Jak Pan Prosiak zachłysnął się minimalizmem, hygge i zero waste

Storytelling w edukacji i biznesie | Copywriter z 12-letnim stażem

Jak Pan Prosiak zachłysnął się minimalizmem, hygge i zero waste

30 stycznia 2022 Bajki dla (nieco większych) dzieci Inspiracje dla copywritera Polecane 53


 


 

Po latach spędzonych w wielkim świecie Pan Prosiak wrócił w końcu do domu. 

Jego las wydał mu się teraz boleśnie prowincjonalny.

I jeszcze bardziej tekturowy w smaku. 

 


 

Pan Prosiak i hygge

Pan Prosiak, który podczas zagranicznych wojaży zachłysnął się obcymi trendami, postanowił urządzić przyjęcie powitalne na swoją cześć.

Nie wszystko jednak na tej imprezie szło zgodnie z planem:

– Panie Prosiaku, dlaczego zapaliłeś tyle świeczek? Czy ktoś tu umarł? – zapytał szczerze zdziwiony Pan Lampart.

– Tu naprawdę nie ma czym oddychać… – westchnął astmatycznie Pan Leniwiec.

– Ignoranci… – syknął w myślach Pan Prosiak – Nie dorośli jeszcze do cieszenia się z drobnych przyjemności w gronie przyjaciół.

W pewnym momencie zaczął powoli i precyzyjnie rozkładać naczynia na stole. Bardzo bardzo powoli. Zniecierpliwienie gości pęczniało z kwadransa na kwadrans.

Wreszcie Pani Sowa nie wytrzymała:

– To reumatyzm?

– Nie, a dlaczego pytasz?

– Czasami bóle stawów uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, wiem coś o tym – Pani Sowa próbowała owinąć swoje poirytowanie w bawełnę.

– Nie, to nie reumatyzm.

– Kamień z serca…

– To slow life.

 


 

Pan Prosiak i minimalizm

Wreszcie, po dwóch godzinach Pan Prosiak poprosił wszystkich, by zasiedli do obiadu.

Na stół wjechał prawdziwy importowany miodek.

Wydawało się, że teraz przyjęcie ruszy z kopyta.

Pan Niedźwiedź miał jednak co do tego spore wątpliwości:

– A dlaczego na każdym talerzu jest tylko taka mała, tycia-tyciuteńka kropeleńka miodeczku?

– Bo less is more.

– Aha. Chyba nie rozumiem.

– To znaczy, że mniej znaczy więcej.

– Aha. Czyli mam rozumieć, że im mniej miodku wkładam sobie do pyszczka, tym zjadam go więcej?

– W rzeczy samej.

– Aha. Czyli gdybym zupełnie przestał jeść miód, to pękłbym z przejedzenia?

– Teoretycznie tak.

Mały rozumek Pana Niedźwiedzia najwyraźniej nie był jeszcze gotowy na takie kuchenne rewolucje.

 


 

Pan Prosiak i globalne ocieplenie

Po daniu głównym przyszedł czas na podwieczorek: herbatę i ciastko.

Z racji tego, że Pan Prosiak powrócił do lasu dość poważnie spłukany, musiano obejść się bez łakoci.

W powietrzu tańczył wesoło aromat herbaty earl grey, a bursztynowy napar delikatnie muskał kubki smakowe uczestników przyjęcia.

– Otóż lord Charles Grey – Pan Prosiak postanowił wziąć na siebie syzyfowy ciężar edukowania swoich przyjaciół – wpadł kiedyś na pomysł, by wzmocnić zapach herbacianych listków olejkiem wytłaczanym ze skórki pomarańczy zwanej popularnie bergamotką.

– Panie Pro… ta herbata jest jakaś taka… – Pan Lampart nie zdążył niestety dokończyć zdania, ponieważ jego rozbrykany układ nerwowy został sparaliżowany przez podstępną neurotoksynę.

– Prawdą jest to, co mówią: walka z nadmierną emisją dwutlenku węgla wymaga ofiar… – cicho westchnął Pan Prosiak, roniąc maleńką łzę.

 


 

Pan Prosiak i…

Świt z niemałym trudem przebijał się przez gęste listowie lasu.

Pan Prosiak wziął i po raz ostatni spojrzał na swoich martwych przyjaciół.

A potem pozjadał wszystkie rozumy.

I to było zero waste.

 


 

Epilog

Parę dni później przed domem Pana Prosiaka stanęła tablica informująca, że „Projetk walki z globalnym oćepleniem zafundowała Óńja”.

Zaiste, dysortografia jego nie miała granic…

 


 

Chcesz czytać więcej inspirujących tekstów?

Zapisz się na mój newsletter:
 

Newsletter „Ten weekend zmieni wszystko!”


 


 

 

53 komentarze

  1. Kasia Kubiak pisze:

    Doskonałe! Piszę właśnie artykuł na zlecenie nt. zero waste i to pierwsze, co pojawiło się w mojej wyszukiwarce. Niezłe pozycjonowanie 😉 Gratulacje

  2. hanysh pisze:

    TO. JEST. NAJLEPSZY. PASTISZ. JAKI. W. ŻYCIU. CZYTAŁAM.

  3. Emily pisze:

    Bardzo fajny tekst 🙂 aczkolwiek minimalizm nie zakłada mikroskopijnych porcji jedzenia:P ale z hygge chętnie się pośmieję, szczególnie że jest to niezłe zakłamanie, aby o szczęściu uczył w kraj w którym tyle ludzi bierze leki na depresję 🙂

  4. Marek Minimalista pisze:

    Odkąd pamiętam byłem systematyczny i miałem duże zamiłowanie do
    porządku. Przywiązywałem wagę do czystość mojego otoczenia i
    eliminowałem z niego rzeczy zbędne. Podchodziłem do życia bardzo
    praktycznie. Moje poczynania były zawsze szczegółowo zaplanowane. Zanim
    coś zrobiłem to musiałem się wielokrotnie nad tym zastanowić,
    przeanalizować, a dopiero później powziąć decyzję. Dążyłem do
    osiągnięcia celu w sposób optymalny. Uważam, że minimalizm jest tak
    bardzo zakorzeniony w mojej głowie, że czuję, jakby zawsze w niej był… I nagle przyszedł czas opisywania, wszystkich teorii „sposobów na przejście przez życie” a ja zobaczyłem, że to co od zawsze siedzi w mojej głowie i czym się kieruje wpisuje się w dzisiejsze ramy minimalizmu… Chociaż czym głębiej analizuje to zjawisko stwierdzam, że każdy ma swoją definicję tych pojęć. Jak w każdej dziedzinie życia są zwolennicy danych teorii i ich przeciwnicy. A ja lubię czytać różne punkty widzenia, bo najważniejsze to umieć śmiać się z siebie. Pozdrawiam.

  5. Szaman Shamansky pisze:

    Tatuś muminka lepszy ;P

  6. Monika Dudzik pisze:

    Niech sobie każdy próbuje hygge, slow i czego tam jeszcze chce. Byle tylko rozsądku w tym wszystkim nie zabrakło.

  7. Ekstrema, skrajności, jak ciężko czasem wypośrodkować, zwłaszcza gdy konkretne przekazy atakują z każdej strony.

  8. Dominika Rygiel pisze:

    Historia kołem się toczy. Trendy zmieniają się naprzemiennie. Tak było, jest i będzie. Wzruszam po prostu ramionami. Nihil novi.

  9. annastranc pisze:

    Podobało mi się. Będę częściej zaglądać.
    Z minimalizmem u mnie ciężka sprawa. Chyba musiałbym się edukować u Prosiaczka. Te inne cuda też dla mnie nieznane. Ciekawe ile Prosiaczek wziąłby za godzinę nauki?

  10. Czy przypadkiem Prosiaczek nie załapał gdzieś świńskiej grypy, która to jemu zeżarła rozum? 😉

  11. Justyna Karolak pisze:

    „Prosiaczek i globalne ocieplenie” schwytał mnie za serce :). Ale muszę Ci się przyznać, Macieju, że dla mojego gustu czytelniczego „Tatuś Muminka na drodze gniewu” jak dotąd z tego gatunku Twojego pisarstwa – hasłem niezdetronizowanym :).

    • Maciej Wojtas pisze:

      Rozumiem 🙂 I dziękuję za ciepły komentarz 🙂

    • Maciej Wojtas pisze:

      Żeby było śmieszniej – Muminków nigdy nie czytałem, natomiast Puchatka znam na pamięć 🙂

      • Justyna Karolak pisze:

        No popatrz :). To mnie zaskoczyłeś, że Muminków nie czytałeś – byłam pewna, że tak :). Wiesz co, chyba może cosik w tym jest, że jak się dokładnie nie wie, to się człowiek jeszcze bardziej niż normalnie stara i wtedy się rodzą perełki :). A jak się człowiek świetnie czuje w jakiejś materii, to jakiejś mikrokropelki zabraknie. Ciekawe dlaczego tak jest? Może znasz mieszkańców Stumilowego Lasu tak świetnie, że mógłbyś się z nich doktoryzować, no a – jak słusznie stwierdził Twój Prosiaczek – less is more ;). I dla jasności mojego przekazu dodam, że ten artykuł też bardzo mi się podoba, jest znakomity, a to, że Muminki ciut bardziej – to już rzecz gustu. No i tego, że kocham też Mad Maxa :).

  12. Kasia Markowska pisze:

    Trendy, które powodują, że ludzie wpadają w skrajności, jakby nie można było wszystkiego wypośrodkować, wziąć co najlepsze i naprawdę cieszyć się życiem bez tkwienia w jakiś nienaturalnych ramach. A próbowałeś wymyślić bajkę ze szczęśliwym zakończeniem? 😉 Chwilami mam wrażenie, że czytam łagodniejszą, bajkową wersję Stephena Kinga :D. Nie mówię, że to źle…

  13. Czuję się poskładany, zakłopotany i zaorany. Teraz pójdę otrzeć łzy, a zaraz potem udam się pochwalić Twój geniusz na fejsbuku. To dopiero będzie zero waste 😉

  14. Nancy Irving pisze:

    To było naprawdę brutalne:) Ale uśmiałam się! Czasem warto sie zastanowic nad tym co importujemy pod swoje dachy:P

  15. Malwina pisze:

    Rewelacyjnie ujęta istota skrajności, która niestety często wynika z wyznawania powyższych nurtów.

  16. Krystyna M. pisze:

    Dlaczego osobie „w pewnym wieku” 😉 trudno nieraz odnaleźć się w blogosferze? Nie z powodu technicznych. Dlatego, że… wszystko już było. Pewne zjawiska, filozofie itp. istnieją od zawsze, albo od bardzo dawna. I każde pokolenie musi je odkryć na nowo, nazwać po swojemu, dostosować do rzeczywistości. Zachłysnąć się, jak tytułowy Prosiaczek. A ja sobie czytam i śpiewam: „Ale to już było…”

  17. Prosiaczek ODWAŻYŁ SIĘ opuścić 100milowy las? Pachnie fejkiem 😉

  18. Zabawny wpis, ale daje do myślenia. Ja jakoś unikam wszystkich tych trendów, a mam wrażenie, że jest bardzo dużo ludzi, którzy bezmyślnie podążają za wszystkim, co w sieci wypływa.
    Można jeszcze dorzucić do tego weganizm, który w wielu przypadkach także jest tylko modą i mamy pełny obraz współczesnego człowieka na czasie 🙂

  19. Chyba bym Prosiaczka ukatrupiła na miejscu. Slow sroł, hygge sryge – tyle mam do napisania! A może jeszcze chwila – nie cierpię tych MÓD! Rymuje się z MIÓD, więc komentarz, jak najbardziej adekwatny!

  20. NOCNA KAWA pisze:

    Ależ się uśmiałam! Rewelacyjne – pomysł i wykonanie! Podsyłam lubemu, bo pewnie mu się spodoba.

  21. Goga pisze:

    Mój najkrótszy komentarz: <3.

  22. Anna Tytkowska pisze:

    Pokręcona, naprawdę 🙂

  23. Jak zawsze pomysłowo! Prosiaczek jako symbol naszych czasów. Mnie nie interesują wszelkie genialne, odkrywcze teorie w postaci zero waste, slow life, hygge i inne dziwactwa. Mnie interesuje życie, chcę żyć, nie być kolejną wyznawczynią udawania że się żyje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *