz?
Pisz więcej koniecznie. Chętnie nauczę się wszystkiego i podbiorę Ci klientów! 😉
Nie ma sprawy, będę pisał 🙂 A klientami się jakoś podzielimy 🙂
[…] Zobacz też 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika >>> […]
[…] Zobacz też 10 sposobów na wywołanie opadu szczęki u czytelnika >>> […]
Artykuł przykuwa uwagę, więc zostały w nim zastosowane różne omawiane techniki 🙂 Przeczytałam go w całości, co nie często mi się zdarza 🙂 Gratulacje, z pewnością sugestie te wykorzystam tworząc własnego bloga
Bardzo dziękuję za miłe słowa i zachęcam do czytania kolejnych tekstów 🙂
Super tekst! Przeczytałam całość z zainteresowaniem. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dzięki za opinię 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dobre rady podane w przystępny sposób i do tego z jajem. Takich treści na blogach brakuje, jednocześnie uczących i zapewniających rozrywkę. Na pewno będę tu jeszcze zaglądał. 🙂
Dzięki 🙂 Chyba odkryłem swoją niszę: poradniki komediowe 😀
Zapraszam do lektury kolejnej części artykułu. Tym razem o tekstach w sklepach internetowych: http://maciejwojtas.pl/10-sposobow-na-opad-szczeki-u-czytelnika-cz-2/
[…] Przeczytaj pierwszą część artykułu. Uśmiejesz się. Pewnie najwyżej ze dwa razy, ale dobre i …. […]
Przy okazji zapraszam na moją stronę na FB: https://www.facebook.com/wojtasmaciej/
Jeśli szukacie świeżych pomysłów, inspiracji, tipów i trików dla ludzi działających kreatywnie – warto zalajkować 🙂
Dobra rzecz. Spodziewałem się klasycznych sucharów, a tu proszę – strzał za strzałem. Rolnicy wygrali z całym Internetem.
Nie chciałem powielać tego, co wszyscy już gdzieś tam czytali. Wykorzystałem własne doświadczenia i obserwacje. Przy okazji zapraszam na kolejne części artykułu. Postaram się, by były co najmniej tak dobre jak ten tekst 🙂
O tak, rolnicy i me serce kupili 😉
Dzięki, przekażę im 🙂 Niech się ucieszą, nieboraki 🙂 Niech mają choć tyle z tej swojej niewdzięcznej roboty 🙂
Fajny blog 🙂 Poszedł do zakładek 🙂 Proszę o więcej wpisów z Krakowa!
Fajne tipy! Zapisuję do pocketa 😉
Dzięki 🙂 Warto poczekać na kolejne części.
Ale to było dobre!
Dzięki! 🙂 Naprawdę nie spodziewałem się tylu pozytywnych opinii 🙂
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂 Nie planowałem, ale zmieniłem zdanie i wezmę pod uwagę Twoje sugestie.
Maćku, bardzo ciekawy artykuł. Z radością przyznaję, że przeczytałem około 90% słów, które się na niego składają, a obaj wiemy, że to wynik imponujący. Czy planujesz w drugiej części przedstawiać warsztat (proces, narzędzia), który przydaje się w ocenie trafności samej koncepcji artykułu lub jego poszczególnych elementów?