Blogi, które podziwiam – dlaczego są takie dobre? (odc. 1)
Powiem wprost: są takie blogi, których zwyczajnie nie cierpię.
Dlaczego?
Bo każde wejście tam przypomina otwarcie paczki chipsów. Bo tak jak nigdy nie kończy się na jednym chipsie, tak samo na takim blogu, nigdy nie kończy się na jednym wpisie.
Pół biedy, jeśli trafiam na taki blog w weekend. Gorzej, jeśli dzieje się to w godzinach pracy.
Przekopuję wtedy takiego bloga na dziesiątą stroną i czytam dotąd, aż sprzed oczu zniknie mi button z napisem „starsze wpisy”.
Do rzeczy.
Oto jedna z takich perełek. Idea jest tutaj bardzo prosta: każdy wpis to jedna opowieść z życia autora. Adres bloga podam wam na końcu. Chcę do końca utrzymać was w niepewności 😉
Na czym, moim zdaniem, polega jego fenomen? Na wykorzystaniu pięciu poniższych elementów:
1) Szukaj niezwykłości w codzienności
Nawet prozaiczne sprawy – typu wyjście z domu po bułki – mogą być opisane tak, by czytelnik nieustająco zazdrościł nam ekscytującego życia.
2) Spraw, by bohaterowie budzili sympatię, a czytelnik, jadąc tramwajem, nie potrafił opanować (u)śmiechu
Krótka ilustracja tego punktu. Występują: on – sześcioletni uczniak, ona – nauczycielka, w której mały się zabujał:
– Dzień dobry, pani Ulo – przywitałem się. Moje policzki zapiekły żywym ogniem.
– Cześć, Damian. – Pani Ula podniosła głowę i obdarzyła mnie chyba swym najpiękniejszym uśmiechem z jej przebogatego arsenału. Gdybym był małym pieskiem, pewnie teraz zamachałbym ogonem i wskoczywszy na kolana, polizał w policzek.
3) Nie miej litości dla (niektórych) bohaterów
Kiedy już sprawisz, że czytelnik polubi bohatera jak swojego najlepszego przyjaciela – zrób coś strasznego. Zlikwiduj go bez litości. Najlepiej nagle i bez ostrzeżenia.
Zlikwiduj bohatera, nie czytelnika (żeby nie było wątpliwości):
Wtedy widziałem ją po raz ostatni.
Niedługo potem odeszła.
Na zawsze.
Postaw ostatnią kropkę i zostaw czytelnika sam na sam z myślami. Nie pisz nic więcej. Taka scena, podobnie jak w dobrym filmie – musi mieć bowiem czas, by wybrzmieć do końca.
4) Stosuj trzy reguły storytellingu
- Historia musi być prosta,
- musi wywoływać emocje,
- a jej zakończenie powinno zaskoczyć czytelnika niczym urząd skarbowy Ala Capone.
5) Pisz tak, by stworzyć filmowe sceny w głowie czytelnika
Opis choroby lokomocyjnej bohatera może, a nawet powinien wywoływać mdłości:
Któregoś dnia zapakowali nas do zdezelowanego Ogórka i wyruszyliśmy na wycieczkę do Augustowa. Było wesoło i koedukacyjnie. Obie grupy dziesięciolatków. Chłopaki i dziewczyny. A później zrobiło się jeszcze zabawniej, kiedy siedząca za mną Karen puściła pawia. I wcale nie był to tak zwany paw zduszony. Ani cedzony. Ani wielorybi czy też bryzgany. To był paw kumulacyjny! Jak pocisk od RPG. Do zwalczania celów opancerzonych. A ja, jako że siedziałem bezpośrednio na drodze strumienia kumulacyjnego, przyjąłem większość rykoszetów.
Proste, prawda?
W takim razie łapcie link do tego znakomitego bloga.
Zobaczcie drugą część cyklu:
Zobaczcie też inne wpisy:
Najfajniejsze niepowodzenia 2016 roku + plan porażek na rok 2017
Artykuły ze storytellingiem Jak pisać artykuły na bloga Jak stworzyć popularnego bloga Porady dla początkujących blogerów Storytelling na blogu Sztuka storytellingu
44 komentarze
Ha! Wiedziałam że to Czarna Skrzynka 😀
ps. Ty umiesz sprzedawac! 🙂
pps. Jesteś właśnie moją paczką czipsów-dammn you, jest 2 w nocy 😛
Czipsy nocą? 🙂
To się może źle skończyć 😉
Too late 😉
Jestem pod wrażeniem! Już dawno nie widziałam wpisu u kogoś kto bezinteresownie poleca inny blog. Teraz ciągle widać tylko gonitwę i bitwę kto jest lepszy od kogo, czyj blog jest fajniejszy,kto więcej zarabia. Smutne ale prawdziwe.
Na szczęście nie zarabiam na tym blogu, więc totalnie nie mam ciśnienia na rzeczy, o których piszesz 🙂 I oby tak dalej 😉
A już niedługo zrobię trzecią cześć cyklu (polecę mega śmieszny blog).
Jak pisałem zgłaszając Maćka do Share Week 2017… Tą swoją bezinteresownością… przywraca wiarę w ludzi 🙂
Normalnie czuję się jak jakiś defibrylator 😉 Dzięki 🙂
O, ja też jestem w grupie bloga nieznającej. Być może nadrobię. Ale pewniej – wezmę sobie Twoje rady do serca 🙂 Nie, nie na tym blogu, który odwiedziłeś 😉 Na tym drugim, gdzie piszę historie z życia wzięte, gdzie namiętnie likwiduję głównych bohaterów (takich jak pani w urzędzie skarbowym, cholera jego mać). 😉
Podeślesz linka? 🙂
http://kobiecamyslodsiewnia.blogspot.com/ 🙂
Fajny styl, krótkie akapity (lubię!) i tylko do pełni szczęścia trochę brakuje mi śródtytułów 😉
Warto je dodać (chociażby z uwagi na seo).
O, bardzo mi miło 🙂 Nie liczyłam na profesjonalną opinię, więc tym bardziej 🙂 I tylko… co to są śródtytuły…?!?!?!
To są tytuły nadawane kolejnym fragmentom artykułu (w każdym artykule na tym blogu są jakieś śródtytuły).
No to idę czytać i oglądać. Po Twoim wpisie już wiem, że go polubię.;)
Warto 🙂 Facet jest niesamowity 🙂
Jeszcze wczoraj nie znałam tego bloga, który polecasz, a teraz już bardzo lubię;-)
Ma w sobie „to coś”, nie da się ukryć 🙂
Kurczę, naprawdę dobry wpis. Po tytule spodziewałam się raczej listy blogów na które warto zajrzeć, a tu taka niespodzianka 🙂
Bardzo mądre rady, teraz tylko trzeba je tylko wykorzystać 🙂
Pozdrawiam
Dzięki 🙂 Myślę, że najważniejszy (i równocześnie najtrudniejszy) jest punkt o szukaniu niezwykłości w codzienności.
z powyższych powodów zawsze czekam na nowy wpis na pokoleniu ikea 😛
Wiele dobrego o nich słyszałem (ale nie czytałem 😉
Świetny wpis i porady dla kogoś początkującego w pisaniu bloga 😉
Dzięki 🙂
Warto rzucić okiem np. tutaj: http://maciejwojtas.pl/1-pobudzenie-kreatywnosci/
Fantastyczny wpis!
Dzięki 🙂
No dobra, zajrzałam przypadkiem do Ciebie, a zostaję na dłużej. 🙂
Super, bardzo się cieszę 🙂
Na szczęście w sieci jest tyle blogów, że każdy znajdzie dla siebie coś interesującego, niezależnie od tego, czy lubi dużo czytać, czy raczej oglądać zdjęcia. 🙂
Pozdrawiam! Kasia
Co racja, to racja 🙂
Bardzo fajny blog, który opisałeś 🙂 Twój też, ale to oczywiste. Przypomniały mi się dawne czasy blogów, gdy pisanie bloga powodowało rumieńce na policzkach i wiedziało o nich tylko kilka bliskich osób. Czasy, w których przyznanie się do pisania bloga było wstydliwe (nigdy tego nie rozumiałam 🙂 a teraz?! Rewolucja! 🙂 Fajny pomysł na cykl 🙂
Blog, styl pisania, styl opowiadania – rzucił mnie na kolana (a nieczęsto to robię 😉
Cykl jest (będzie) o tyle fajny, że zmusza mnie do czytania i szukania nowych blogów i znajdowania w nich „tego czegoś” 🙂
[prawda jest taka, że niemal w każdym blogu można coś takiego odnaleźć]
No cóż, szczerze mówiąc ten blog nie jest w moim stylu, ale fajnie było poczytać, na co zwracasz uwagę. To trochę niezwykłe 😉 Teraz ludzie wchodzą na blogi po inspiracje, a nie po to, żeby je czytać 😉
Pisanie to mój zawód, dlatego zwracam uwagę na różne techniczne sprawy.
A na marginesie: blog powinien Cię zainteresować. Tam każdy wpis to niemal gotowy scenariusz na film / filmową scenę.
(a Ty przecież u siebie też piszesz o historiach (filmowych i nie tylko) 😉
Zagłębię się 😉 Chociaż długość postów mnie przeraża!
Fakt, krótkie nie są 🙂
prościzna 😛
No nie? :))
Od początku wiedziałam, że piszesz o Czarnej Skrzynce 🙂 To prawda, że jak już się zacznie czytać, trudno się oderwać.
Fakt, w sobotę zawaliłem robotę przez tego bloga 🙂 Musiałem przeczytać wszystkie wpisy 🙂
Jest jeden plus – opowieści Damiana czyta się dość szybko, z zapartym tchem… i nim się człowiek spostrzeże, nadchodzi koniec 🙂
Mam trochę inne spostrzeżenie: to jeden z tych przypadków, kiedy człowiek dochodzi do końca wpisu i żałuje, że to już koniec.
Generalnie tak! Te wpisy można czytać bez końca. Odniosłam to po prostu do Twojego zawalenia roboty w sobotę 😀
Poszłam, zobaczyłam, poczytałam fragmenty i przyznaję rację. 🙂 Trochę przypomina mi to styl pisania Stefana Chwina.
Pozdrawiam 🙂
Dziękuję (w imieniu autora 🙂
Pozdrawiam 🙂