Jak w rok zmienić zawód / branżę (cz. 1)

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Jak w rok zmienić zawód / branżę (cz. 1)

28 maja 2015 Inspiracje dla copywritera Jak zmienić zawód 38

 


 

Ten eksperyment potrwa dokładnie rok. Przez najbliższe 12 miesięcy będę chciał rozkręcić tego bloga tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Ale prawdę mówiąc, to żadne wyzwanie. Prawdziwy hardkor to zmiana zawodu w jeden rok.

 


 

Co chcę konkretnie zrobić? Złapać mocno kilka fajnych srok za ogon i sprawdzić, ile z nich będę trzymał w ręku za rok o tej porze (w połowie 2017 roku).

Postępy w nauce oraz kolejne lekcje wraz z ćwiczeniami do wykonania będą opisywane na tym blogu.

Tak więc jeśli chcesz mi towarzyszyć w tym eksperymencie, a może nawet zrobić coś bardzo podobnego – zapraszam do śledzenia kolejnych wpisów.

 


 

Cel: praca w dowolnym kraju na świecie (tak jak robią to cyfrowi nomadzi)

Jestem przede wszystkim copywriterem. W swojej pracy posługuję się wyłącznie językiem polskim. Siłą rzeczy moje usługi mogę świadczyć praktycznie wyłącznie na terenie Polski i dla klientów polskojęzycznych [<- zdaję sobie sprawę, że to zdanie brzmi jak herezja dla tych, którzy w tym momencie pracują zdalnie, leżąc sobie pod palmą w Tajlandii 🙂

Dlaczego o tym piszę? Bo sytuacja jest taka, że w razie pojawienia się różnego rodzaju „zawirowań”, o które nietrudno w tej części świata – zostaję zupełnie na lodzie.

Dlatego chcę nauczyć się rzeczy, które można wykonywać w dowolnym kraju na świecie albo ewentualnie w Polsce, ale na zlecenie klientów z zagranicy.

świat

 

Czego chcę się nauczyć przez rok?

Rok to naprawdę mało czasu na jakiś totalny skok na głęboką wodę. Tym niemniej plan jest ambitny. Obejmuje pięć podstawowych obszarów: grafikę, video, muzykę, programowanie i języki obce. Każdy z nich jest o tyle fajny, że sam w sobie otwiera ogromne możliwości.

grafika

 

Klucz do sukcesu? Sprawdzone, choć drastyczne metody nauki

Podczas tego rocznego eksperymentu zastosuję techniki sprawdzone podczas kilkunastu lat nauki na instrumentach muzycznych. Najogólniej rzecz biorąc techniki te sprowadzają się do czterech elementów:

  • wykonywania tzw. mikroćwiczeń
  • oglądania/słuchania mistrzów w danej dziedzinie
  • prób naśladownictwa najlepszych
  • prób samodzielnego tworzenia własnych rozwiązań

Dlaczego techniki te są nieco „drastyczne”? Poniżej – odpowiedź.

ćwiczenia

 

Co to są mikroćwiczenia?

Mikroćwiczenia to technika zaczerpnięta z nauki gry na instrumentach (w moim przypadku – na skrzypcach i fortepianie).

Polega ona na uporczywym, wielokrotnym (a nawet baaardzo wielokrotnym), często wielogodzinnym ćwiczeniu drobnych elementów, najczęściej tzw. trudnych miejsc.

Poprzez ich powtarzanie, poprawianie i nieustające doskonalenie dochodzi się do perfekcji. Brzmi prosto, ale takie nie jest, ponieważ wymaga to tak naprawdę iście żelaznej dyscypliny i niesłabnącego zapału do pracy.

Ale to nie wszystko. Wykonywanie takich nudnych w istocie czynności sprawia, że niemal dosłownie wchodzą one człowiekowi w krew.

Z czasem, do ich wykonania nie jest już potrzebny udział „głowy”, ponieważ nasze ręce same  wiedzą, co mają robić. Działa się wówczas na swego rodzaju „autopilocie”.

Podobne zjawisko występuje np. podczas zmiany biegów w samochodzie. Początkujący kierowcy mają z tym problemy, a bardziej zaawansowani – nie zwracają właściwie na tę czynność uwagi.

Jest dla nich naturalna jak oddychanie.

biegi

 

Co dają takie mikroćwiczenia?

Przede wszystkim ogromną techniczną biegłość w danej dziedzinie. Nie trzeba się zastanawiać, jak coś zagrać czy narysować. Wszystko jest wdrukowane w nasz mózg.

Otwiera to równocześnie drogę to tworzenia własnych rozwiązań czy też kreowania zupełnie nowatorskich projektów, ponieważ na tak ugruntowanej bazie można zacząć nie tylko budować, ale i zupełnie bez kompleksów eksperymentować.

Chcesz się uczyć razem ze mną?

W kolejnych wpisach pojawią się materiały do nauki + praktyczne ćwiczenia. Jeśli chcesz zmienić zawód, branżę, czy po prostu nauczyć się czegoś nowego – śledź kolejne wpisy.

Wpisy będą także pojawiały się na moim profilu na Facebooku (wystarczy polubić stronę, by nie przegapić żadnego z nich 🙂

zmiana - koniec

To co, płyniemy?

 

Czego nauczysz się z kolejnych wpisów?

Grafika
Z rysowaniem mam problem. Zatrzymałem się w tej kwestii na poziomie dziesięciolatka. Mimo to chcę nauczyć się rysunku odręcznego oraz w miarę opanować programy typu CorelDRAW, Adobe Illustrator itp.

To będzie największe wyzwanie. Finalnie chcę opanować sztukę rysowania komiksów i tworzenia storyboardów. Nie ukrywam, że to bardzo ambitny plan. Praktycznie niewykonalny.

Muzyka
Poświęciłem muzyce ponad 12 lat życia. Teraz chcę wrócić w pięknym stylu 🙂 Tym razem nie jako instrumentalista, ale twórca muzyki (kompozytor). Muzyka i grafika to dziedziny priorytetowe. Wiążę z nimi największe nadzieje.

Video
W tym przypadku chciałbym „liznąć” Vine’a plus opanować podstawy operatorki filmowej oraz montażu.

Programowanie
Nauka programowania w rok to czyste szaleństwo. Zwłaszcza, że z rzeczy „informatycznych” mam na koncie zaledwie HTML-a, CSS-a i podstawy PHP. Chciałbym zacząć od Scratcha, jako nauki programowania poprzez zabawę, a skończyć na Javie / Ruby on Rails(?).

Języki obce
Znajomość języków obcych to podstawa, jeśli marzy się o freelancerce na międzynarodową skalę. Chciałbym mocno odświeżyć znajomość angielskiego i… chińskiego. Zwłaszcza ten ostatni wydaje się mieć gigantyczny potencjał.

Co będziesz z tego miał?

Czy łapiąc dziesięć srok za ogon można dojść do mistrzostwa w każdej z tych dziedzin? To bardzo trudne. Zawsze jednak można działać „na pograniczu” różnych dyscyplin.

Przykład: można tworzyć ilustrowane książeczki o podstawach programowania przeznaczone dla małych Chińczyków 😉

CDN.

 


 

38 komentarzy

  1. Ambitne plany. Bardzo podoba mi się pomysł. Będę śledził rozwój sytuacji i życzę powodzenia.

  2. AnetaNieZajac pisze:

    Będę obserwować z ciekawością. Trochę mi się marzy bycie cyfrowym nomadem i mam nadzieję, że za rok Ty nim będziesz, a ja później dołączę 🙂 Wypijemy sobie wodę prosto z kokosa na tajskiej plaży!

    • Maciej Wojtas pisze:

      Co do pracy pod palmami – nie chodzi o fizyczną zmianę miejsca pobytu. Dla mnie ważniejsza jest sama świadomość tego, że nie jestem / nie będę skazany na ten czy inny rodzaj pracy, tego czy innego pracodawcę. Generalnie – liczy się wolność, poczucie wolności 🙂

  3. Wow, masz na to szczegółowy plan? Jak będziesz weryfikować swoje postępy?

    PS. Fajnie przeczytać coś o skrzypcach w blogosferze! :d

    • Maciej Wojtas pisze:

      Do sierpnia plan będzie gotowy. Co do weryfikacji – część rzeczy zweryfikuje rynek (np. dając mi zarobić na konkretnej umiejętności), a część zapewne czytelnicy tego bloga 🙂 Dzięki za komentarz. Dodaję Twojego bloga do zakładek, bo o skrzypcach mógłbym czytać godzinami 🙂

  4. matekneo pisze:

    czekamy na efekty 😀

  5. Julka pisze:

    Świetny blog, bardzo mi się podoba 🙂

  6. […] Jak w rok zmienić zawód / branżę (cz. 1) […]

  7. […] Jak w rok zmienić zawód / branżę (cz. 1) […]

  8. […] Jak w rok zmienić zawód / branżę >>> […]

  9. […] A jeśli chcecie wykonać radykalny zwrot w swojej karierze, rzućcie okiem na ten wpis. […]

  10. Jakże ja lubię do Ciebie wracać i czytać, czytać, czytać :). Dzięki za inspirujący tekst! Sama łapię kilka srok za ogon i momentami dopadają mnie takie stany zwątpienia… Mam nadzieję, że i Tobie i mnie się uda za pomocą różnych technik osiągnąć to, czego chcemy. Powodzenia! 🙂

  11. Przyznaję, że dawno mnie żaden wpis na blogu tak nie zainspirował jak Twój 😉 Też zajmuję się pisaniem (język polski) i marketingiem (język polski), a praktykę języka obcego zawsze gdzieś spycham na bok, choć ona otwiera drzwi na kolejne możliwości. Podobnie mam z decyzją o założeniu działalności, niby już trzymam te sroki za ogon (w postaci klientów i bardzo różnych projektów :P), ale wciąż jakieś wątpliwości. Podobnie z moim blogiem, który stoi odłogiem. Dzięki za inspirację!

    • Maciej Wojtas pisze:

      Naprawdę nie ma za co 🙂 Nawiasem mówiąc, jesteś już którąś z kolei osobą, która mówi, że moje teksty ją zainspirowały do czegoś 🙂 A co do działalności, możesz pokombinować z jakimś akademickim inkubatorem przedsiębiorczości albo założyć firmę (tutaj przez 2 lata masz dużo niższy zus). To niby tylko dwa lata, ale zawsze coś.

  12. Lifestylerka pisze:

    Maciej, rewelacyjny pomysł. Też jestem z tych, co lubią łapać sroki:). Aktualnie złapałam srokę związana z kręceniem video. Popełniłam mój pierwszy filmik i nawet go zmontowałam i opublikowałam na blogu, także pierwsze koty za płoty:). Jestem bardzo ciekawa jakie mikroćwiczenia zastosujesz przy nauce języków obcych i jakich chcesz się nauczyć? Pozdrawiam – Ania.

    • Maciej Wojtas pisze:

      Dzięki 🙂 Z językami chodzi bardziej o odświeżenie ich, bo jak wiadomo, „nieużywany język – zanika” 🙂 Z kilku, których uczyłem się, wybrałem angielski – czyli język obowiązkowy dla freelancera i chiński, ponieważ ma ogromny potencjał (chociaż nie mam jeszcze sprecyzowanego pomysłu na jakieś sensowne wykorzystanie go w pracy). Co do mikroćwiczeń – pracuję nad tym 🙂

      • Lifestylerka pisze:

        Woooow, chiński, jestem pod wrażeniem:). Myślę, że to po angielskim bedzie kolejny międzynarodowy język. Jak byś miała ochotę, to zapraszam do mnie na linkowe party, które właśnie trwa:). Miłego dnia.

        • Maciej Wojtas pisze:

          Uczyłem się go 6 lat 🙂 Zaraz wpadnę na party 😉

          • Lifestylerka pisze:

            Ja uwielbiam uczyć się języków obcych (zaliczyłam w swoim życiu angielski, włoski, francuski, hiszpański i niemiecki), ale takiego egzotycznego języka, to nie próbowałam. Jak wrażenia? Pewnie totalnie różni się budową od europejskich?

            • Maciej Wojtas pisze:

              Totalnie inna bajka. A najgorsza jest świadomość, że po latach nauki jesteś na poziomie chińskiego 3-latka (no może 4-latka:) W dodatku wszystkie słowa brzmią prawie tak samo, różnią się jedynie intonacją, z jaką się je wypowiada. O znaczkach/krzaczkach nawet nie piszę, bo to osobny temat.

  13. […] Jak w rok zmienić zawód / branżę >>> […]

  14. Tekściara pisze:

    „Jestem przede wszystkim copywriterem. W swojej pracy posługuję się wyłącznie językiem polskim. Siłą rzeczy moje usługi mogę świadczyć praktycznie wyłącznie na terenie Polski i dla klientów polskojęzycznych.” – Bzdura! Tylko dla klientów polskich i owszem, ale nie tylko na terenie kraju. Copywriter pracujący zdalnie może pisać teksty z dowolnego miejsca na ziemi. Liczy się tylko dostęp do internetu. Ja tak robię i bardzo sobie chwalę 😉 Tydzień temu wróciłam z 5 miesięcznego pobytu w Azji i wiem, że nie jestem wyjątkiem w naszym zawodzie, a wręcz przeciwnie 😉 600 zł miesięcznie za domek na tajskiej wyspie? A i owszem!

    • Maciej Wojtas pisze:

      Dzięki za komentarz. Rozumiem Cię doskonale i też znam osoby, które pracują „z końca świata” 🙂 Ale powyższy tekst dotyczy mojej konkretnej sytuacji (także rodzinnej), która jest taka, jaka jest 🙂 A obecna sytuacja jest taka, że praktycznie, czyli niemal na 100 procent mogę świadczyć usługi tutaj, na miejscu 🙂

      • Tekściara pisze:

        Najważniejsze, że chcesz się rozwijać. Ja planuję zmienić moje copy w content marketing pełną gębą. Nie tylko teksty, ale i dystrybucja, infografiki i video. Szczególnie, że prowadzę też agencję interaktywną, w której robimy strony, e-mail marketing, adwords i seo, więc przydałoby się na obu polach 😉 Myślałam też o social media, bo mam certyfikat, ale jakoś nigdy się tym poważnie (jako freelancer) nie zajmowałam. Na pewno wiedza jest inwestycją, która zawsze może się przydać. Tylko czasu mało 😉 W każdym razie – trzymam kciuki za Twoje plany!

  15. Przeczytałem i wrzucam do nowego szorta.

  16. Świetne plany 🙂 Ja też trzymam kilka srok za ogon, chociaż ostatnio przeczytałam, że z biznesem jest jak z małżeństwem – jak jesteś poligamiczny, to długo nie pociągniesz, biznes wymaga monogamii i tego, żeby skupić się tylko na jednej rzeczy. Ale kto nam broni próbować różnych, żeby wiedzieć, która to jest ta jedna właściwa? 🙂

    • Maciej Wojtas pisze:

      Dzięki 🙂 Ale nawet trzymając kilka srok za ogon, wydaje mi się, że ma się tę „srokę wiodącą” 🙂 Też sama na pewno masz coś, co jest priorytetem, jakimś głównym kierunkiem, mam rację? 🙂

  17. Hmm eksperyment na żywym organizmie 🙂 Interesująco się zapowiada. Będę śledził.

Skomentuj Maciej Wojtas Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *